"Na dziewczyny, które tu pracowały wołano szpulki". Sentymentalny powrót do dawnej fabryki

Źródło:
tvn24.pl
Spacerowali po terenie dawnych zakładów Fasty
Spacerowali po terenie dawnych zakładów FastyKamil Śleszyński/Fundacja DOM
wideo 2/6
Spacerowali po terenie dawnych zakładów FastyKamil Śleszyński/Fundacja DOM

Białostockie Zakłady Przemysłu Bawełnianego Fasty były trzecią co do wielkości fabryką włókienniczą w Polsce Ludowej. Pod koniec czerwca dawni pracownicy kombinatu, który w latach świetności zatrudniał nawet siedem tysiąca osób, powrócili tu po latach, żeby opowiedzieć swoje historie. 

- Jeden z panów, który z nami spacerował opowiedział ciekawą anegdotę. Stwierdził mianowicie, że nazwa zakładów została nadana przez pomyłkę. Bo gdy przyjechali tu robotnicy, którzy mieli budować kombinat zapytali, gdzie właściwie są, a ktoś im odpowiedział, że w Fastach. Co nie było prawdą, bo Fasty to nazwa leżącej obok wsi, a zakłady od samego początku leżały w granicach administracyjnych Białegostoku. Tyle że na obrzeżach. Nazwa się jednak przyjęła i tak oto powstały Białostockie Zakłady Przemysłu Bawełnianego Fasty – mówi Anna Skorko, prezes białostockiej Fundacji DOM, która pod koniec czerwca we współpracy ze Stowarzyszeniem Widom, zorganizowała spacer po dawnym kombinacie.

Udział wzięło około 40 osób w różnym wieku. – W rolę przewodników wcieliło się kilkoro byłych pracowników, którzy nie kryli wzruszenia, ale też i żalu. Bo przez te wszystkie lata Fasty popadły w zapomnienie, a kiedyś były to przecież potężne zakłady – podkreśla nasza rozmówczyni.

Zadaszone hale fabryczne zajmowały dwa hektary

Dawni pracownicy opowiadali, co mieściło się w poszczególnych budynkachKamil Śleszyński/Fundacja DOM 

Budowa kombinatu rozpoczęła się w 1953 roku i trwała etapami na podstawie dokumentacji opracowanej przez moskiewskie Biuro Projektów „Giprolegprom”. Jako pierwsza, już w 1954 roku, ruszyła z produkcją przędzalnia średnioprzędna. Budowa całego kompleksu zakończyła się dopiero w 1969 roku, kiedy oddano do użytku ostatni obiekt – drukarnię. Tak powstało największe przedsiębiorstwo w powojennej historii Białegostoku i trzecia co do wielkości fabryka włókiennicza PRL. Działa blisko pół wieku.

Zadaszone hale fabryczne zajmowały dwa hektary. Mieściły się w nich trzy przędzalnie, dwie tkalnie (biała i kolorowa), wykańczalnia oraz farbiarnia. W latach 70. pracowało w nich nawet siedem tysięcy osób, a w sumie przez kombinat przewinęło się ponad 30 tysięcy. Przeważały kobiety - 70 procent. Wiele dojeżdżało do kombinatu z okolicznych wsi.

"Do pracy zawoziły nas zakładowe nyski"

- Ja akurat w dni pracujące zatrzymywałam się w Domu Młodego Robotnika, który mieścił się w Białymstoku przy ulicy Krakowskiej. Do pracy zawoziły nas zakładowe nyski - wspomina Walentyna Gocłowska.

Walentyna Gocłowska (z prawej) zaczęła przygodę z Fastami w 1958 rokuKamil Śleszyński/Fundacja DOM 

Dziś mieszka w Hajnówce. O spacerze dowiedziała się od wnuka, która znalazł informację w internecie.

- W 1958 roku rozpoczęłam naukę w przyzakładowej szkole w Fastach. Akurat została otwarta tkalnia kolorowa, w której wstawili dopiero pierwsze krosna. Pamiętam, że na początku pracowało się na jedną zmianę od 7.30 do 15.30. Później wprowadzili dwie – od godziny 5 do 13 i od 13 do 21. Wiem jednak, że w przędzalniach były nawet i trzy zmiany – mówi nasza rozmówczyni.

"Najgorszy był straszny hałas krosien"

Wspomina, że choć praca była ciężka, to można było w miarę dobrze zarobić. – Tym bardziej, że pobory uzależnione były od tego, ile na danej zmianie wytworzy się tkaniny. Najgorszy był straszny hałas krosien. Nieraz trzeba też było przerywać pracę, bo w pomieszczeniu panowała zbyt duża wilgotność. O czym informowały nas, robiące obchód, laborantki – opowiada pani Walentyna.

Szczególnie ciepło wspomina fastowski zespół muzyczny, której była członkinią. – Było to na początku lat 60. Razem z koleżanką graliśmy na mandolinach. Dwie inne panie były gitarzystami, a dwie kolejne – solistkami. Występowałyśmy na uroczystościach z okazji Święta Pracy czy w kolejne rocznice rewolucji październikowej. Oczywiście sprzęt zapewniały zakłady. Graliśmy na przykład "Białe noce w Leningradzie" i inne popularne w tamtych latach piosenki. Nie pamiętam już jak nazywał się nasz zespół. Pamiętam za to, że na wszystkie dziewczyny, które pracowały w Fastach wołano "szpulki" – uśmiecha się nasza rozmówczyni.

"Zdarzały się kradzieże, teren patrolowała straż przemysłowa"

Wspomina też pracownicze wycieczki, m.in. do Augustowa. - Zakład organizował też wczasy, choć ja akurat jeździłam wtedy na wieś na wykopki. Nieraz majster z zakładu mówił mi, że przyjeżdżałam po dwóch tygodniach z urlopu bardziej zmęczona, niż gdybym przez ten czas pracowała przy Krosnach – mówi Walentyna Gocłowska.

Tak dziś wygląda teren dawnego kombinatuKamil Śleszyński/Fundacja DOM 

Opowiada również o kradzieżach, jakie zdarzały się na terenie zakładu. - Przeważnie chodziło o jakieś drobne rzeczy, ale zapamiętałam panią sprzątającą, która próbowała wynieść pięć czy dziesięć wielkich arkuszy szarego papieru. Zaraz została publicznie skrytykowana i zwolniona z pracy. Było też kilka przypadków kradzieży gotowych już tkanin. Nieraz widziałam, jak po nocy zostawały po nich tylko puste wałki. Ktoś musiał więc zabrać tkaninę i w nocy przerzucić ją przez ogrodzenie, co nie było wcale takie łatwe, bo teren patrolowała straż przemysłowa – tłumaczy nasza rozmówczyni.

"Dziś to miejsce jest w bardzo opłakanym stanie, aż szkoda patrzeć"

Pracę w Fastach zakończyła w 1966 roku, po tym jak urodziła córkę i razem z mężem przeniosła się do Hajnówki. – Miałam jednak taki sentyment do tej pracy, że kupiłam krosno i tkałam w domu. Ludzie chętnie kupowali moje wyroby. Robiłam między innymi narzuty na fotele. Był taki okres, że trzeba było u mnie zamawiać z dwuletnim wyprzedzeniem – uśmiecha się pani Walentyna

Nie ukrywa, że spacerując po swoim dawnym zakładzie czuła ogromny żal. – Dziś to miejsce jest w bardzo opłakanym stanie, aż szkoda patrzeć. Podczas spaceru dowiedzieliśmy się, że na terenie dawnych zakładów działa prywatna wykańczalnia, która przyjmuje zamówienia od wojska i pracuje w niej około 200 osób. Czymże to jednak jest wobec tych tysięcy sprzed lat – mówi nasza rozmówczyni.

"Zakłady miały własną elektrownię, a nawet saturatornię i tuczarnię"

W spacerze wziął też udział Kamil Śleszyński. To białostocki fotograf, który pracuje nad książką o Fastach. Ma to być album z - korespondującymi ze sobą - zdjęciami współczesnymi i archiwalnymi, opatrzonymi opisami sporządzonymi na podstawie opowieści osób związanych z zakładami.

Komin fastowskiej elektrowniKamil Śleszyński/Fundacja DOM 

- Przeprowadziłem już sporo takich rozmów. Przebija z nich ogromny sentyment. Zarówno do zakładów, jak i ludzi którzy w nich pracowali. Fasty to było w latach świetności miasto w mieście. Miały własną elektrownię, oczyszczalnię ścieków, rampę kolejową, a nawet saturatornię i tuczarnię. Moi rozmówcy wspominali też bardzo dobrze zaopatrzone sklepy oraz dobrą opiekę medyczną. Przyjmował między innymi stomatolog, ginekolog i laryngolog. Do specjalistów nie było kolejek. Na terenie zakładu działała nawet pracownia RTG – mówi fotograf.

Diamenty wygrywały ze Skaldami

Ludzie, z którymi rozmawiał przeważnie przeszli w zakładach wszystkie szczeble kariery. Zaczynali w tkalni lub przędzalni, a skończyli w biurowcu. Nazywanym przez pracowników "białym domem".

- Szczególnie miło wspominam rozmowę z jednym z członków zespołu bigbitowego Diamenty, który działał przy zakładzie. Muzyk opowiadał, że zespół miał najlepszy sprzęt, jaki był wówczas dostępny. Występował nie tylko podczas różnego rodzaju uroczystościach, ale też brał udział w konkursach muzycznych. Diamentom zdarzyło się wygrywać nawet ze Skaldami – uśmiecha się Śleszyński.

O fastowskich przodownikach pisały gazety

Zbierając materiały do książki przejrzał też ówczesną prasę. - Pierwszą wzmiankę o zakładach znalazłem w "Gazecie Białostockiej" z 1956 roku. W kolejnych numerach publikowane były nawet zdjęcia radzieckich projektantów, którzy przyjechali na pusty plac budowy. Wiele artykułów traktowało też o fastowskich przodownikach pracy, którzy przekraczali normy i brali udział we współzawodnictwie z innymi zakładami – uśmiecha się pan Kamil.

Z gazet dowiedział się też o tym, że w Fastach działał Zakładowy Ośrodek Propagandy Partyjnej. - Zatrudnieni tam ludzie zajmowali się tworzeniem haseł propagandowych i przygotowywaniem transparentów na pochody 1-majowe. Co ciekawe, w zakładach wydawana był też gazeta "Fasty". Może uda mi się kiedyś dotrzeć do jej poszczególnych numerów - mówi Śleszyński.

Trudne lata 90.

W latach 80. Fasty były inicjatorem strajków w Białymstoku. Zmiany wolnorynkowe, jakie nastąpiły w ich wyniku, doprowadziły jednak do likwidacji zakładu i utraty pracy przez wielu ludzi.

Pracowały tu kiedyś tysiące ludziKamil Śleszyński/Fundacja DOM 

W 1998 roku straty firmy sięgały 18 mln zł przy pikującej w dół sprzedaży i ujemnych kapitałach. Dług wobec ZUS-u i Skarbu Państwa sięgał 56 mln. W 1999 roku Fasty podzieliły się na spółki.

Zniknął napis "Jaka praca dziś – taka Polska jutro”

Dziś w miejscu dawnego kolosa - oprócz wspomnianej przez Walentynę Gocłowską wykańczalni - działa wiele zakładów, sklepów i magazynów. Niedawno z frontowej ściany najbardziej wyeksponowanego budynku zdjęty został napis: „Jaka praca dziś”, stanowiący pierwszy człon propagandowego hasła, które niegdyś witało wchodzących do kombinatu fastowiaków: „Jaka praca dziś – taka Polska jutro”.

- W oryginalnej formie zachowała się tylko brama wjazdowa, wieża ciśnień i elektrociepłownia. Część pozostałych budynków zburzono. Niektóre przebudowano nie do poznania. Niemniej dawni pracownicy zakładów, którzy uczestniczyli w spacerze bez problemu wskazywali, co w którym budynku się przed laty mieściło – mówi Kamil Śleszyński.

Szykuje się jeszcze jeden spacer

We wrześniu ma być zorganizowany kolejny spacer. W międzyczasie odbędą się warsztaty pracy z tkaniną oraz wycieczka szlakiem dawnych zakładów włókienniczych. Między innymi tych w Żyrardowie i w Łodzi.

