47-letni mieszkaniec Białegostoku (woj. podlaskie) wyrzucił z czwartego piętra szczeniaka. Policjantom tłumaczył, że zrobił to, bo "nie chciał psa i nie miał co z nim zrobić". Suczka przeżyła, trafiła pod opiekę Fundacji Zwierzęta Niczyje. Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem i trafił do aresztu. Grozi mu więzienie.
Do zdarzenia doszło na jednym z białostockich osiedli. Policja otrzymała zgłoszenie o tym, że jeden z mieszkańców bloku z czwartego piętra wyrzucił psa. Szczeniak upadł na beton. Rannym zwierzęciem zaopiekowały się kobiety, a o zdarzeniu powiadomiły policję.
Kobiety zabrały rannego psa do weterynarza, a policja zatrzymała właściciela czworonoga. Okazał się nim 47-letni mieszkaniec Białegostoku. - Właściciel tłumaczył funkcjonariuszom, że nie chciał psa i nie miał co z nim zrobić, więc wyrzucił go przez balkon - relacjonuje aspirant Katarzyna Molska-Zarzecka, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku.
Wyrzucił przez okno, wcześniej miał kopać i zamykać psa na balkonie
Z ustaleń policji wynika, że mężczyzna już wcześniej znęcał się nad psem. Miał go m.in. kopać i przetrzymywać na balkonie.
Jak informuje policja, w chwili zatrzymania 47-latek miał ponad 2,5 promila alkoholu w organizmie. Trafił do policyjnego aresztu. Usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem. Przestępstwa tego dopuścił się w warunkach recydywy. Decyzją sądu trafił na trzy miesiące do aresztu. Za popełnione przestępstwo grozi kara do pięciu lat pozbawienia wolności, która z powodu recydywy może być zwiększona o połowę.
"To cud, że przeżyła" - Hope powoli wraca do zdrowia
Szczeniak trafił pod opiekę Fundacji Zwierzęta Niczyje. - To suczka w wieku około sześciu, ośmiu tygodni - mówi nam Katarzyna Walijewska, wiceszefowa fundacji.
Suczka jest pod stałą opieką weterynarzy. Po szczegółowych badaniach okazało się, że ma złamany pierwszy krąg szyjny, przez najbliższy miesiąc będzie miała usztywniony kark. Jest także diagnozowana pod kątem neurologicznym. - To cud, że przeżyła. Nie wiemy, jaka jest jej historia i jak wyglądało do tej pory jej życie, jest psem lękowym, wystraszonym, mogła doświadczać już wcześniej przemocy - mówi Walijewska.
Suczka już w nowym domu
Piesek trafił do domu tymczasowego, gdzie najprawdopodobniej już zostanie. - Osobę, która podjęła się opieki nad suczką bardzo wzruszyła jej historia. Wszystko wskazuje na to, że Hope ("Nadzieja" - takie imię dostała suczka - przyp. red.), zostanie już w tym domu - cieszy się Kasia Walijewska.
Fundacja w procesie, jeśli do niego dojdzie, chce wystąpić w roli oskarżyciela posiłkowego. - Chcemy być stroną w tej sprawie, zależy nam, aby sprawca poniósł adekwatną do czynu karę - konkluduje nasza rozmówczyni.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja Zwierzęta Niczyje