Mąż przywiózł panią Ewelinę do porodu. Nie zdążyli jednak dotrzeć do jednej z poliklinik w Białymstoku. Zabrakło około stu metrów. Dziecko przyszło na świat na chodniku. Pomogli przechodnie, a szczególnie pani Sylwia - dzielna kobieta, która odebrała poród, zanim jeszcze na miejsce przybiegł lekarz z położną.
- Byłem po drugiej stronie ulicy. Zauważyłem zza aut, że ktoś kogoś kładzie na chodniku. Na początku myślałem, że ktoś zemdlał. Okazało się, że na chodniku leży kobieta w ciąży, a obok niej zaczęli gromadzić się przechodnie - mówi w rozmowie z tvn24.pl Grzegorz Masłowski, pracownik białostockiej strefy płatnego parkowania.
We wtorek (3 stycznia) przed godziną 15 był świadkiem porodu, który miał miejsce na chodniku przy ulicy Zamenhofa, tuż przy skrzyżowaniu z Białą.
Zabrakło około stu metrów
- Nieopodal mieści się poliklinika położnicza, więc jedna z pań krzyknęła do mężczyzny – sądzę, że był to mąż ciężarnej – aby biegł po pomoc. Poród już się jednak rozpoczął. W tym czasie dwóch innych mężczyzn zdjęło kurtki i zrobiło wokół leżącej na chodniku kobiety "parawanik" – opowiada Masłowski.
Jak w czwartek (5 stycznia) powiedziała na antenie TVN24 pani Ewelina, szczęśliwa matka Antosi, nie był to przypadek, że znajdowała się akurat tak blisko polikliniki. Mąż przywiózł ją tu do porodu z miejscowości oddalonej o 15 kilometrów od Białegostoku. Żeby dotrzeć do polikliniki zabrakło im około stu metrów.
- Wysiedliśmy z samochodu. Przeszliśmy przez ulicę i już nie dotarliśmy na miejsce – powiedziała.
Pani Ewelina: malutka po prostu bardzo chciała wyjść już na świat
Dodała, że w pewnym momencie nie było już innej opcji, jak położyć się na chodniku i zacząć rodzić.
- Już było widać główkę. Malutka po prostu bardzo chciała wyjść już na świat – mówi szczęśliwa mama i dziękuje przechodniom, którzy jej pomogli, a szczególnie pani Sylwii – dzielnej kobiecie, która odebrała poród.
- Podjęła się bardzo trudnego zadania. Bardzo jej dziękuję, bo nie wiem, co bym sama zrobiła, gdy mąż pobiegł do polikliniki – powiedziała.
W domu czeka mąż i trójka dzieci
Gdy lekarz i położna przybyli na miejsce, dziecko przyszło już na świat. – Dla mnie to trwało sekundy – mówiła pani Ewelina.
W czwartek razem z córką opuszcza już poliklinikę. W domu czeka na nią mąż i trójka dzieci.
Lekarz: wszystko przebiegło bardzo sprawnie
Doktor nauk medycznych Maciej Lipski, specjalista położnictwa i ginekologii z Polikliniki Ginekologiczno-Położniczej Arciszewscy, przyznał na naszej antenie, że choć pracuje w swoim zawodzie od kilkudziesięciu lat, widział może ze trzy tego typu porody.
- A jeśli chodzi o tę poliklinikę, to coś takiego zdarzyło się po raz pierwszy. Sytuacja jest rzadka i nietypowa – mówił.
Dodał, że wszystko przebiegło bardzo sprawnie - zarówno ze strony personelu jak i przechodniów.
- Zostaliśmy przecież poinformowani przez osobę z zewnątrz. Choć tego typu poród jest zawsze dużym ryzykiem, w tym przypadku jest wszystko dobrze – zaznaczył.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24