Produkcja samochodów w Wielkiej Brytanii spadła do najniższego poziomu od 1953 roku, pomijając zamknięcie fabryk w czasach COVID-19 - wynika z danych opublikowanych przez Stowarzyszenie Producentów i Sprzedawców Samochodów (Society of Motor Manufacturers and Traders, SMMT). Zdaniem ekspertów brytyjski przemysł motoryzacyjny właśnie "osiągnął dno", co może mieć poważne konsekwencje dla całej gospodarki.
Według informacji SMMT produkcja pojazdów w Wielkiej Brytanii spadła w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2025 r. o 12 proc. - do 417,2 tysiąca sztuk. W ciągu ostatnich 72 lat gorszy pod tym względem był tylko rok 2020, kiedy zamknięto tymczasowo fabryki z powodu pandemii COVID-19.
Niepewność związana z cłami
Przyczyną tej tendencji jest niepewność wywołana wprowadzeniem taryf celnych przez USA, które są drugim co do wielkości rynkiem dla brytyjskiego przemysłu. To sprawiło, że wiele firm wstrzymało lub ograniczyło produkcję samochodów.
Dodatkowo firma Stellantis podjęła decyzję o zamknięciu swojej fabryki vanów Vauxhall w Luton.
W maju Londyn ogłosił porozumienie z Waszyngtonem w sprawie obniżenia taryf celnych z 27,5 proc. do 10 proc. Weszło ono w życie 30 czerwca.
Jeden "z najtrudniejszych okresów"
Dyrektor generalny SMMT Mike Hawes powiedział w rozmowie z dziennikiem "Guardian", że ostatnie półrocze "było jednym z najtrudniejszych okresów dla brytyjskiego sektora motoryzacyjnego". - Powszechnie uważa się, że osiągnęliśmy dno - przyznał. Jednocześnie wyraził nadzieję, że branża znalazła się "w najniższym punkcie" przed spodziewanym ożywieniem.
Najnowsze prognozy SMMT przewidują, że całkowita roczna produkcja pojazdów spadnie o 15 proc. - do 775 tys. sztuk, a odwrócenie tej tendencji spodziewane jest dopiero w 2026 r., kiedy możliwy będzie wzrost tej liczby do ponad 800 tys. samochodów.
Jeszcze w 2017 r. SMMT liczyło na produkcję 2 milionów samochodów w Wielkiej Brytanii w ciągu roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock