Nie półtora roku, ale osiem miesięcy spędzi w więzieniu 36-latek, który na jednym z osiedli w Białymstoku wyrzucił przez okno psa. Sąd drugiej instancji uznał, że wcześniejsza - orzeczona w pierwszej instancji - kara była rażąco surowa. Wziął też pod uwagę okoliczności łagodzące. Zwierzę nie przeżyło upadku.
Do zdarzenia doszło jesienią 2020 roku. Policja otrzymała zgłoszenie o martwym psie leżącym przy jednym z bloków. Okazało się, że pies został wyrzucony przez okno z mieszkania na ósmym piętrze budynku.
Początkowo policja zatrzymała w tej sprawie dwie osoby: 36-latka i jego 22-letnią partnerkę. Obojgu postawiła zarzuty.
W dochodzeniu prowadzonym pod nadzorem Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, po zebraniu innych dowodów, wątek dotyczący 22-latki został umorzony, a do sądu skierowany został akt oskarżenia jedynie przeciwko 36-latkowi.
Oskarżony przyznał się do winy
W postępowaniu przygotowawczym oskarżony nie przyznał się do winy. Zrobił to jednak przed sądem. Choć początkowo nie chciał składać wyjaśnień, mówił, że był zdenerwowany swoją sytuacją w pracy i irytowało go zachowanie psa, który wskoczył na stół, gdy mężczyzna przygotowywał kolację.
Powiedział też, że mały pies rasy mieszanej został wzięty z ogłoszenia, bo chciała tego czteroletnia córka jego konkubiny.
Obrońca chciał kary w zawieszeniu
W marcu zeszłego roku sąd pierwszej instancji skazał 36-latka na półtora roku więzienia, 10 tys. zł nawiązki i orzekł 15-letni zakaz posiadania zwierząt. Obrońca oskarżonego złożył jednak apelację. Chciał kary możliwie łagodniejszej i w zawieszeniu.
We wtorek (1 lutego) Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał 36-latka za winnego znęcania się nad zwierzęciem i działania ze szczególnym okrucieństwem, jednak ocenił że, że półtora roku więzienia to w tym przypadku kara rażąco surowa, która nie uwzględnia w sposób właściwy okoliczności łagodzących.
Zaliczył do nich to, że mężczyzna nie był dotąd karany, wcześniej w sposób właściwy zajmował się psem, przyznał się do tego, że go wyrzucił przez okno i wyraził skruchę.
Sąd uznał, że zachowanie 36-latka miało charakter incydentalny
- To nakazuje przyjąć, że jego zachowanie, choć bardzo niehumanitarnie okrutne, było zachowaniem incydentalnym w jego dotychczasowym życiu - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Dariusz Orłowski.
Sąd odwoławczy skrócił też zakaz posiadania zwierząt, który sąd rejonowy orzekł w maksymalnej długości oraz obniżył - biorąc pod uwagę możliwości finansowe mężczyzny - nawiązkę, którą skazany ma zapłacić na rzecz schroniska dla zwierząt. Zakaz ma obowiązywać przez trzy lata, natomiast nawiązka wynosi trzy tysiące złotych.
Wyrok jest prawomocny.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock