Od dzisiaj, na kolejne trzy miesiące, wydłużone zostało obowiązywanie strefy buforowej na polsko-białoruskiej granicy. Służby informują, że od jej wprowadzenia liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy spadła na Podlasiu aż o 64 procent. W tym czasie strażnicy graniczni zatrzymali też ponad 70 pomocników i organizatorów tego nielegalnego procederu.
- Zmienia się tak naprawdę tylko okres jej obowiązywania. Cała reszta pozostaje bez zmian. Co do zasady nie obejmuje żadnych miejscowości ani szlaków turystycznych - powiedział na antenie TVN24 nasz reporter Paweł Popkowski.
Od dzisiaj, na kolejne trzy miesiące, wydłużone zostało obowiązywanie strefy buforowej na polsko-białoruskiej granicy. Co zostało wprowadzone rozporządzeniem MSWiA.
Było ponad sześć tysięcy prób, wcześniej w analogiczym okresie - ponad 17 tysięcy
- Przede wszystkim funkcjonująca strefa, jej wprowadzenie, pokazało, że liczby prób nielegalnego przekroczenia granicy spadły bardzo, aż o 64 procent - powiedziała dziś rzeczniczka POSG mjr Katarzyna Zdanowicz na konferencji podsumowującej dotychczasowe funkcjonowanie strefy buforowej.
Przedstawiając dane liczbowe, mówiła, że w trakcie działania strefy prób nielegalnego przekroczenia granicy było ponad 6 170, a w analogicznym czasie przed wprowadzeniem strefy - ponad 17 tys. Podała też, że w tym czasie funkcjonariusze POSG zatrzymali ponad 70 pomocników i organizatorów nielegalnego przekraczania granicy, a od początku roku - ponad 270.
- Te cyfry pokazują, że wprowadzenie tej strefy przyniosło oczekiwane efekty, zmniejszyła się bardzo liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy – podkreśliła Zdanowicz.
Wydano 159 zgód na przebywanie w strefie
Przypomniała, że w maju takich prób było 7 tys., w czerwcu - ponad 3,7 tys., w lipcu - ponad 1,3 tys., w sierpniu - ponad 2,2 tys., a dotychczas we wrześniu - ponad 900 prób.
Podsumowała też liczbę wydanych zgód na przebywanie w strefie (w strefie – zgodnie z przepisami – mogą przebywać tylko m.in. mieszkańcy, rolnicy, przedsiębiorcy, pozostałe osoby muszą ubiegać się o zgody u komendanta danej placówki SG). Wydano ich 159, głównie dziennikarzom (97).
Zdanowicz, mówiąc o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, zauważyła, że codziennie dochodzi do prób nielegalnego przekraczania granicy (minionej doby było ponad 60 takich prób), a także do ataków na polskie patrole.
- Niestety, każdego dnia dochodzi do ataków na polskie patrole. Ostatnie dni pokazały nam, że sytuacja się nie zmieniła i osoby znajdujące się po białoruskiej stronie w dalszym ciągu rzucają kamieniami, gałęziami w polskie patrole - zaznaczyła rzeczniczka.
SG: bufor to też bezpieczeństwo funkcjonariuszy i żołnierzy
Dodała, że w ostatnim tygodniu uszkodzono dwa auta SG, nikomu nic się nie stało.
Zwróciła uwagę, że strefa została wydłużona o kolejne 90 dni. Podkreśliła, że dzięki strefie wykonywanie zadań jest "o wiele korzystniejsze". Zauważyła, że funkcjonowanie strefy to spadek liczby prób przekroczenia granicy, ale to też możliwość zatrzymywania tzw. kurierów, którzy przyjeżdżają odebrać migrantów. Zaznaczyła, że bufor to też bezpieczeństwo funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy pełnią służbę na granicy.
🔴️ Podczas 89 dni funkcjonowania strefy buforowej @Straz_Graniczna odnotowała 6 130 prób nielegalnego przekroczenia granicy. W analogicznym okresie poprzedzającym wprowadzenie ograniczeń takich prób było 17 030. To spadek o 6️⃣4️⃣ proc. ❗
— MSWiA 🇵🇱 (@MSWiA_GOV_PL) September 10, 2024
Więcej informacji w komunikacie ⤵️… pic.twitter.com/EeaGoeXsFl
"Białoruskie służby są nieprzewidywalne"
Pytana, czy nie ma planów rozszerzenia strefy o inne odcinki polsko-białoruskiej granicy (w ostatnich dobowych raportach SG podaje, że do prób dochodzi wzdłuż całej granicy), odpowiedziała, że sytuacja jest cały czas monitorowana. Zaznaczyła, że bufor został wprowadzony w okolicach Puszczy Białowieskiej, bo na tym terenie "najłatwiej było przeniknąć, schować się i najłatwiej było podjeżdżać kurierom". Dodała, że służby ochraniające granicę są na całym odcinku polsko-białoruskiej granicy, są aktywne i w dużej liczbie.
- Granica jest dobrze zabezpieczona. Wiemy, że służby białoruskie są nieprzewidywalne i będą próbowały dokonywać tych nielegalnych przekroczeń właśnie wysyłając te osoby, które chcą tę granicę nielegalnie przekroczyć, w różne miejsca, natomiast my monitorujemy, obserwujemy. Jeżeli będzie taka potrzeba, to będziemy podejmować odpowiednie działania – podkreślała.
