Amerykańskie władze wiedzą już, kto stoi za hakerskimi atakami na Google sprzed kilku tygodni - podał "Finanncial Times". Według tych doniesień to młody konsultant ds. bezpieczeństwa komputerowego, pracujący na zlecenia dla chińskich instytucji rządowych.
Ujawniony na początku roku atak na Google i kilka innych amerykańskim firm, który miał zostać przeprowadzony z terytorium Chin, wywołał prawdziwą budzę. USA domagały się od Pekinu wyjaśnienia całej sprawy, ten odcinał się od zarzutów, a sam Google groził, że przestanie cenzurować internet, co do tej pory robił na zlecenie chińskich władz.
Obiektem ataków dokonanych przez lukę w przeglądarce Internet Explorer były przede wszystkim konta e-mailowe chińskich dysydentów. Cyberszpieg starał się też wykraść informacje z poczty elektronicznej osób mieszkających w Europie i USA, a związanych z ruchem praw człowieka w Chinach.
Najnowsze wyniki amerykańskiej grupy śledczych starających się namierzyć hakera wskazują, że jest to "ponadrzydziestoletni konsultant ds. bezpieczeństwa internetowego z rządowymi powiązaniami". To właśnie on miał być autorem programu, który miał zhakować Internet Explorera.
Źródło: ft.com
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu