Prokuratura Rejonowa w Sokółce (województwo podlaskie) złożyła zażalenie na postanowienie sądu o odmowie zastosowania aresztu wobec 13 osób, które usłyszały zarzuty zniszczenia ogrodzenia z drutu kolczastego, ustawionego na granicy z Białorusią. Śledczy podkreślają, że obawiają się matactwa ze strony podejrzanych i dlatego chcą, by sąd zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztu.
Do próby zniszczenia zasieków doszło w niedzielę (29 sierpnia) po południu w okolicach wsi Szymaki, około 15 kilometrów od miejscowości Usnarz Górny, gdzie koczuje grupa migrantów. Straż Graniczna, wspólnie z żołnierzami Wojska Polskiego, zatrzymała 12 Polaków i jednego obywatela Holandii.
W poniedziałek (30 sierpnia) policja postawiła im zarzuty zniszczenia - wspólnie i w porozumieniu - mienia ruchomego. Za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu. Natomiast "w wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku".
We wtorek (31 sierpnia) Artur Kuberski, szef Prokuratury Rejonowej w Sokółce, poinformował o skierowaniu do sądu wniosków o zastosowanie aresztu tymczasowego wobec podejrzanych. Sąd nie uwzględnił jednak wniosków prokuratury.
Śledczy nie chcieli od razu mówić o tym, czy w sprawie złożą zażalenie na decyzję sądu. Teraz jednak - w rozmowie telefonicznej z tvn24.pl - prokurator Kuberski poinformował o decyzji. Jak się okazuje, prokuratura złożyła zażalenie na postanowienie sądu.
- Główny powód jest podobny jak ten wskazany we wniosku o areszt, czyli obawa matactwa – informuje prokurator Kuberski w rozmowie z tvn24.pl.
Według oświadczeń osób uczestniczących w akcji zamieszczonych w mediach społecznościowych był to "akt obywatelskiego nieposłuszeństwa", w celu wyrażenia sprzeciwu "wobec okrutnej polityki rządu" i "zamykania granicy przed osobami, które uciekają ze swoich krajów w obawie przed torturami lub ewentualną śmiercią".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24