Było też mniej interwencji policji
Obecny na konferencji rzecznik podlaskiej policji podinsp. Tomasz Krupa zwrócił uwagę na spadek liczby interwencji przy granicy. O ile przed wprowadzeniem strefy policja interweniowała ponad 20 razy, to od początku działania strefy takich interwencji było 18 w związku z agresywnymi zachowaniami migrantów, którzy próbowali przedostać się do Polski. Krupa podał, że dzięki działaniom policji zatrzymano 10 tzw. kurierów i 162 osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę.
Policja prowadzi też szkolenia dla żołnierzy, którzy mają pełnić służbę na polsko-białoruskiej granicy. Dotąd w całym kraju przeszkolono 21 tys. żołnierzy i ponad 100 funkcjonariuszy SG. Szkolenia dla pograniczników prowadzone są od 2021 roku.
Obowiązuje w Podlaskiem na około 60 kilometrach granicy
Na wysoką skuteczność wszystkich służb zwrócił uwagę rzecznik operacji "Bezpieczne Podlasie" ppłk Kamil Dołęzka. Poinformował, że codziennie do ochrony granicy na pierwszej linii kierowanych jest ponad 6 tys. żołnierzy, którzy wykonują patrole piesze i mobilne. Podkreślił, że żołnierze zatrzymali ponad 1,4 tys. osób, które nielegalnie przekroczyły granicę, a następnie zostały przekazane SG.
Strefa buforowa została wprowadzona 13 czerwca na ok. 60 km polsko-białoruskiej granicy w Podlaskiem, w powiecie hajnowskim. Obowiązuje w niej zakaz przebywania. Na ponad 40 km nie wolno przebywać w pasie o szerokości 200 metrów od linii granicy, na 16 km pas ma ok. 2 km szerokości. Została wprowadzona na 90 dni, a na podstawie kolejnego rozporządzenia MSWiA od 11 września wydłużono jej funkcjonowanie na kolejne 90 dni.
Operacja "Śluza" - kryzys wywołany przez Łukaszenkę
Kryzys migracyjny na granicach Białorusi z Polską, Litwą i Łotwą został wywołany przez Alaksandra Łukaszenkę, który jest oskarżany o prowadzenie wojny hybrydowej. Polega ona na zorganizowanym przerzucie migrantów na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. Łukaszenka w ciągu ponad 28 lat swoich rządów nieraz straszył Europę osłabieniem kontroli granic.
Czytaj też: Operacja "Śluza" - skąd latały samoloty do Mińska? Oto, co wynika z analizy tysięcy rejsów
Akcję ściągania migrantów na Białoruś z Bliskiego Wschodu czy Afryki, by wywołać kryzys migracyjny, opisał na swoim blogu już wcześniej dziennikarz białoruskiego opozycyjnego kanału Nexta Tadeusz Giczan. Wyjaśniał, że białoruskie służby prowadzą w ten sposób wymyśloną przed 10 laty operację "Śluza". Pod pozorem wycieczek do Mińska, obiecując przerzucenie do Europy Zachodniej, reżim Łukaszenki sprowadził tysiące migrantów na Białoruś. Następnie przewozi ich na granice państw UE, gdzie służby białoruskie zmuszają ich, by je nielegalnie przekraczali. Ta operacja wciąż trwa.
Organizacje pomocowe o sytuacji na granicy
Organizacje niosące pomoc humanitarną na granicy polsko-białoruskiej twierdzą, że pomimo zmiany rządów w Polsce wobec migrantów nadal łamane jest prawo. Przekonują, że mają udokumentowane przypadki wyrzucania za granicę z Białorusią osób, które wyraźnie i w obecności wolontariuszy prosiły o ochronę międzynarodową. W czasie jednej z konferencji prasowych zaprezentowano drastyczny film udostępniony przez Podlaskie Ochotnicze Pogotowie Humanitarne, na którym widać przeciąganie bezwładnego ciała kobiety przez bramkę w płocie granicznym i porzucanie jej po drugiej stronie.
Organizacje pomocowe domagają się od rządu przywrócenia praworządności na pograniczu polsko-białoruskim, prowadzenia polityki ochrony granic z poszanowaniem prawa międzynarodowego oraz krajowego gwarantującego dostęp do procedury ubiegania się o ochronę międzynarodową i przestrzeganie zasady non-refoulement, wszczynania przewidzianych prawem postępowań administracyjnych wobec osób przekraczających granicę, natychmiastowego zatrzymania przemocy na granicy wobec osób w drodze i pociągnięcie do odpowiedzialności winnych przemocy.
"Wiemy o osobach w ciężkim stanie zdrowia wyrzucanych z ambulansów wojskowych, a także wywożonych wprost ze szpitali. Za druty i płot graniczny trafiają mężczyźni, kobiety z dziećmi oraz małoletni bez opieki. Wywózkom cały czas towarzyszy przemoc ze strony polskich służb: używanie gazu łzawiącego, bicie, rozbieranie do naga, kopanie, rzucanie na ziemię, skuwanie kajdankami, niszczenie telefonów i dokumentów, odbieranie plecaków z prowiantem oraz czystą wodą. Ludzie opowiadają nam, że groźbą lub przemocą fizyczną są zmuszani do podpisywania oświadczeń, że nie chcą się ubiegać o ochronę międzynarodową w Polsce, a następnie wywożeni są za płot" - czytamy we wspólnym oświadczeniu organizacji.
Czytaj więcej w tvn24.pl: Kryzys na granicy polsko-białoruskiej
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna/ X