Coraz większa presja na Rosję poprzez wprowadzanie nowych sankcji "prowadzi donikąd" - powiedział w środę ambasador Rosji przy UE Władimir Czyżow. To pierwsza reakcja Moskwy na uzgodnione przez UE sankcje sektorowe w związku z z kryzysem na Ukrainie.
- Niestety decyzja (o sankcjach) potwierdza, że Unia Europejska nie może, bądź nie chce porzucić kursu zwiększania nacisku poprzez sankcje, co prowadzi donikąd i nie przyczynia się do deeskalacji sytuacji na Ukrainie i wokół niej - powiedział Czyżow agencji Interfax.
Ciosy w Moskwę
Ambasadorowie państw UE uzgodnili we wtorek sankcje sektorowe wobec Rosji za wspieranie separatystów na wschodniej Ukrainie. Restrykcje obejmują embargo na broń, ograniczenia przepływu kapitału, technologii i sprzętu podwójnego zastosowania.
Gdy sankcje wejdą w życie, obywatele i spółki z krajów UE będą mieć zakaz kupowania i sprzedawania nowych obligacji, akcji albo podobnych instrumentów finansowych o okresie wymagalności powyżej 90 dni, emitowanych przez rosyjskie banki będące własnością państwa, banki rozwojowe, ich filie i podmioty działające w ich imieniu. Zakazane będzie również świadczenie usług związanych z emitowaniem takich instrumentów finansowych (np. usług maklerskich).
Zakaz eksportu
Wprowadzone zostanie embargo na broń - ale tylko w odniesieniu do nowych kontraktów, dlatego budząca kontrowersje sprzedaż Rosjanom francuskich okrętów desantowych Mistral będzie mogła dojść do skutku.
UE zakaże też eksportu do Rosji zaawansowanych technologii potrzebnych przy eksploatacji ropy naftowej, np. z trudno dostępnych złóż w Arktyce czy też ropy z łupków oraz dokonywania odwiertów głębinowych. Nie zdecydowano się na podobne restrykcje w sektorze wydobycia gazu ze względu na obawy o bezpieczeństwo energetyczne krajów UE, które są uzależnione od importu gazu z Rosji.
Sankcje mają też dotyczyć sprzedaży niektórych przedmiotów podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego) dla rosyjskiego sektora obronnego. Chodzi np. o komputery o wysokiej mocy obliczeniowej czy środki chemiczne - tłumaczyli dyplomaci.
Autor: ToL//gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24