Gdy policja dostała zgłoszenie, że do Białegostoku zbliża się auto, w którym jest dziecko poparzone wrzątkiem, na obrzeża miasta czym prędzej wysłany został patrol. Mundurowi eskortowali rodzinę do szpitala. Dziecko po kilku minutach otrzymało pomoc.
W środę (22 czerwca) wieczorem, na policję zadzwonił mężczyzna, który powiedział, że wiezie do Białegostoku swoje półtoraroczne dziecko, które wylało na siebie wrzątek.
Poprosił mundurowych o pomoc, bo jak przyznał, nie zna z żoną dobrze miasta, a synek musi jak najszybciej trafić do szpitala.
Policja: pilotaż auta trwał dosłownie kilka minut
- Naprzeciw chryslerowi, którym jechała rodzina wsłani zostali policjanci z oddziału prewencji. Wiedzieli, że liczy się każda minuta – mówi aspirant Katarzyna Molska-Zarzecka z Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Czytaj też: "Liczy się przede wszystkim czas". Serce do przeszczepu szybko musiało dotrzeć z Katowic do Gdańska
Mundurowi zauważyli samochód na obrzeżach Białegostoku, w rejonie alei Jana Pawła II.
- Pilotaż auta trwał dosłownie kilka minut. Na szczęście chłopczyk szybko i bezpiecznie trafił do szpitala, pod opiekę lekarzy – zaznacza policjantka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KMP Białystok