Konfederacja Lewiatan, Business Centre Club i Federacja Przedsiębiorców Polskich krytykują projekt ustawy dotyczący walki z epidemią, który zastępuje tak zwany lex Hoc. W ocenie organizacji przedsiębiorców zaproponowane rozwiązania mogą doprowadzić do chaosu i konfliktów między pracownikami. BCC apeluje o wprowadzenie weryfikacji certyfikatów covidowych w zamkniętych miejscach publicznych.
Do Sejmu wpłynął projekt ustawy dotyczący walki z epidemią zastępujący projekt lex Hoc. W projekcie nie ma mowy o żadnych obowiązkach. Zakłada on natomiast między innymi, że pracodawca będzie mógł żądać od pracownika raz w tygodniu podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu oraz, że zakażony pracownik będzie mógł złożyć do pracodawcy wniosek "o wszczęcie postępowania w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego" za zakażenie się od pracownika, który nie poddał się testowi. Projekt został skierowany do pierwszego czytania w komisji zdrowia.
Ustawa covidowa - Konfederacja Lewiatan komentuje
Rozwiązania zawarte w projekcie krytycznie ocenia Konfederacja Lewiatan. "Mogą one doprowadzić do paraliżu firm i konfliktów między pracownikami. Dlatego (Lewiatan - red.) oczekuje jego odrzucenia" - podkreślono w stanowisku. Konfederacja Lewiatan jest organizacją biznesową, która skupia ponad 4100 firm, zatrudniających ponad milion pracowników.
W ocenie Roberta Lisickiego, dyrektora departamentu pracy w Konfederacji Lewiatan, "przyjęcie proponowanych zmian nie przyczyni się do przeciwdziałania rozpowszechnianiu COVID-19". - Projekt ten nie realizuje bowiem podstawowego celu, jakim jest próba ograniczenia zakażeń (w tym w zakładach pracy). Odmowa wykonania przez pracownika testu nie pociąga za sobą jakichkolwiek konsekwencji. Pracownik taki nadal będzie mógł przebywać w zakładzie pracy i w przypadku, gdy będzie zakażony, transmisja wirusa będzie trwać - zwrócił uwagę Lisicki.
Jego zdaniem "kwestie ewentualnego dochodzenia 'świadczenia odszkodowawczego' od takiego pracownika przez innych pracowników, czy pracodawcę są bez znaczenia dla przeciwdziałania rozpowszechnianiu pandemii". - Szukanie ewentualnej motywacji pracowników do regularnego testowania poprzez wprowadzenie "kija" w postaci skomplikowanego i wątpliwego prawnie systemu dochodzenia odszkodowań bardzo źle świadczy o autorach projektu - stwierdził dyrektor departamentu pracy Lewiatana.
Według organizacji projekt ten dodatkowo przerzuca ryzyka i odpowiedzialność finansową na pracodawców, angażując ich w postępowania w przedmiocie odszkodowania czy ponoszenia odpowiedzialności za brak weryfikacji, poprzez testy, statusu osób zatrudnionych, "szczególnie w sytuacji kiedy nie podejmuje się żadnych działań w tym zakresie w przestrzenni publicznej, a testy i szczepienia nie są obowiązkowe". "Zaproponowany mechanizm stwierdzania, że do zarażenia doszło właśnie w zakładzie pracy i od konkretnego pracownika, jest nierealny do egzekwowania i udowodnienia. Zaproponowana procedura doprowadzi do paraliżu firm i konfliktów między pracownikami" - podkreślono.
Lewiatan przypomniał, że pracodawcy od dawna postulowali o kompleksowe rozwiązania, które umożliwią szersze testowanie pracowników, możliwość weryfikacji statusu zdrowotnego osób zatrudnionych w kontekście COVID-19 oraz przyznające określone uprawnienia pracodawcom w sytuacji odmowy współpracy ze strony pracowników. "Projekt nie odzwierciedla żadnego z tych postulatów" - czytamy w stanowisku.
BCC: nie dla lex Kaczyński
Krytyczne stanowisko prezentuje również Business Centre Club. "Projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach dot. ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19 powoduje, że wracamy do punktu wyjścia, a można wręcz uznać, że nastąpił regres" - oceniła organizacja, dodając, że rozwiązania przerzuca obowiązki walki z pandemią na przedsiębiorców.
