Józefosław i Julianów to dwie wsie na terenie gminy Piaseczno. Wsie z nazwy, bo mieszka w nich oficjalnie około 20 tysięcy osób. A nieoficjalne szacunki mówią, że może być ich o kilka tysięcy więcej. Prawie dwa tysiące dzieci z obu miejscowości chodzi do Szkoły Podstawowej im. Janusza Korczaka w Józefosławiu, wybudowanej z myślą o 700 dzieciach. Tam też jest jedyne w okolicy boisko piłkarskie, a właściwie jego namiastka. Bo w istocie to plac do gry w piłkę ręczną, przykryty cienką warstwą wykładziny. Nie nadaje się do rozgrywania oficjalnych meczów, ani nawet przeprowadzenia porządnego treningu. Dlatego rodzice muszą wozić dzieci do Warszawy, Piaseczna albo innych miejscowości.
Problem opisał szeroko w głośnym reportażu "Dzieci grają tylko na wyjeździe" na sport.tvp.pl Rafał Rostkowski, były międzynarodowy sędzia piłkarski, obecnie ekspert i dziennikarz.
"Na terenie Józefosławia i Julianowa nie ma ani jednego pełnowymiarowego boiska piłkarskiego zgodnego z "Przepisami gry" IFAB, nie ma nawet boiska typu "Orlik" (czyli ze sztuczną trawą i w rozmiarach: 30 metrów szerokości, 62 metry długości), ani żadnego innego z odpowiednią nawierzchnią i w rozmiarze umożliwiającym rozgrywanie meczów" - pisał kilka miesięcy temu Rostkowski.
- Na terenie miasta i gminy jest siedem boisk pełnowymiarowych, 11 typu "Orlik", nie licząc tych przyszkolnych nie spełniających standardów "Orlika". To, że akurat nie ma boiska piłkarskiego w Józefosławiu i Julianowie, to jest inna sprawa - odpowiadał burmistrz miasta i gminy Piaseczno Daniel Putkiewicz. I tłumaczył, że w tych dwóch wsiach zabudowa postępowała tak szybko, że samorząd nie nadążał z budową infrastruktury.
Deklaracja ekssołtysa
Po publikacji reportażu pojawił się jednak promyk nadziei. Jan Dąbek, były sołtys Józefosławia i były starostwa piaseczyński zadeklarował "użyczenie" swojej prywatnej ziemi na budowę "Orlika".
- Miałem różne inne pomysły na wykorzystanie ziemi, którą mam przy ulicy Nadziei w Julianowie, ale po lekturze tego tekstu jest dla mnie jasne, że najlepszy użytek zrobię z niej, jeśli oddam ją na zasadzie użyczenia pod budowę dużego boiska typu "Orlik" - obiecywał w rozmowie ze sport.tvp.pl Dąbek.
Zbyt wysokie napięcie
A portal tvnwarszawa.pl postanowił sprawdzić, czy sprawy nabrały tempa. Jak informuje nas Joanna Ferlian-Tchórzewska z piaseczyńskiego urzędu miasta i gminy, urzędnicy z Wydziału Urbanistyki i Architektury oraz Gminnego Ośrodek Sportu i Rekreacji przeanalizowali możliwość zlokalizowania na wspomnianej działce boiska, "spełniającego oczekiwania młodych piłkarzy i ich opiekunów". Niestety przeszkodą okazała się linia wysokiego napięcie przebiegająca nad zaoferowanym terenem a także jego zbyt mały rozmiar.
- Ze względu na warunki techniczne i wymogi prawne dotyczące lokalizacji tego typu obiektów, budowa pełnowymiarowego boiska, a nawet boiska typu "Orlik", na tej działce nie byłaby możliwa. Ze względu na przebiegającą nad tą nieruchomością linią wysokiego napięcia GOSiR skontaktował się również z PSE i PGE, które nie przewidują prac modernizacyjnych na sieci w tym rejonie w najbliższej przyszłości - wyjaśnia Ferlian-Tchórzewska.
Przyznaje, że można by zezwolić na budowę, ale istniało zagrożenie, że oddziaływanie pola magnetycznego okaże się problemem. - Przy istniejącej infrastrukturze teoretycznie, zgodnie z przepisami, można zezwolić na budowę obiektu sportowego, ale z uwzględnieniem wymogów czasowego oddziaływania pola elektromagnetycznego (co wymaga uzyskania specjalnego operatu), a co za tym idzie wymagałoby czasowego ograniczania korzystania z obiektu. Gestorzy sieci negatywnie odnieśli się do sprawy uzyskania pozytywnego uzgodnienia ewentualnego projektu - tłumaczy urzędniczka. I zauważa, że "zdrowy rozsądek podpowiada, że nie jest to optymalna lokalizacja dla tego typu infrastruktury". Dlatego ostatecznie zrezygnowano również z innych pomysłów, typu siłownia plenerowa czy skatepark.
Negocjacje trwają
Joanna Ferlian-Tchórzewska podkreśla, że władze Piaseczna mają świadomość, że w tej części gminy potrzebne jest boisko. I cały czas próbują pozyskać odpowiedni teren.
- Jednak zadanie to jest trudne ze względu na bardzo intensywną zabudowę terenu i obowiązujące w tym zakresie plany miejscowe. Gmina nie posiada niestety nieruchomości, która mogłaby zostać przeznaczona na ten cel, wobec czego czyni od dłuższego czasu starania o pozyskanie takiego gruntu. W miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego z 2018 roku zostały wskazane tereny przeznaczone pod usługi sportu, jednak właściciel zmianę tę zakwestionował, sprawa trafiła do sądu i niestety plan dla tej nieruchomości nie został zmieniony zgodnie z zamierzeniami gminy - podsumowuje, zastrzegając, że negocjacje z właścicielem terenu, który chciałaby kupić gmina, trwają.
Czytaj także: Dzielnica kupiła nieruchomość, szkoła odzyskała boisko
Autorka/Autor: b
Źródło: tvnwarszawa.pl, sport.tvp.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24