Po tym, jak przy jednej z ulic w Lublinie auto zakończyło jazdę na drzewie, kierowca i jeden z pasażerów chcieli uciec. Zostali jednak zatrzymani. Dwie pozostałe osoby, które podróżowały tym samochodem trafiły do szpitala. Wszyscy byli nietrzeźwi. 22-letni kierowca usłyszał zarzuty.
Do wypadku doszło w sobotę wczesnym rankiem na ulicy Turystycznej w Lublinie. Kierowca auta marki Honda zjechał nagle z drogi i rozbił się na drzewie.
"Pojazdem podróżowały cztery młode osoby. Tuż przed przyjazdem na miejsce służb i pogotowia, kierujący i jeden z pasażerów próbowali oddalić się z miejsca. Chwilę później zostali zatrzymani" - napisała w komunikacie komisarz Anna Kamola z zespołu prasowego komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie.
Mężczyźni, 22- i 18-latek, byli pijani. Autem podróżowały jeszcze dwie osoby, 23-latka i 19-latek. Trafili do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
"Oni również byli nietrzeźwi. Wstępne ustalenia wskazują, że pojazdem w chwili zdarzenia kierował 22-latek. Obecnie trwają czynności z jego udziałem" - poinformowała policjantka w sobotę.
Kierowca usłyszał zarzuty, w bieliźnie chował woreczki z białym proszkiem
W niedzielę (23 lipca) policja potwierdziła, że to 22-latek kierował samochodem i usłyszał zarzuty. "Odpowie nie tylko za jazdę w stanie nietrzeźwości i spowodowanie kolizji drogowej. Policjanci ujawnili przy nim kilka woreczków z zawartością białego proszku, które ukryte były w bieliźnie. Wstępne badania wykazały właściwości amfetaminy" - przekazała lubelska policja w komunikacie.
"W domu 22-latka policjanci znaleźli kolejne narkotyki i elektroniczną wagę" - dodali mundurowi.
Poinformowali też, że kierowca miał pół promila alkoholu w organizmie, a pasażerowie ponad promil.
22-letnimu kierowcy za popełnione czyny grozi do trzech lat więzienia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lubelska Policja