Jerzy B. był oskarżony o to, że pobił swego psa szpadlem i zakopał żywcem pod wiaduktem. Sąd wymierzył mu karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Mężczyzna nie będzie też mógł przez 15 lat posiadać zwierząt. Sąd liczy, że wyrok podziała odstraszająco na inne osoby.
Był poranek 23 października 2020 roku, kiedy pracownica pobliskiej firmy usłyszała skomlenie psa, które dochodziło spod wiaduktu przy ulicy Grygowej w Lublinie. Gdy podeszła bliżej, zauważyła wystający spod ziemi fragment pyska. Od razu, wspólnie z innymi pracownikami, odkopała zwierzę. Okazało się, że pies był skrajnie wycieńczony i posiadał liczne obrażenia. Choć natychmiast trafił pod opiekę weterynarza, nie dało się go uratować. Miał m.in. uszkodzony mózg i wybite zęby. Został uśpiony.
Jak się okazało, pies należał do mieszkańca Lublina Jerzego B. Mężczyzna sam zgłosił się na policję, gdy dowiedział się z mediów o odnalezieniu czworonoga. Początkowo tłumaczył, że pies uciekł mu dzień wcześniej. Jednak jak ustalili śledczy, to właśnie on pobił swojego psa szpadlem i zakopał pod wiaduktem. Mężczyzna ostatecznie przyznał się do winy.
"Zachowanie oskarżonego było bestialskie"
W piątek Sąd Rejonowy Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku ogłosił wyrok. Jerzy B. został uznany za winnego przestępstwa znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Dostał karę dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Sąd orzekł też wobec niego 15-letni zakaz posiadania zwierząt oraz nakazał wpłacenie siedmiu tysięcy złotych na konto Fundacji na rzecz Ochrony Praw Zwierząt Ex Lege, na cel związany z przeciwdziałaniem i zwalczaniem stosowania przemocy i okrucieństwa wobec zwierząt.
- Zachowanie oskarżonego - ciężko o nim mówić - było bestialskie, w żaden sposób niepodlegające wytłumaczeniu. Sam oskarżony nie wie, dlaczego tak się stało. Stopień społecznej szkodliwości czynu jest bardzo znaczny, wiąże się to bardzo brutalnym sposobem działania, które spowodowało nieobliczalne cierpienie zwierzęcia – powiedział sędzia Andrzej Skubis, uzasadniając wydane orzeczenie.
Mężczyzna nie wszedł wcześniej w konflikt z prawem
Jak podkreślił, trudno to zachowanie zrozumieć, a tym bardziej usprawiedliwić. Dodał, że oskarżony nie wszedł wcześniej w konflikt z prawem. Ma rodzinę i bardzo dobrą opinię wśród sąsiadów, którzy zeznali m.in., że pies oskarżonego był zadbany.
- Kara jest surowa, ale w przekonaniu sądu sprawiedliwa, będzie miała charakter wychowawczy i podziała odstraszająco na inne osoby, które w sposób nieodpowiedni traktują zwierzęta. Samo rozstrzygnięcie i wymiar kary będzie sygnałem, że takie zachowania nie są traktowane w sposób łagodny – tłumaczył sędzia.
Wyrok nie jest prawomocny.
Źródło: PAP/tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska policja