Białystok, Bema 91 i 93. Dwa bloki, a między nimi rozległy trawnik, o który toczy się gorący spór. Mieszkańcy pierwszej ze wspomnianych wspólnot nie zgadzają się na budowę parkingu, którego chcą przedstawiciele tej drugiej. Pierwsi wysłali do władz miasta protest z 170 podpisami. Drudzy podkreślają, że na parking zezwala plan miejscowy. W tle jest jeszcze spór o śmietnik. W sprawę włączają się także lokalni politycy.
"Zasadne jest przeanalizowanie sytuacji i zaproponowanie mieszkańcom rozwiązań, które będą uwzględniały ich odrębne i często sprzeczne interesy i żądania. Wnoszę o niezwłoczne działania tego dotyczące" – napisała w interpelacji do władz Białegostoku miejska radna Koalicji Obywatelskiej Katarzyna Bagan-Kurluta, przewodnicząca komisji zagospodarowania przestrzennego i ochrony środowiska.
Interpelował też przewodniczący PiS w radzie miasta Henryk Dębowski. "W związku z dezaprobatą i zaniepokojeniem mieszkańców (…) bardzo proszę o odstąpienie od realizacji inwestycji wobec deklarowanego sprzeciwu mieszkańców" – napisał.
Parking na 35 auta, 170 podpisów pod sprzeciwem
Chodzi o spór, który toczą wspólnoty dwóch sąsiadujących ze sobą bloków – o numerach 91 i 93 przy ulicy Bema w Białymstoku. Między budynkami zlokalizowany jest teren zielony, na którym ta druga wspólnota chce zbudować parking ze szlabanem na 35 aut (w tym dwa dla osób z niepełnosprawnościami). Nie zgadzają się na to mieszkańcy bloku przy Bema 91, którzy zebrali 170 podpisów pod protestem wysłanym do władz miasta.
- Zwracamy się do prezydenta z prośbą, żeby teren ten pozostał taki, jaki jest. Chcemy stworzyć tu miejsce rekreacyjne dla naszych dzieci i dla osób starszych. Nie chcemy pod naszymi balkonami kolejnych spalin, nie chcemy zatrucia - mówi nam Teresa Szewko z Bema 91.
Dodaje, że jeśli inwestycja dojdzie do skutku, jej blok zostanie obstawiony samochodami z czterech stron. – Przed naszymi klatkami powstał ogólnodostępny parking z budżetu obywatelskiego. Auta stawiane są też od strony obu bocznych ścian (od jednej z nich, przy Bema 97, powstał parking ze szlabanem – red). Chcemy mieć zieleń chociaż od balkonów – argumentuje.
Parking 15 metrów od sąsiadów
Sąsiednia wspólnota nie zamierza jednak odstępować od inwestycji. W lipcu zeszłego roku wydzierżawiła od miasta działkę i jest na ostatnim etapie formalności związanych z uzyskiwaniem pozwolenia na budowę. Lokalizację w tym miejscu parkingów dopuszcza obowiązujący od 2021 roku plan miejscowy.
- Wydzierżawiliśmy działkę, która obejmuje teren od naszych klatek do pięciu metrów od ściany sąsiedniego bloku. Parkingi odsunięte będą jednak od nich o 15 metrów. To więcej niż przepisowe minimum, które wynosi 10 metrów – oblicza Piotr Bukrewicz z bloku przy Bema 93.
Na pytanie, dlaczego parking będzie zlokalizowany nie tuż przed klatkami inwestora – czyli wspólnoty Bema 93 - lecz 15 metrów od sąsiedniego bloku, twierdzi że inaczej się nie da.
- Przy naszych klatkach rosną drzewa, których nie możemy wyciąć. Nie sposób więc zlokalizować tu parkingu. Drzewa rosną też od strony balkonów bloku przy Bema 91 i właśnie ze względu na te drzewa i ochronę środowiska parking powstanie 15 metrów od ściany sąsiadów – zaznacza Bukrewicz.
Parking na obrzeżach osiedla?
Teresa Szewko z Bema 91 powątpiewa, że drzewa zostaną zachowane. – Nie tak dawno temu wycięte zostało grube drzewo rosnące przy bloku sąsiadów – wspomina.
Piotr Bukrewicz z Bema 93 twierdzi, że drzewo musiało być wycięte, bo było chore i zagrażało bezpieczeństwu przechodniów. – Nie będziemy wycinać żadnych drzew. Mało tego, w ramach inwestycji posadzimy siedem nowych od strony sąsiadów. Idąc im na rękę, postawimy planowane tu latarnie w takich miejscach, żeby nie świeciły im w okna – zapewnia.
Wspólnota z Bema 91 ma pretensje do miasta, że sąsiadom została wydzierżawiona ziemia bez pytania ich o zdanie. – Nie wiedzieliśmy też o tym, że w 2021 roku był uchwalony plan miejscowy, który obejmuje ten teren i który przewiduje lokalizację w tym miejscu parkingów. Trwała jeszcze pandemia. Wszyscy byli "pozamykani". Dziwimy się, że w takim okresie mógł być ten plan uchwalony. Uważamy, że radni, głosując on-line, nie wiedzieli, jak ten teren wygląda - przypuszcza Teresa Szewko.
Przyznaje, że owszem, na osiedlu brakuje parkingów, ale uważa, że utworzenie tu tych ponad 30 miejsc – i to wyłącznie dla mieszkańców jednego bloku – nie rozwiąże problemu.
- Miasto powinno zbudować duży parking wielopoziomowy. Najlepszym miejscem byłby teren na obrzeżach osiedla od strony ulicy Pogodnej. Moglibyśmy wesprzeć inwestycję finansowo, a później płacić za karnety, żeby móc tam parkować. Budowanie parkingów na terenach zielonych między blokami to naprawdę nie jest dobry pomysł na rozwój miasta, a prezydent wiele razy deklarował, że jest za ochroną przyrody, powiększaniem terenów zielonych, rozwojem bioróżnorodności oraz za czystym powietrzem – zaznacza Teresa Szewko.
Miasto: nie mamy podstawy do odmowy pozwolenia na budowę
Agnieszka Zabrocka, zastępczyni rzeczniczki prezydenta Białegostoku, mówi, że na razie miasto nie planuje budowy wielopoziomowego parkingu w tej części miasta.
- Natomiast jeśli chodzi o plan miejscowy, to jego projekt obejmował tak rozległy teren i zgłaszanych było do niego tyle uwag, że był on – i to jeszcze przed pandemią - szeroko komentowany w lokalnych mediach. Każdy mógł wnieść do projektu uwagi – twierdzi.
Dlaczego miasto nie poinformowało sąsiadów, że wydzierżawiło teren sąsiedniej wspólnocie? Zabrocka mówi że nie ma takiego obowiązku.
- Jeśli chodzi o całą sytuację, to jesteśmy związani przepisami prawa. Nie możemy działać wbrew zapisom planu miejscowego. Skoro dopuszcza on budowę parkingów, nie mamy podstawy do odmowy pozwolenia na budowę. Nawet jeśli mieszkańcy wystąpiliby z wnioskiem o zmianę planu miejscowego i procedura by ruszyła, to nie wstrzymuje to inwestycji – wyjaśnia przedstawicielka władz miasta.
Kłócą się też o wiatę śmietnikową
Spór między wspólnotami toczy się również o wiatę śmietnikową. Ta została zbudowana w kwietniu przez mieszkańców bloku przy Bema 93 i stoi blisko balkonów sąsiadów.
Anna Cholewska z bloku przy Bema 91 (twierdzi, że mieszka w nim od 50 lat) mówi, że pierwsza wiata, która powstała tu wiele lat temu zlokalizowana była mniej więcej na środku terenu dzielącego dwa bloki.
- Gdy została rozebrana, kontenery stały bez żadnego zadaszenia. Były też stopniowo przesuwane bliżej nas, a teraz sąsiedzi postawili wiatę obok naszych balkonów. Do tego my nie możemy z niej korzystać. Musimy nosić odpady do miejsca po drugiej stronie naszego bloku. To kawałek drogi, a wielu mieszkańców ma problem z poruszaniem się – opowiada.
Twierdzą, że wiata musiała tam stanąć, bo w innych miejscach rosną drzewa
Małgorzata Bardziejewska, mieszkanka bloku przy Bema 93, zauważa, że kontenery na różne rodzaje odpadów stały do tej pory nawet nieco bliżej sąsiedniego bloku niż obecnie zlokalizowana jest wiata.
– Bliżej środka terenu dzielącego dwa bloki kontener stał jakieś 10-12 lat temu (czyli jeszcze przed tzw. rewolucją śmieciową, która wprowadziła segregację i potrzebę ustawiania kilku kontenerów – red.). Pojemniki zostały przeniesione na tę część (bliżej Bema 91) ze względu na segregację śmieci – mówi.
Na zdjęciu z Google Maps z 2019 roku widać, że w miejscu bliżej Bema 93 stał wtedy duży kontener (pewnie zamówiony przez kogoś na odpady remontowe, bo po 2013 roku nie stawiano już takich kontenerów na odpady komunalne), a pojemniki na odpady komunalne stały bliżej Bema 91.
Mieszkańcy Bema 93, zapytani o to, dlaczego wiata powstała bliżej sąsiedniego bloku, a nie bliżej środka działki, mówią że nie było innego wyjścia. - Gdyby stanęła bliżej środka, nie byłoby jak wjechać na planowany przez nas parking, bo tylko tu nie ma drzew – mówi Piotr Bukrewicz.
Wspólna inwestycja nie doszła do skutku
Dlaczego zaś sąsiedzi nie mogą korzystać z wiaty? Bukrewicz wiąże to z tym, że w zeszłym roku mieszkańcy bloku przy Bema 93 proponowali sąsiadom wspólną budowę wiaty i wspólne z niej korzystanie, a ci nie chcieli się dołożyć.
- Propozycja padła długo przed Bożym Narodzeniem, a przed Wielkanocą nadal nie mieliśmy odpowiedzi. Wiata powstała zatem z naszych pieniędzy, więc – co oczywiste – tylko my możemy z niej korzystać – dodaje Bukrewicz.
Czytaj też: "Dajcie mi zbudować dom, na tej ziemi, którą mom". Kazik śpiewa o... planie zagospodarowania przestrzennego
Teresa Szewko odpowiada, że sąsiedzi postawili wspólnotę z Bema 91 niejako przed faktem dokonanym. – Poinformowali, że budują wiatę i my mamy się do tego dołożyć. Nie przedstawiono nam pełnego kosztorysu inwestycji. Dlatego też czekaliśmy na odpowiedź. Nie doczekaliśmy się - wyjaśnia.
Ewa Borowik z firmy Posesja, która jest administratorem bloku przy Bema 93, utrzymuje, że 5 grudnia 2022 roku wysłała do administratora wspólnoty przy Bema 91 pismo z dokładnym kosztorysem. - Nic nam nie odpisano. Natomiast później w rozmowie telefonicznej z przedstawicielem wspólnoty przy Bema 91 dowiedziałam się, że tamtejsi mieszkańcy nadal nie podjęli uchwały, czy chcą się dołożyć do budowy wiaty, czy nie. Był kwiecień, a pierwsze zapytanie, czy się dołożą wysłaliśmy w październiku. Nie mogliśmy czekać w nieskończoność – twierdzi.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Mikulicz