W spacerze wzięło udział około 40 osób Kamil Śleszyński/Fundacja DOM 

OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO >>>

- Naszym najważniejszym celem jest jednak stworzenie białostockiego muzeum włókiennictwa. Jeżeli nie stacjonarnego, to chociaż wirtualnego. Dzieje Białegostoku, nazywanego w XIX wieku Manchesterem Północy, związane są wszak ściśle z działającymi tu fabrykami włókienniczymi. Tu już jednak inna historia – podkreśla cytowana na wstępie Anna Skorko.

Korzystałem z materiałów Fundacji DOM

Dawny kombinat mieścił się przy ulicy Przędzalnianej w Białymstoku

Autorka/Autor:tm/gp

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Kamil Śleszyński/Fundacja DOM

Pozostałe wiadomości

"Na pływalni Polonez OSiR Targówek przy ulicy Łabiszyńskiej 20 na Targówku korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Poszkodowane są już 23 osoby" - poinformowała Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie. Ewakuowano 60 osób. Są wstępne wyniki badania próbek powietrza i wody.

21 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

21 osób z basenu trafiło do szpitali. Strażacy pobrali próbki wody 

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Niemal jednogłośnie Sejm odwołał dwie członkinie Państwowej Komisji do spraw pedofilii. Domagała się tego przewodnicząca komisji. Zarzuty przedstawiono na wyjątkowym, bo utajnionym posiedzeniu Sejmu. Dotyczą mobbingu i niegospodarności. Posłowie uznali je za poważne.

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Dwie członkinie komisji ds. pedofilii odwołane. "Były tam informacje, które były po prostu przerażające"

Źródło:
Fakty TVN

Ross Davidson, były wokalista zespołu Spandau Ballet, został uznany w czwartek przez sąd w Wielkiej Brytanii winnym gwałtu i napaści na tle seksualnym. Były piosenkarz, który był frontmanem zespołu w latach 2017-2019 pod pseudonimem Ross Wild, nie wyraził żadnych emocji, gdy odczytano wyrok - pisze "Guardian".

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Tłumaczył, że to była "zabawa w sen". Znany muzyk uznany winnym gwałtu i napaści seksualnej

Źródło:
"The Guardian"

Martwe małże wypełniły chorwacką zatokę Mali Ston. W niektórych hodowlach zginęło prawie 90 procent mięczaków. Pomór zwierząt ma być powiązany z rekordowo wysoką temperaturą wód Adriatyku.

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Zginęło 90 procent małży. "Bezprecedensowa katastrofa" w Chorwacji

Źródło:
PAP

W wiosce olimpijskiej są tysiące sportowców z całego świata. Wszystkich trzeba przenocować, nakarmić i zapewnić im dobre warunki do wypoczynku i treningu. Uwagę zwracają łóżka. Są tekturowe.

Tak wyglądają pokoje w wiosce olimpijskiej. Łóżka z tektury

Tak wyglądają pokoje w wiosce olimpijskiej. Łóżka z tektury

Źródło:
Fakty TVN

Sejm zlecił w piątek NIK przeprowadzenie kontroli w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. - To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu - komentował w "#BezKitu" Mirosław Suchoń (Polska 2050). Krzysztof Kwiatkowski (KO) ocenił, że prezes NIK Marian Banaś w tej kwestii "ma ułatwione zadanie". Minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek (Lewica) mówił o dostępności akademików i przyszłości Collegium Humanum.

"To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu"

"To jest rzecz, która została użyta po raz drugi w ciągu 30 lat działalności parlamentu"

Źródło:
TVN24, PAP

Podczas dyskusji w Sejmie dotyczącej projektu uchwały w sprawie zlecenia NIK przeprowadzenia kontroli działalności Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wicemarszałkini wyłączyła posłowi PiS Markowi Suskiemu mikrofon. - Dziwię się, że poseł z takim doświadczeniem i opanowaniem tak bardzo nie panuje nad swoimi emocjami i obraża nas tu wszystkich - powiedziała Dorota Niedziela.

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Suski z wyłączonym mikrofonem, bo "nie panował nad emocjami". Posłowie krzyczeli "hańba"

Źródło:
TVN24/PAP

- Jeśli nie przekonamy naszych kolegów z PSL do tego, żeby choćby wstrzymali się od głosowania albo nie wzięli w nim udziału, to wyniki będą się powtarzać - oceniła wiceministra edukacji Joanna Mucha (Polska 2050-Trzecia Droga). Odniosła się do projektu nowelizacji Kodeksu karnego dotyczącego dekryminalizacji aborcji, który ponownie znalazł się w Sejmie. Poseł KO Marcin Bosacki powiedział, że jest "nieco bardziej optymistyczny".

"Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"

"Mam nadzieję, że znajdzie się w PSL większa grupa, która zagłosuje z nami, a nie z opozycją"

Źródło:
TVN24

Do silnego wstrząsu doszło na włoskich Polach Flegrejskich. Wstrząsy o magnitudzie 4,0 były odczuwalne w sąsiednim Neapolu. Chociaż nie doszło do poważnych uszkodzeń, aktywność sejsmiczna w tych okolicach budzi niepokój mieszkańców.

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Wstrząsy w rejonie najgroźniejszego superwulkanu Europy

Źródło:
PAP, ANSA, tvnmeteo.pl

W piątek wieczorem doszło do wypadku, w którym zginął 55-letni pracownik kopalni wapienia w Rogaszynie (Łódzkie). Mężczyzna został przysypany urobkiem wapienia. Po częściowym odkopaniu poszkodowanego lekarz pogotowia stwierdził jego zgon.

Nie żyje mężczyzna przysypany urobkiem mielonego wapienia

Nie żyje mężczyzna przysypany urobkiem mielonego wapienia

Źródło:
PAP

Rekordowa fala ulewnych deszczy nawiedziła północno-wschodnie regiony Japonii, powodując powodzie i osuwiska ziemi. Japońskie władze poinformowały o co najmniej dwóch ofiarach śmiertelnych.

Woda porwała radiowóz. Nie żyje policjant

Woda porwała radiowóz. Nie żyje policjant

Źródło:
PAP, Reuters, The Japan Times, Kyodo News

Do poważnego wypadku doszło pod Pułtuskiem. Z wraków wydobywał się dym. W jednym z aut siedziała kobieta, w drugim kilkuletnia dziewczynka. Obie były ranne i potrzebowały pomocy. Uczynili to policjanci, przejeżdżający obok.

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

BBC opisuje przypadek indyjskiego robotnika ze stanu Madhya Pradesh. Jego ostatnie znalezisko - niemal 20-karatowy diament o wartości szacowanej w przeliczeniu na niemal 400 tysięcy złotych - pozwoli nie tylko spłacić długi, ale zapewni też lepszy los całej dużej rodzinie mężczyzny. 

Wykopał diament wart prawie 400 tysięcy złotych. "Zobaczyłem coś, co przypominało kawałek szkła"

Wykopał diament wart prawie 400 tysięcy złotych. "Zobaczyłem coś, co przypominało kawałek szkła"

Źródło:
BBC

Sejm uchwalił nowelizację ustawy w sprawie "renty wdowiej". W głosowaniu przyjęto rządowe poprawki.  

"Renta wdowia" z rządowymi poprawkami

"Renta wdowia" z rządowymi poprawkami

Źródło:
PAP

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim. Teraz będzie czekała na podpis prezydenta Andrzeja Dudy.

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Ustawa o prawie autorskim. Jest decyzja posłów

Źródło:
tvn24.pl, PAP

Rada Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych z nadzieją przyjęła poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim wzmacniające pozycję wydawców w negocjacjach z big techami - czytamy w oświadczeniu rady na portalu X. W piątek Sejm zadecydował, że projekt ustawy z poprawkami trafi na biurko prezydenta.

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

"Tylko w ten sposób uratujemy lokalne media i lokalną demokrację"

Źródło:
tvn24.pl

Sejm poparł poprawki Senatu do ustawy o prawie autorskim, która jest wdrożeniem przepisów unijnej dyrektywy, regulującej kwestie wynagrodzenia za wykorzystywanie utworów. Zgodnie z przyjętymi poprawkami to prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej będzie mediatorem w sporach między wydawcami a big techami. Wcześniej wydawcy i redakcje apelowały, by wyższa izba zmieniła uchwalone w Sejmie niekorzystne przepisy tak, by łatwiej było negocjować z platformami cyfrowymi.

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Nowelizacja prawa autorskiego. O co w niej chodzi

Źródło:
tvn24.pl

Brytyjskie media rozpisują się o niewielkiej wyspie Drake'a, która właśnie trafiła na sprzedaż. Znajdująca się niedaleko Plymouth wysepka ma bogatą historię, ale największe emocje budzi fakt, że ma być nawiedzona.

Nawiedzona wyspa trafiła na sprzedaż. "Widziałem już wystarczająco dużo"

Nawiedzona wyspa trafiła na sprzedaż. "Widziałem już wystarczająco dużo"

Źródło:
Sky News, ENEX, The Independent, Plymouth Live

Sejm przyjął w piątek ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby. Dopuszcza między innymi użycie wojska do samodzielnych działań w czasie pokoju na terytorium kraju. Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta.

Sejm przyjął ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby

Sejm przyjął ustawę w sprawie użycia broni przez polskie służby

Źródło:
tvn24.pl, TVN24, PAP

Policjanci z Kalisza (woj. wielkopolskie) zatrzymali 61-letniego mężczyznę, który miał namalować na ścieżce wzdłuż rzeki obraźliwe napisy i symbole. Kaliszanin usłyszał zarzut nawoływania do popełnienia zbrodni zabójstwa premiera Donalda Tuska i ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Podejrzany nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Miał nawoływać do zabójstwa Donalda Tuska i Adama Bodnara. Został zatrzymany

Miał nawoływać do zabójstwa Donalda Tuska i Adama Bodnara. Został zatrzymany

Źródło:
PAP

"To takie ohydne", "to absolutnie nie pomaga zdławić tej historii" - to reakcje internautów na informację, że amerykańska agencja Associated Press usunęła ze swojej strony tekst na temat J.D. Vance'a. Był to fact-check dementujący pewną plotkę o kandydacie na republikańskiego wiceprezydenta. Skąd się wzięła? Wyjaśniamy.

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Agencja AP usunęła tekst na temat J.D. Vance'a. O co chodzi

Źródło:
Konkret24

Przed nami dynamiczny pogodowo weekend. Miejscami termometry pokażą nawet 32 stopnie, ale nad krajem będzie wędrował front przynoszący opady i burze. Kolejne dni przyniosą spokojniejszą, ale miejscami chłodniejszą aurę.

W weekend nadciągnie żar. A co czeka nas później?

W weekend nadciągnie żar. A co czeka nas później?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Osoby wypłacające pieniądze na poczcie, nawet stosunkowo niewielkie sumy, rzekomo muszą wypełniać deklaracje do urzędu skarbowego i określić przeznaczenie pieniędzy - piszą internauci w mediach społecznościowych. To nieprawda, nie ma takiego obowiązku.

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Deklaracja do skarbówki przy wypłacie na poczcie? "Muszę kategorycznie zaprzeczyć"

Źródło:
Konkret24
Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Ujawniamy braki w sprawozdaniu finansowym PiS. Hermeliński: to dowód dla PKW

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Przy użyciu sztucznej inteligencji z wykorzystaniem kompilacji archiwalnych, pokolorowanych zdjęć powstał film o Warszawie. Ma pokazywać, jak wyglądało miasto przed drugą wojną i w trakcie okupacji. Eksperyment wzbudził ogromne zainteresowanie w sieci. Jednak eksperci alarmują, że produkcja może wprowadzać w błąd. Materiał Ewy Wagner z magazynu "Polska i Świat" w TVN24.

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Źródło:
TVN24

"W tym tygodniu w Niemczech zakazana została litera C" - wpis z takim komunikatem niesie się w polskiej sieci. I wprowadza w błąd. Bo wcale nie chodzi o literę. Wyjaśniamy.

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

W Niemczech "zakazano litery C"? O jaki symbol chodzi

Źródło:
Konkret24