Kolejny wypadek Tesli. Model X dachował na krętej górskiej drodze w USA. Kierowca twierdzi, że auto jechało w trybie autonomicznym.
Wypadek miał miejsce na początku tego miesiąca w Pensylwanii, gdzie 77-letni Albert Scaglione, po odbiciu od poręczy zabezpieczających uderzył swoim Modelem X w betonową barierę i kilkukrotnie dachował.
Amerykański urząd NHTSA, odpowiedzialny za bezpieczeństwo na autostradach, przesłuchał kierowcę. Ten zeznał, że w trakcie wypadku auto miało się poruszać w trybie autopilota.
Koncern Elona Muska wciąż nie potwierdził tej informacji. W pierwszym komunikacie poinformował, że dane pochodzące z rozbitego auta nie wskazują na to, że w momencie zdarzenia autopilot był włączony.
W kolejnej informacji dotyczącej wypadku producent przyznał jednak, że nie ma pełnych danych pochodzących z samochodu Scaglione. „Otrzymaliśmy automatyczne powiadomienie o wypadku tego pojazdu oraz o wystrzeleniu jego poduszek powietrznych, ale szczegółowe zapisy o stanie pojazdu jeszcze do nas nie dotarły. To może być wynikiem poważnych uszkodzeń pojazdu, w tym oderwania anteny” - czytamy.
Tym samym powodem nieotrzymania przez koncern danych o włączonym trybie autopilota w trakcie wypadku, może być problem z połączeniem, nie brak takich danych w rejestratorze pojazdu.
Na tę chwilę nie ma informacji, jakoby ktokolwiek z dwóch osób podróżujących pojazdem odniósł jakieś obrażenia.
Amerykański nadzór bezpieczeństwa transportu (NHTSA) prowadzi śledztwo w sprawie innego wypadku Tesli, w którym zginął człowiek. W chwili uderzenia samochód jechał w trybie półautonomicznym.
Autor: Jakub Tomaszewski / Źródło: tvn24bis.pl