W niektórych regionach Polski spadł już pierwszy śnieg. Dla zakładów oponiarskich zaczynają się żniwa, natomiast dla klientów - czas wydatków. Czasami dużo wyższych, niż w zeszłych latach. W dużych miastach wymiana opon kosztuje często ponad 100 złotych, dlatego coraz więcej osób szuka alternatywy i inwestuje w drugi komplet opon z felgami, które łatwiej i taniej zmienić. Dziennikarz TVN Turbo Mateusz Skwirut sprawdził, które rozwiązanie jest bardziej opłacalne. Materiał programu "Raport".
Dlaczego stawki w dużych miastach za usługi wulkanizacyjne są aż tak wysokie?
- Jest drogo ze względu na to, że w Warszawie są bardzo wysokie czynsze. Ponadto większość nowoczesnych samochodów jest wyposażona w czujniki ciśnienia w oponach, na które trzeba bardziej uważać - wyjaśniał Artur Strzelecki z jednego z zakładów oponiarskich w stolicy.
Długie oczekiwanie
Robert Szczypiorski z kolejnego warszawskiego zakładu wulkanizacyjnego przyznał, że sezon na wymianę opon zaczął się w tym roku dość późno, stąd też na wymianę opon czekamy nawet ok. 2 tygodni. - Otworzyliśmy stanowisko, dla ludzi, którzy są zdecydowani czekać w kolejce - poinformował Szczypiorski, dodając, że wtedy czas oczekiwania wynosi zwykle 2-3 godziny.
Hydraulik, glazurnik, wreszcie wulkanizator!
W tym gorącym sezonie wymiany opon pojawia się coraz więcej tymczasowych zakładów wulkanizacyjnych, które często oferują konkurencyjne ceny. Dość sceptycznie podchodzą do nich właściciele profesjonalnych zakładów oponiarskich. Korzystanie z takich usług odradza się zwłaszcza właścicielom nowych samochodów. - Domyślam się, że ceny w takich "pseudowulkanizacjach" są niższe ze względu na to, że pracują tam ludzie, którzy poza sezonem wymiany opon zajmują się układaniem glazury, bądź są hydraulikami - komentował ostro Strzelecki.
Z kolei Robert Szczypiorski przypomniał, że wszystkie samochody produkowane po 2014 roku posiadają elektroniczne czujniki ciśnienia. W takich przypadkach wymiana opon przez kogoś, kto się na tym nie zna, może być ryzykowna.
Wulkanizator powiedział, że cena samego takiego czujnika sięga nawet 200 zł. Do tego dochodziłyby koszty wymiany uszkodzonej części.
Stalówki?
Dziennikarze TVN Turbo sugerują, by rozważyć kupno drugiego kompletu kół. Częste zakładanie i zdejmowanie gum sprawia, że opony się rozciągają i szybciej zużywają. Przykładowo komplet czterech stalówek do Skody Octavii kosztuje 489 zł (wraz z przesyłką). Do tej ceny należy doliczyć opłatę za założenie opon na felgi, która wynosi 120 zł. Łącznie jest to koszt, który sięga nawet 609 zł. Dziennikarze TVN Turbo wyliczyli, że ten wydatek może nam się zwrócić nawet już po piątej wymianie, w przypadku, gdy będziemy wymieniać opony samodzielnie dwa razy w roku.
Autor: ag/ms / Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: TVN Turbo