Od 30 października zaczęło obowiązywać unijne rozporządzenie dotyczące ceł na chińskie samochody elektryczne. Oznacza to, że wysokość opłat za przewóz tamtejszych elektryków wyniesie od 7,8 do nawet 35,3 procent. Powodem nałożenia ceł jest dofinansowywanie produkcji samochodów przez chiński rząd, co sprawia, że mogą być one sprzedawane po zaniżonych cenach.
Rozporządzenie dotyczące ceł na import e-aut z Chin we wtorek wieczorem zostało wpisane do Dziennika Urzędowego UE. Cła nie obejmą sprowadzonych z Chin e-samochodów, które już są na unijnym rynku. Od kilku miesięcy media alarmują, że duża ich liczba zalega w unijnych portach.
Po dochodzeniu wszczętym w październiku 2023 r. Komisja Europejska uznała, że Chiny dofinansowują produkcję samochodów elektrycznych, dzięki czemu mogą sprzedawać je po sztucznie zaniżonych cenach. Subsydia dotyczą całego łańcucha produkcyjnego – od baterii po bezpośrednie granty dla producentów.
Wzbudziło to w Unii obawy, że europejski przemysł motoryzacyjny nie poradzi sobie z nieuczciwą konkurencją ze strony Chin, tak, jak wcześniej inne branże, np. producenci paneli fotowoltaicznych. Obecnie np. 90 proc. paneli sprzedawanych w UE pochodzi z Państwa Środka. Osłabienie europejskiej branży motoryzacyjnej osłabiłoby konkurencyjność gospodarki i wiązałoby się z masowymi zwolnieniami.
UE nałożyła cła na auta z Chin
Unijne cła na "elektryki" będą wynosić między 7,8 proc. a 35,3 proc. i będą nakładane w dodatku do już obowiązujących w UE ceł 10 proc. na importowane samochody. Wysokość opłaty zależy od tego, w jakim stopniu dana firma była subsydiowana i czy współpracowała z KE w dochodzeniu. W razie stwierdzenia zwiększenia lub zmniejszenia subsydiów wysokość ceł może zostać odpowiednio zmieniona.
Opłaty będą musiały uiszczać nie tylko chińskie firmy, ale także koncerny spoza Chin, które produkują w Państwie Środka - np. amerykańska Tesla ma zostać objęta cłem w wysokości 7,8 proc.
Dla Chin dostęp do rynku europejskiego jest kluczowy. Europa jest bowiem głównym odbiorcą chińskich e-aut (trafia tam ok. 40 proc. ich eksportu z Państwa Środka) i jednym z ostatnich dużych, bogatych rynków, który pozostaje względnie otwarty. W ostatnich miesiącach USA i Kanada zapowiedziały wprowadzenie ceł w wysokości 100 proc. na import samochodów elektrycznych z Chin, a Turcja – w wysokości 40 proc.
Unijne cła budzą kontrowersje
Kwestia ceł budziła w UE duże kontrowersje. Przeciwnicy opłat podkreślali m.in. ryzyko odwetu ze strony Pekinu. Premier Węgier Viktor Orban przestrzegał wręcz przed "gospodarczą zimną wojną" między Wspólnotą a Chinami.
Ostatecznie 4 października państwa członkowskie UE zgodziły się w głosowaniu na wprowadzenie ceł. Przeciwko były: Niemcy, Węgry, Malta, Słowenia i Słowacja. Od głosu wstrzymały się: Belgia, Czechy, Grecja, Hiszpania, Chorwacja, Cypr, Luksemburg, Austria, Portugalia, Rumunia, Szwecja i Finlandia. Pozostałe kraje UE były za.
Komisja Europejska zapowiedziała, że będzie kontynuować negocjacje z Pekinem, aby znaleźć alternatywne rozwiązanie. Stanowisko UE wobec Pekinu zaostrzyło się w ciągu ostatnich pięciu lat. Bruksela postrzega Chiny jako potencjalnego partnera w niektórych kwestiach, ale także jako konkurenta i systemowego rywala w innych.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock