Motocyklista "ostro hamował", bo kierowca "prawie mu zajechał drogę". Sąd zdecyduje, kto ma rację

Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem
Źródło: TVN24 Łódź
Bardzo bolesny upadek na motocyklu ma za sobą 48-latek. Ostro hamował, kiedy zobaczył, że jadący z przeciwka samochód skręca w lewo i może mu zajechać drogę. Do zderzenia nie doszło, ale do upadku z motocykla na asfalt - już tak. Żaden z uczestników zdarzenia nie czuje się winny.

To, co rozegrało się w sobotę około godziny 20 na ulicy Wyszyńskiego w Łukowie (woj. lubelskie), nagrały miejskie kamery. Film ze zdarzenia opublikowała policja - ku przestrodze, żeby pokazać, jak łatwo na drodze może dojść do niebezpiecznej sytuacji. Na nagraniu widać, jak motocyklista w towarzystwie innych kierowców jednośladów rusza ze skrzyżowania. Robi to dużo dynamiczniej niż reszta towarzystwa. 

Jeżeli zegary na kamerach miejskiego monitoringu działają poprawnie, to - co uwieczniła już inna kamera - cztery sekundy po ruszeniu kierowca już leżał na asfalcie. Sytuacja o tyle bolesna, że kierujący 48-latek zamiast stroju ochronnego miał koszulkę i krótkie spodnie.

- Mężczyzna najpierw dynamicznie ruszył, a zaraz potem gwałtownie zahamował, bo chciał uniknąć zderzenia z jadącym z przeciwka samochodem osobowym, który prawie zajechał mu drogę - mówi tvn24.pl aspirant sztabowy Marcin Józwik z policji w Łukowie. 

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem
Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem
Źródło: Policja w Łukowie

Spór

W samochodzie osobowym za kierownicą siedział 23-latek, który skręcał na posesję. Na filmie widać, że faktycznie zjechał przednią częścią auta na przeciwległy pas. 

Obydwaj kierujący byli trzeźwi i nie poczuwali się do winy za to, co się stało. 48-latek ma obrażenia, z którymi został odwieziony do szpitala. Uszkodzony został też jego motocykl.

- Teraz prowadzący postępowanie ustalą dokładne szczegóły i okoliczności wypadku, najprawdopodobniej sprawa swój finał znajdzie w sądzie - mówi aspirant sztabowy Marcin Józwik. 

Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem
Czytaj także: