Białostocka prokuratura nie będzie zajmować się zawiadomieniem o popełnieniu przestępstwa, które złożył prezydent miasta Tadeusz Truskolaski. A chodzi o zamieszanie wokół "Ody do radości", która w połowie grudnia miała wybrzmieć z wieży ratusza (jako odniesienie się do trwającego wówczas w Brukseli szczytu liderów UE). Dyrektor instytucji podległej samorządowi województwa (większość ma tam Zjednoczona Prawica) wyłączył jednak prąd.
- Oczywiście przyjrzymy się uzasadnieniu i podejmiemy decyzję, czy będziemy zaskarżać rozstrzygnięcie prokuratury. Swojego subiektywnego zdania jednak nie zmieniam. Dyrektor muzeum przekroczył swoje uprawnienia. W efekcie urzędnik nie mógł skorzystać z miejskiego sprzętu, który był potrzebny do zrealizowania powierzonego mu zadania – mówi prezydent Tadeusz Truskolaski. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>>
Nagle "zabrakło" prądu
Wiceprezydent Rafał Rudnicki napisał zaraz na Twitterze, że prąd wyłączyła dyrekcja, mieszczącego się w ratuszu, Muzeum Podlaskiego. Czyli instytucji podległej pod samorząd województwa, w którym większość ma Zjednoczona Prawica.
Dyrektor "uniemożliwił odtworzenie utworu"
Dyrektor Muzeum Podlaskiego Waldemar Wilczewski, odnosząc się do sprawy, tłumaczył w oświadczeniu, że urząd miasta dzień wcześniej zgłosił chęć "prac rekonfiguracyjnych w instalacji emitującej hejnał", na co dyrektor wyraził zgodę.
Dyrektor stwierdził, że dopiero gdy w muzeum pojawili się pracownicy urzędu miasta, zorientował się, iż nie chodzi o "rekonfigurację", ale o odtworzenie z wieży ratusza "innego utworu muzycznego" (w oświadczeniu nie informował, o jaki utwór chodzi). Stąd też uniemożliwił całą akcję. Poinformował w oświadczeniu, że nie znając treści utworu, "w trosce o wizerunek instytucji" zdecydował o "uniemożliwieniu odtworzenia utworu bez wcześniejszego odsłuchania go".
Urzędnik był na schodach, gdy nagle zgasło światło
Prezydent Tadeusz Truskolaski nazwał sprawę skandalem i złożył zawiadomienie do prokuratury. Według niego dyrektor muzeum nie tylko przekroczył swoje uprawnienia, ale też naraził na utratę życia i zdrowia urzędnika miejskiego, który był na schodach ratuszowej wieży, gdy nagle zgasło światło.
Prokuratura Białystok-Południe, po przeprowadzeniu postępowania sprawdzającego, odmówiła jednak wszczęcia śledztwa. - Budynek muzeum nie jest własnością samorządu miejskiego. Żadna też jego część nie jest też magistratowi wynajmowana. Urząd miasta nie partycypuje w żadnych kosztach utrzymania obiektu, natomiast miejskie urządzenia stoją na wieży bezumownie – mówi szef tej prokuratury Wojciech Zalesko.
"Naruszenie na utratę zdrowia czy życia musi być bezpośrednie"
Prokuratura nie znalazła też znamion czynu zabronionego, jeśli chodzi o narażenia pracownika, będącego na schodach, na utratę zdrowia czy życia.
- Aby można było mówić o takim przestępstwie, narażenie na utratę zdrowia czy życia musi być bezpośrednie, a nie hipotetyczne. W naszej ocenie w tym przypadku bezpośredniego narażenia nie było – podkreśla prokurator.
Prezydent: to jest nie do przyjęcia
Prezydent Truskolaski nie rozumie takiego podejścia śledczych. - Nagle zgasło światło, mój pracownik mógł spaść ze schodów. Mówił mi później, że poczuł się w tym momencie bardzo niekomfortowo. Mam rozumieć, że prokuratura zajęłaby się sprawą, dopiero gdyby doszłoby do tragedii? To jest nie do przyjęcia. Moim zdaniem zagrożenie było bezpośrednie – mówi.
"Przecież na wieżę ratusza nikt się nie wdarł i nie postawił tam miejskiego sprzętu"
Natomiast jeśli chodzi zarzut prokuratury, że miejski sprzęt umieszczony jest na wieży ratusza "bezumownie", podkreśla, że umowa została zawarta ustnie.
- Taka umowa też jest ważna i również wywołuje skutki. Przecież na wieżę ratusza nikt się nie wdarł i nie postawił tam miejskiego sprzętu (czyli głośników i sprzętu do odtwarzania muzyki – red.). Używany jest on od lat do codziennego odtwarzania hejnału. Owszem muzeum nie jest miejską instytucją, ale nie powinniśmy mieć utrudnionego dostępu do naszej własności. Dyrektor muzeum nie może też decydować o tym, co może, a co nie może być odtwarzane na miejskim sprzęcie – zaznacza prezydent.
Postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa nie jest prawomocne. Możliwość złożenia zażalenia ma zarówno prezydent, jak i jego pracownik, który był na wieży.
Źródło: tvn24.pl/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Fczarnowski/ Wikipedia (CC BY-SA 3.0)