Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się proces czterech Meksykanów, oskarżonych o wytwarzanie metamfetaminy na dużą skalę. Jak podawała prokuratura po ich zatrzymaniu, czarnorynkowa wartość zabezpieczonych narkotyków przekraczała siedem milionów złotych.
Zatrzymani na gorącym uczynku
Na trop działalności narkotykowej prowadzonej w Podlaskiem wpadli policjanci z łódzkiego oddziału CBŚP. Wytypowali miejsce na obrzeżach Orli w powiecie bielskim, gdzie miały być produkowane narkotyki. Najpierw obserwowali to miejsce, a potem wraz z policjantami z Bielska Podlaskiego odkryli na tej posesji nielegalne laboratorium metamfetaminy.
Tam we wrześniu zeszłego roku zatrzymano na gorącym uczynku trzy osoby narodowości meksykańskiej, a czwartą po krótkim pościgu. Oskarżeni mają 42-50 lat oraz średnie, a jeden wyższe wykształcenie. Tylko jeden z nich był wcześniej karany. W Stanach Zjednoczonych odbywał karę sześciu lat więzienia za transport narkotyków. Cała czwórka jest tymczasowo aresztowana.
Posesję wynajęli bez nawiązania kontaktu z właścicielem
Zarzuty dotyczą kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej (do której należały też inne, nieustalone osoby) oraz produkcji - we wrześniu 2024 roku - znacznej ilości narkotyków. Zabezpieczono blisko 120 litrów metamfetaminy, urządzenia i znaczne ilości chemikaliów niezbędnych do jej produkcji.
Jak wynika z ustaleń śledztwa, zarówno sprzęt użyty w tym laboratorium, jak i odczynniki chemiczne były kupione w sklepach stacjonarnych i internetowych, a posesja została wynajęta za pośrednictwem jednego z serwisów internetowych, bez nawiązywania bezpośredniego kontaktu z jej właścicielem.
Produkcja na zlecenie i potrzeby meksykańskiego kartelu
W środę (19 listopada) przed białostockim sądem okręgowym rozpoczął się proces w tej sprawie. Sąd zdecydował, że co prawda nie wyłącza jawności rozprawy w tej części, ale zakazał mediom ujawniania treści wyjaśnień oskarżonych. Powołał się na ich interes prywatny - obawy o bezpieczeństwo ich bliskich, którzy są w Meksyku. Wszystko wskazuje bowiem, że produkcja narkotyków w Orli była prowadzona na zlecenie i potrzeby jednego z meksykańskich karteli narkotykowych.
Przy postawionych zarzutach, oskarżonym grozi do 20 lat więzienia i ponad milion złotych grzywny.
- Nie ulega wątpliwości, że ci ludzie pracowali dla kartelu meksykańskiego. Kartele te są znane z brutalności, dlatego też (oskarżeni) mają prawo obawiać się o swoje rodziny. Ale z drugiej strony, groźba nie jest usprawiedliwieniem popełnienia przestępstwa - powiedział dziennikarzom w przerwie rozprawy prokurator Grzegorz Giedrys z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, który prowadził śledztwo w tej sprawie.
Prokurator: metamfetamina przeznaczona na nasz polski rynek
Pytany o to, jak wytłumaczyć zainteresowanie kartelu z Meksyku produkcją narkotyków w północno-wschodniej Polsce zaznaczył, że produkuje się je tam, gdzie jest rynek zbytu.
- Jeśli w Polsce szuka się rynku zbytu, musi pojawić się towar. Ta metamfetamina na pewno nie była przeznaczona na eksport, tylko na nasz polski rynek - dodał.
- Droga przemytu na rynek europejski jest bardzo długa i ryzykowna, być może kartele oceniły, że warto rozpocząć produkcję na terenie Europy, nie tylko w Polsce - powiedział prokurator.
Prokurator: nie wzięli pod uwagę, że na Podlasiu każdy każdego zna
Jak mówił, lokując nielegalną działalność w Orli być może przestępcy jednak źle ocenili realia i błędnie założyli, że w tak małej miejscowości będzie im łatwo się ukryć i działać w sposób niezauważony.
- Zapomnieli, że to jest Podlasie, gdzie każdy każdego zna. Jeśli pojawi się obca osoba, to od razu wzbudza zainteresowanie sąsiadów, współmieszkańców - dodał.
Proces będzie kontynuowany na początku grudnia.
Autorka/Autor: tm/gp
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Artur Reszko