"Zwracaliśmy wielokrotnie uwagę, że to nie przedsiębiorcy mają być na pierwszym froncie walki z pandemią, tylko rząd. Tymczasem projekt ustawy nakazuje przedsiębiorcom testowanie pracowników. Jeśli pracownik się na to nie zgodzi, będzie mógł zostać uznanym za osobę winną zakażenia współpracowników. To z kolei daje podstawę do ubiegania się o odszkodowanie" - zwróciło uwagę BCC. W ocenie organizacji "ten wątek to absolutne nieporozumienie generujące prawny chaos".
Ponadto w stanowisku zauważono, że zgodnie z projektem ustawy, o zasadności roszczenia odszkodowawczego miałby orzekać wojewoda w oparciu o swoje swobodne uznanie. "Nie jest natomiast sprecyzowane jakie kompetencje naukowe orzekający organ powinien posiadać w kwestii stwierdzania od kogo faktycznie wnioskodawca się zaraził. Ta sytuacja będzie rodziła ogromną liczbę odwołań od decyzji wojewody, które zaleją sądy administracyjne praktycznie je paraliżując" - dodano.
W ocenie powyższa BCC będzie też rodziła ciężkie do oszacowania w skutkach konflikty między pracownikami, którzy mieliby de facto na siebie donosić. Podobne konflikty - jak dodano - powstaną na linii pracownicy – pracodawcy. "W tym kontekście, zaproponowane rozwiązania są antyspołeczne, godzące we wspólnotę obywateli" - czytamy w stanowisku.
BCC apeluje o "wprowadzenie weryfikacji certyfikatów covidowych w zamkniętych miejscach publicznych, podobnie jak funkcjonuje to w niemal całej Unii Europejskiej". "Przedsiębiorcom, którzy od dwóch lat zmagają się z pandemią i jej skutkami, chaosem związanym z Polskim Ładem, wysokimi cenami energii i gazu oraz wysoką inflacją, rząd funduje wisienkę na torcie w postaci tej ustawy" - podsumowano.
BCC to organizacja zrzeszająca indywidualnych pracodawców. Istnieje od 1991 roku. Jak wynika z informacji dostępnych na jej stronie, członkowie klubu zatrudniają ponad 400 tys. pracowników, przychody firm to ponad 200 mld zł, a siedziby rozlokowane są w blisko 250 miastach.
"Czy rząd jest w stanie zapewnić tyle testów?"
Przewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP) Marek Kowalski zwrócił uwagę, że przy 14 mln zatrudnionych i testach raz na tydzień państwo musiałoby zagwarantować 2 mln testów dziennie. - Czy rząd jest w stanie zapewnić tyle testów? Czy budżet jest na to przygotowany? - pyta.
Jak wyliczył, przyjmując, że 3 proc. wykonywanych testów będą stanowić badania PCR (co odpowiada szacunkowej maksymalnej wydolności systemu), zaś resztę testy antygenowe, potencjalny koszt testowania sięgałby nawet 30 mld zł w skali roku.
Kowalski zaznaczył, że proponowane przepisy całkowicie pomijają szczepienia. - Przepisy dotyczące testowania nie zapewniają żadnej ochrony przed narażeniem się na kontakt z osoba zakażoną – testowanie raz na tydzień jest daleko niewystarczające i podnosi ryzyko zakażenia w zakładzie pracy - stwierdził. Dodał, że szczepienia są najważniejszym sposobem ograniczania skutków epidemii, zwłaszcza śmiertelności i obciążeń w systemie ochrony zdrowia. - Polska jest pierwszym krajem na świecie, który walczy z epidemią za pomocą testów, a nie szczepień. To całkowita kapitulacja przed antyszczepionkowcami – zauważył przewodniczący FPP.
W jego ocenie propozycja, by wojewoda w drodze decyzji określał osoby zobowiązane do zapłaty świadczenia odszkodowawczego jest "zadziwiającą konstrukcją" i "loterią" zależną od swobodnego uznania organu. - Właściwie każdy element tej regulacji budzi fundamentalne zastrzeżenia - podkreślił Kowalski.
Źródło: TVN24 Biznes, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock