Nie żyje 48-letni obywatel Ukrainy. Zarzut zabójstwa usłyszał jego o siedem lat młodszy rodak, z którym pił wcześniej alkohol. Podejrzany twierdzi, że nie pamięta, co się stało, ale na pewno nie zabił kolegi.
Wszystko działo się w piątek (2 lipca) o godzinie 22.40 w Białymstoku przy ulicy Konduktorskiej.
- W jednym z domów jednorodzinnym wynajmowanych przez pracodawcę dla pracowników budowalnych znaleziono ciało 48-letniego obywatela Ukrainy, który mieszkał na pierwszym piętrze z innym, 41-letnim, Ukraińcem. I to właśnie temu ostatniemu postawiliśmy zarzut dokonania zabójstwa – mówi pułkownik Radosław Wiszenko, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ.
"W pewnym momencie mieszkający na parterze dwaj Białorusini usłyszeli hałas"
Jak ustalono w toku śledztwa, Ukraińcy poszli w piątek rano do pracy, po czym niedługo wrócili, bo akurat padał deszcz. Od tego czasu pili. - Około godziny 22 wyszli do sklepu, żeby jeszcze dokupić alkoholu. Wtedy też wywiązała się między nimi kłótnia, którą usłyszał jeden z sąsiadów z okolicznych domów. Gdy Ukraińcy wrócili ze sklepu, prawdopodobnie znów pili alkohol. W pewnym momencie mieszkający na parterze dwaj Białorusini usłyszeli hałas na klatce. Gdy wyszli ze swoich pokoi, zauważyli ciało w kałuży krwi. Zaraz zawiadomili pracodawcę. Ten zadzwonił na policję – opowiada prokurator.
Podejrzany ukrywał się w krzakach
Mundurowi znaleźli podejrzanego około 100 metrów do domu. Ukrywał się w krzakach.
– Nie przyznaje się do popełnienia tego czynu. Powiedział, że nie pamięta, co się stało, ale na pewno nie zabił kolegi. Sąd zastosował wobec niego trzymiesięczny areszt. Zatrzymani w sobotę Białorusini, po przesłuchaniu ich w charakterze świadków, zostali w niedzielę wypuszczeni do domu - mówi płk Wiszenko.
Jutro ma być przeprowadzona sekcja.
- Ukrainiec miał liczne rany cięte i kłute. Gdy go znaleziono, w jego ciele był zagłębiony nóż – zaznacza nasz rozmówca.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock