Informatyk z Siemiatycz (województwo podlaskie) Kamil Stasiak chce, aby nasza cywilizacja zostawiła po sobie ślad dla przyszłych pokoleń. Z tego powodu planuje zapisać na bardzo trwałych nośnikach informacje o historii świata, czy też schematy przedstawiające, jak skonstruować na przykład telefon komórkowy. Dane zostałyby umieszczone w kapsule czasu i w bunkrze. Miałyby tam też trafić pliki dostarczone przez wszystkich, którzy by tego chcieli.
- Atlantyda to mityczna wyspa, która miała zostać zniszczona przez kataklizmy. Legendy mówią, że zanim to nastąpiło rozwinęła się tam bardzo zaawansowana cywilizacja. Nie wchodząc w dywagacje, czy faktycznie tak było, myślę że warto zrobić wszystko, aby nasza cywilizacja nie skończyła jak Atlantyda i abyśmy przekazali swoją wiedzę i doświadczenie przyszłym pokoleniom – mówi Kamil Stasiak, informatyk z Siemiatycz.
Już dwa lata temu wpadł na pomysł, żeby postawić w mieście kapsułę czasu. Czyli, wykonany z bardzo wytrzymałego betonu, sześcienny sarkofag o wymiarach minimum 3 x 3 x 3 metra.
Nośniki z danymi miałyby przetrwać tysiąc lat
- W kapsule znalazłoby się cyfrowe archiwum składające się z tysięcy poliwęglanowych płyt optycznych z mineralną granitową warstwą zapisu M-DISC. Czyli nośników, które zgodnie z zapewnieniami producenta, mają przetrwać tysiąc lat. Na płytach przechowywane byłyby dane w kilkunastu językach. Na pewno należałoby umieścić na nich historię świata, wpisy dotyczące geografii, biologii czy medycyny. Ale też na przykład schematy i opisy przedstawiające to, jak skonstruować komputer czy telefon komórkowy. Nie chcę być złym prorokiem, ale kto wie, czy nie czekają nas wojny i kataklizmy. Być może ludzkość będzie musiała zaczynać wszystko od początku. Łatwiej byłoby jej to zrobić, gdyby posiadała naszą dzisiejszą wiedzę – tłumaczy informatyk.
Wspomina też o tzw. mechanizmie z Antykithiry. Czyli, znalezionym w 1900 roku we wraku w pobliżu greckiej wyspy Antykithira, urządzeniu zaprojektowanym do obliczania pozycji ciał niebieskich.
- Mechanizm datowany jest na lata 150-100 przed naszą erą, a do czasu XVIII-wiecznych zegarów nie był znany żaden mechanizm o podobnym stopniu złożoności - podkreśla nasz rozmówca.
Bardzo wytrzymały beton i ognioodporne sejfy
Do kapsuły czasu trafiłyby też materiały dostarczone przez każdego, kto miałby na to ochotę. - Mogą to być zdjęcia, filmy, dokumenty tekstowe - wszystko co chcielibyśmy zostawić przyszłym pokoleniom. Z przeprowadzonej przeze mnie krótkiej sondy ulicznej wynika, że zainteresowanie jest bardzo duże. I nie chodzi tylko o mieszkańców Siemiatycz, ale też kilku okolicznych miejscowości. Otrzymuję zresztą wiadomości od zainteresowanych osób z różnych części Polski. Pojawiły się nawet sygnały ze strony Polonii w Kanadzie i Australii - mówi pan Kamil.
Nośniki z danymi (jak też komputery, na których można będzie odczytać te dane) byłby umieszczone w ognioodpornych sejfach. Sama kapsuła zostałaby zaś ze wszystkich stron zamurowana, tak żeby nikt nie mógł dostać się do środka. – Gdyby jednak za jakieś 500 lat ktoś, w jakiś sposób, skruszył beton i dostały się do sejfów, mógłby przejrzeć te dane. Myślę, że wielu ludzi byłoby zainteresowanych tym, co mieli do przekazania ich przodkowie. Oczywiście ktoś może powiedzieć, że można nagrać wszystko na przysłowiowego pendrive'a. Na pewno nie jest to jednak tak trwały nośnik jak płyty, które trafiłyby do kapsuły - opowiada nasz rozmówca.
Inicjatywę wspiera burmistrz
Jego pomysł wspiera burmistrz Siemiatycz Piotr Siniakowicz. - Inicjatywa jest świetna. Rozważane są dwie lokalizację sarkofagu - w parku w centrum miasta lub też na obrzeżach Siemiatycz przy zalewie. Na razie wszystko jest jeszcze na bardzo wczesnym etapie - mówi.
Kamil Stasiak podkreśla natomiast, że nawet jeśli miasto sfinansuje budowę sarkofagu, to potrzebne będą też pieniądze na zakup sejfów, nośników danych i komputerów. - To będzie już leżało po mojej stronie - zaznacza.
Archiwum w dawnym sowieckim bunkrze
Informatyk zbiera pieniądze w internecie. Zamierza też wystąpić o dofinansowanie unijne. Nazwał swój projekt "Kopia Życia". Oprócz budowy wspomnianej kapsuły czasu w Siemiatyczach, projekt zakłada też stworzenie archiwum cyfrowego. Miałoby się ono mieścić obok pobliskiego Drohiczyna w, stojącym na tzw. linii Mołotowa, sowieckim bunkrze z 1939 roku.
- O ile kapsuła ma być pamiątką po nas dla przyszłych pokoleń, to bunkier byłby archiwum bieżącym. Choć w obu obiektach chcę umieścić informacje o zdobyczach naszej cywilizacji oraz dane dostarczone przez każdego kto sobie tego życzy, to w przypadku bunkra będą to dane, do których w każdej chwili będzie można mieć dostęp - podkreśla informatyk. I dodaje: - Umieszczenie plików w takim archiwum gwarantuje, że zostaną one zachowane na bardzo trwałym nośniku, a jako że kapsuła i bunkier będą offline, nie pozyska ich żaden haker - mówi informatyk.
Nośniki zgromadzone w bunkrze mają leżeć w sejfach, które - w przeciwieństwie do tych planowanych do ustawienia w kapsule czasu - będą szyfrowane. Ktoś kto chciałby się tu włamać musiałby więc nie tylko skruszyć bardzo wytrzymały beton, ale też złamać szyfry.
Bunkier jest spory. Ma, nie licząc korytarzy, około 80 metrów kwadratowych powierzchni.
- Jest w dobrym stanie, przeszedł już wstępną konserwację. Na pewno trzeba jeszcze włożyć w niego dużo pracy. Tak jak zresztą i w cały projekt. Jego powodzenie będzie zresztą zależało od tego, kiedy uda mi się zdobyć fundusze - zaznacza Stasiak.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kamil Stasiak