66 hektarów. Tyle potrzeba prezydentowi Białegostoku Tadeuszowi Truskolaskiemu, który jako szef stowarzyszenia Białostocki Obszar Funkcjonalny, chce zbudować w Topilcu pole golfowe. Problem w tym, że aby inwestycja mogła dojść do skutku okoliczni rolnicy musieliby sprzedać swoje grunty. A ci się do tego nie palą. Decyzję mają podjąć do 23 grudnia.
- Dla mnie pasją jest mój zawód, a moim zawodem jest rolnictwo – powiedział podczas spotkania Marcin Korzecki.
Uprawia ziemię we wsi Topilec w gminie Turośń Kościelna pod Białymstokiem. Właśnie do tej miejscowości przyjechał prezydenta Białegostoku Tadeusz Truskolaski, który próbował przekonać właścicieli tamtejszych gruntów do sprzedaży ziemi pod budowę pola golfowego.
Prezydent sam też gra w golfa
Prezydent występował jako prezes (zrzeszającego 10 samorządów) stowarzyszenia Białostocki Obszar Funkcjonalny, które byłoby tu inwestorem.
Jak Tadeusz Truskolaski wyjaśniał nam jeszcze w sierpniu, kiedy o pomyśle pisaliśmy po raz pierwszy, pole golfowe w Topilcu byłoby doskonałym uzupełnianiem Akademii Golfa. Czyli, powstającego na białostockich Zawadach, centrum szkoleniowo-rekreacyjnego, które budowane jest z budżetu obywatelskiego.
- Jeśli ktoś nauczy się grać, z pewnością będzie chciał spróbować swoich sił na pełnowymiarowym polu golfowym, a najbliższe takie pola są pod Warszawą – mówił nam.
ZOBACZ TEŻ: Ksiądz ukarany przez konserwatora zabytków
Przyznał też, że sam gra w golfa i czasem jeździ w weekendy pod Warszawę. - W tej inwestycji chodzi też o to, aby zachęcić młodzież do uprawiania tego sportu. Jest to także doskonała promocja dla naszego regionu, który jak dotąd jest białą plamą, jeśli chodzi o pola golfowe – podkreślał prezydent.
140 tysięcy za hektar ich nie przekonuje
Już w sierpniu rolnicy, z którymi rozmawialiśmy, mówili że nie zamierzają sprzedać ziemi.
- Od tego czasu nic się nie zmieniło. Powiedziałem podczas spotkania, że moją pasją jest rolnictwo, bo prezydent wspomniał, że jego pasja to golf – mówi nam, cytowany na wstępie, Marcin Korzecki.
Podkreśla, że gdyby sprzedał ziemię musiałby zaprzestać działalności rolniczej, bo z hektarów, które by mu zostały nie zdołałby się utrzymać.
- Prezydent oferował 140 tysięcy złotych za hektar, mówił że ktoś mógłby za taką cenę sprzedać, a później kupić w okolicy jakieś inne pole. Na przykład za 50 tysięcy za hektar. Tyle że ani nikt w naszej okolicy nie sprzeda ziemi, ani nie da tak niskiej ceny – zaznacza Korzecki.
Zgadza się tylko jeden z właścicicieli. Jest golfistą
Żeby pole golfowe mogło powstać potrzeba 66,2 hektarów. Ponad 27 ha jest we władaniu Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Pozostała ziemia jest w rękach prywatnych.
- Należy do dziewięciu gospodarzy. Nawet jeśli jeden się nie zgodzi, z inwestycji nic nie wyjdzie, a już na pewno będzie tak jeśli chodzi o moją działkę, która leży w centralnej części tego terenu. A ja na sprzedaż się nie zgadzam – mówi nam jedna z mieszkanek Monika Błażko.
Za sprzedażą opowiedział się, podczas spotkania, tylko jeden z właścicieli tutejszych gruntów - Władysław Wasiński, który jest zresztą golfistą. Mówił, że działalność rolnicza ma niepewną przyszłość, bo w kolejnych latach może być problem ze zbyciem w dobrej cenie płodów rolnych. Zachwalał też golf jako sport, który jest dobry dla zdrowia.
Obawiają się wywłaszczeń
Obecny na spotkaniu Henryk Zdanowicz, właściciel jednej z działek rolnych, stwierdził jednak, że chodzi o jego ojcowiznę i takie argumenty go nie przekonują.
Wyraził też swoje obawy czy po 23 grudnia (do tego dnia rolnicy mają podjąć decyzję), prezydent Truskolaski - razem z wójtem Turośni Kościelnej Grzegorzem Jakuciem – nie będą chcieli wywłaszczać właścicieli. Obaj samorządowcy zgodnie jednak zaprzeczali.
Prezydent mówi, że szanuje własność prywatną
- Czekamy do 23 grudnia. Jeśli właściciele nie zdecydują się na sprzedaż, to następnego dnia podejmę decyzję o tym, że odstępujemy od inwestycji. Nie będzie żadnych wywłaszczeń. Szanujemy własność prywatną – mówi Tadeusz Truskolaski w rozmowie z tvn24.pl.
Dodaje, że z deklaracji osób, które zabierały głos wynika, że pole golfowe jednak nie powstanie.
- Na ten moment jestem pesymistą jeśli chodzi o to, czy dojdzie do realizacji tego projektu – mówi.
Podkreśla, że dodatkowym problem jest też to, iż 16 z 27 hektarów, które należą do KOWR leży w otulinie Narwiańskiego Parku Narodowego, a BOF nie chce wchodzić w otulinę.
- Pozostaje więc 11 hektarów KOWR oraz działki prywatne – zaznacza.
Prezydent: cenę wyliczyli specjaliści
Na pytanie, czy zaproponowana rolnikom cena ze hektar nie była zbyt niska, mówi że wynikała ona z wycen zrobionych przez specjalistów.
- Inwestycja byłaby realizowana z pieniędzy publicznych, więc określona w wycenie kwota nie może być zwiększona – mówi, zaznaczając że na dokonanie wycen środki wyłożył podmiot prywatny, tj. Towarzystwo Sportowo-Rekreacyjne "Golfstok" Białostocki Klub Sportowy.
Można dostać dofinansowanie z ministerstwa
Pytany, czy gdy z inwestycji nic nie wyjdzie, rozpocznie się poszukiwanie innego miejsca, odpowiada że na razie niech zakończy się ta sprawa.
– Niemniej uważam, że w naszym województwie powinno powstać pole golfowe, a jako że gra w golfa jest sportem olimpijskim, to na budowę pola można dostać dofinansowanie z Ministerstwa Sportu – zaznacza.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Monika Błażko