Jagiellonia Białystok nie zgadza się na warunki zaproponowane przez spółkę miejską zarządzającą stadionem. Nie złożyła więc wniosku o wynajem obiektu na nadchodzący sezon. Prezes klubu twierdzi, że jest bliski podpisania umowy, dzięki której klub grałby na stadionie w Płocku. Czyli około 300 kilometrów od stolicy Podlasia. Tymczasem prezydent Białegostoku otrzymał z PZPN pismo, z którego wynika, że rozgrywanie meczów w roli gospodarza poza miastem, w którym znajduje się siedziba klubu, może oznaczać utratę licencji umożliwiającej występowanie w Ekstraklasie.
- Nie wyobrażam sobie grania w innym mieście. Niemniej w związku z tym impasem i brakiem umowy, poszukaliśmy innych rozwiązań i na dziś jesteśmy bliscy podpisania umowy z Wisłą Płock, z której prezesem Tomaszem Marcem bardzo szybko doszliśmy do porozumienia - powiedział podczas konferencji prasowej prezes Jagiellonii Białystok Wojciech Pertkiewicz.
Klub nie złożył bowiem oferty (a termin upłynął 12 czerwca) na wynajem stadionu miejskiego w Białymstoku, tak żeby w nadchodzącym sezonie mógł rozgrywać tam mecze Ekstraklasy. A Jagiellonia musi wskazać Ekstraklasie S.A. stadion, na którym będzie grać w roli gospodarza na miesiąc przed startem rozgrywek. Te ruszają już 22 lipca.
Nie chcą się zgodzić na warunki zaproponowane przez spółkę miejską
Powodem tego, że klub nie złożył swojej oferty jest to, że nie godzi się on na warunki zaproponowane przez - należącą do białostockiego samorządu - spółkę Stadion Miejski. Zgrzyty, jeśli chodzi o podpisanie umowy, były już przed rozpoczęciem minionego sezonu, jednak ostatecznie udało się dojść do porozumienia. Teraz, jeśli scenariusz będzie inny, i Jagiellonia faktycznie zawrze umowę z Wisłą Płock, to kibice klubu z Białegostoku będą musieli jeździć na mecze do miasta oddalonego o około 300 kilometrów.
W poprzednim sezonie Jagiellonia płaciła za wynajem kwotę 1 mln 790 tys. zł. Na nadchodzący sezon spółka stadionowa zaproponowała 1 mln 820 tys. zł.
- Kwota jest w praktyce niezmienna. Ta różnica 30 tysięcy złotych wynika z konieczności zamontowania na trybunach platform potrzebnych na umieszczenie na nich kamer. Bo taki jest wymóg PZPN - powiedział nam Adam Popławski prezes spółki Stadion Miejski.
Jagiellonia chce w dni meczowe czerpać korzyści z lóż vipowskich
Jagiellonia podczas prowadzonych negocjacji zaproponowała co prawda dużo niższą kwotę (jak informuje spółka stadionowa w oświadczeniu na swojej stronie, było to 990 tys. zł), ale jak tłumaczył podczas konferencji prasowej prezes Jagiellonii Wojciech Pertkiewicz - na tym właśnie polegają negocjacje, że proponuje się niższą kwotę, aby później móc ją ewentualnie podnosić.
Zadeklarował też, że klub akceptuje te 1 mln 820 tys. zł, jednak chce, aby w ramach tej kwoty spółka stadionowa udostępniała Jagiellonii skyboxy, czyli loże vipowskie.
Obecnie jest tak, że Jagiellonia wynajmuje w ramach odrębnej umowy ze spółką stadionową jedynie cztery skyboxy. Płaci za cały rok (bo spółka przyjęła model wynajmowania lóż na cały rok, nie ma możliwości wynajmowania na poszczególne dni) i może korzystać z nich przez cały rok, a nie tylko w dni meczowe. Pozostałe 12 skyboxów wynajmowane jest przez spółkę stadionową (oczywiście również w skali rocznej) różnym podmiotom - firmom, osobom fizycznych, itd.
Nie tylko loże, ale też catering
- Płacąc kwotę ryczałtową 1 mln 820 tysięcy złotych, chcemy mieć prawo do czerpania korzyści z dnia meczowego. Czyli w ramach wynajmowanego obiektu nie tylko chcemy murawę i krzesełka, ale chcemy też mieć dostęp do skyboxów, które są źródłem dużego przychodu i generalnie są czymś normalnym w świecie i w Polsce jeżeli chodzi o inne stadiony. I tak samo jeżeli chodzi o catering - powiedział podczas konferencji prezes Pertkiewicz.
Spółka stadionowa ma podpisaną umowę z firmą cateringową, która obsługuje wszystkie wydarzenia. W tym mecze. Jagiellonia w dni meczowe nie ma zysku z tego, że kibice kupują produkty serwowane przez dostawcę cateringu. Klub chce, aby uległo to zmianie.
- W naszej sytuacji wygląda to w ten sposób, że jesteśmy zmuszeni do ponoszenia kosztów w tych miejscach, w których powinniśmy czerpać przychody - stwierdził prezes Jagiellonii Białystok.
Z jego szacunków wynika, że gdyby klub zgodził się na propozycję spółki stadionowej i płacił 1,82 mln zł za wynajem stadionu bez zapewniania skyboxów w dni meczowe i bez możliwości czerpania zysku w dni meczowe z cateringu, to musiałby się liczyć ze stratą od 600 tys. zł do 1,2 mln zł.
- Jest to strata, na którą nie mogę sobie pozwolić jako zarządzający tym klubem - powiedział Pertkiewicz.
Prezes spółki stadionowej mówi o stracie sięgającej 1,5 mln zł
O stracie, tyle że sięgającej 1,5 mln zł, mówił też Adam Popławski, prezes spółki stadionowej, podczas swojej konferencji prasowej. Stwierdził, że właśnie tyle spółka musiałaby dopłacić do umowy na wynajem stadionu. Wyjaśniał, że kwota ta wynika z dodania do siebie 830 tys. zł i prawie 700 tys. zł.
Ta pierwsza wzięła się z różnicy między 1,82 mln zł, które spółka podaje jako wartość wynajmu stadionu, a zadeklarowane przez Jagiellonię w negocjacjach 990 tys. zł (o tym, że klub zgadza się na 1,82 mln zł, jak powiedział na konferencji prasowej prezes Jagiellonii, nie było mowy podczas negocjacji, stanęło więc ze strony klubu na propozycji 990 tys. zł). Natomiast te prawie 700 tys. zł wzięło się z tego, że Jagiellonia zaproponowała w ramach negocjacji możliwość czerpania w dni meczowe korzyści z wynajmowanych przez spółkę stadionową skyboxów. Spółka nadal by je wynajmowała różnym osobom czy instytucjom, jednak część zysków miałaby przekazywać klubowi. I te zyski z wszystkich dni meczowych w roku miałyby, wedle obliczeń spółki i zaproponowanej przez klub stawki, sięgać właśnie kwoty prawie 700 tys. zł.
- Klub oczekuje, że za to, że oni nie chcą wynająć skyboxów od stadionu, a my je wynajmujemy, opłacając wszystkie koszty, mamy dla klubu zapłacić kwotę, która wynika z jednostkowej stawki, którą wskazali - w wysokości prawie 700 tys. zł - powiedział prezes Adam Popławski podczas konferencji prasowej.
Pytał też retorycznie czy ktokolwiek, kto wydaje publiczne pieniądze, przyjmie takie rozwiązanie.
- To jest zarzut niegospodarności i konsekwencja dla zarządu - stwierdził podczas konferencji.
Za korzystanie z lóż Jagiellonia musiałaby płacić w odrębnej umowie
Podkreślał, że jeśli Jagiellonia chce korzystać ze wszystkich skyboxów, to nic nie stoi na przeszkodzie. Jak wskazywał, wystarczy, że zamiast czterech jak to jest obecnie, klub wynajmie pozostałe loże w otwartym postępowaniu.
- Nie możemy się zgodzić na rozwiązania, które skutkować będą łamaniem prawa, a takie są oczekiwania Jagiellonii - stwierdził prezes Popławski w rozmowie z tvn24.pl.
Spółka deklaruje, że może uczestniczyć w rozmowach z catererem
Natomiast jeśli chodzi o catering to podkreślał, że jego formuła jest w Białymstoku tożsama z modelem, który funkcjonuje w Gdyni, a który to model jako właściwy wskazywał prezes Pertkiewicz.
- Różnica dotyczy tylko tego, iż Arka Gdynia podpisała bezpośrednio z operatorem gastronomicznym umowę i unormowała zasady współpracy, a Jagiellonia nie widzi takiej potrzeby i działa tylko doraźnie. Jesteśmy gotowi uczestniczyć w rozmowach, aby takie rozwiązanie wypracować wraz z operatorem gastronomicznym i Jagiellonią - zadeklarował Popławski.
Adam Popławski: to właściwy moment na zmianę podejścia
Powiedział nam też, że jeśli chodzi o kwestie, które podnosi Jagiellonia to były one wielokrotnie omawiane.
- Wraz z prawnikami wskazywane były możliwe rozwiązania prawne dla klubu, który tych opinii prawnych nie podważa. Mimo wielokrotnych chęci rozmów z naszej strony, w ostatnim roku prezes Pertkiewicz nie chciał rozmawiać o współpracy. To właściwy moment na zmianę podejścia. Najwyższy czas zakończyć tę sytuację w oparciu o działania zgodne z prawem - podkreślił prezes spółki stadionowej.
Prezydent Truskolaski zdziwony postawą prezesa Jagiellonii
W czwartek (15 czerwca) po godzinie 15 media otrzymały oświadczenie prezydenta Białegostoku Tadeusza Truskolaskiego.
Czytaj też: Puszcza Niepołomice w Ekstraklasie. "Największe marzenie, jakie mogło się spełnić, sen Kopciuszka"
"Od dłuższego już czasu jestem zdziwiony postawą prezesa Jagiellonii Białystok, Pana Wojciecha Pertkiewicza. Nikt, kto ma 'J' w sercu, nie ryzykowałby doprowadzenia do sytuacji, w której klub grałby poza Białymstokiem, a także jego spadku do IV Ligi. A to właśnie może być skutkiem decyzji podejmowanych przez prezesa Jagiellonii Białystok" - napisał prezydent.
Prezydent dostał odpowiedź z PZPN
Przekazał też, że wystąpił do prezesa PZPN Cezarego Kuleszy oraz sekretarza generalnego PZPN Łukasza Wachowskiego z pytaniem: "czy możliwy jest w świetle obowiązujących przepisów udział w rozgrywkach ekstraklasowych zespołu, który swoje mecze w roli gospodarza, rozgrywa poza miastem, w którym znajduje się siedziba klubu, choć przyznana mu licencja dotyczy stadionu w Białymstoku?".
"Z odpowiedzi, której udzielił PZPN, wynika wprost, że w przypadku Jagiellonii zmiana miejsca rozgrywek z punktu widzenia prawa oraz stanu faktycznego jest praktycznie niemożliwa. Podjęcie takiej próby mogłoby oznaczać utratę przez Jagiellonię Białystok licencji umożliwiającej jej grę w Ekstraklasie" - zaznaczył Tadeusz Truskolaski w oświadczeniu.
"Liczę, że Jagiellonia Białystok wykaże się zrozumieniem przepisów prawnych"
Z dołączonej do oświadczenia odpowiedzi PZPN wynika, że jeśli klub chciałby zmienić stadion to musiałby zmienić swoją siedzibę administracyjną na inne miasto. A taka zmiana byłaby czasochłonna i miała charakter "absolutnie ekstraordynaryjny".
"Na dziś jest tylko jedna zgodna z prawem i gospodarnym zarządzaniem spółką publiczną możliwość, by tę kwestię rozwiązać. To podpisanie umowy na warunkach z postępowania, w którym Jagiellonia nie złożyła oferty. Liczę na to, że Jagiellonia Białystok wykaże się zrozumieniem przepisów prawnych regulujących występowanie klubu w Ekstraklasie, a także tych ograniczających działania spółki Stadion Miejski" - skwitował prezydent.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Mikulicz