Po interwencji ekologów, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku wydała zakaz udrażniania i pogłębiania rowów melioracyjnych leżących na terenie obszaru Natura 2000 – Bagno Wizna. Decyzja uderzyła w rolników, którzy napisali w tej sprawie petycję. Ekolodzy proponują kompromis.
W połowie grudnia Fundacja Dzika Polska poinformowała na swoim profilu facebookowym o "wielkim sukcesie obrońców bagien" Chodzi o cenny obszar przyrodniczy Bagno Wizna (leży na terenie Natury 2000 i sąsiaduje z Biebrzańskim Parkiem Narodowym). Dzika Polska wraz z Towarzystwem Przyrodniczym Dubelt oraz fundacją Natura International Polska na podstawie analizy zdjęć satelitarnych zidentyfikowały ponad 50 rowów odwadniających, pogłębionych w ostatnich miesiącach. Część sprawdzono i udokumentowano dodatkowo w terenie. Rowy zostały pogłębione o około 30 centymetrów do metra.
Zakaz na cztery lata
Po interwencji ekologów, 27 listopada RDOŚ w Białymstoku nakazała właścicielom działek (oraz dzierżawcom ziemi Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa – przyp. red.) wstrzymanie prac i niepodejmowanie działań polegających na udrażnianiu i pogłębianiu rowów melioracyjnych do czasu obowiązywania Planu Zadań Ochronnych Natura 2000. Czyli do 7 stycznia 2024 roku. Decyzja RDOŚ oburzyła rolników. W środę (23 grudnia) odbyło się w tej sprawie spotkanie w siedzibie Podlaskiej Izby Rolniczej. Uczestniczył w nim m.in. poseł PSL Stefan Krajewski, który zobowiązał się powiadomić o problemie sejmową Komisję Środowiska.
Rolnicy dostali przypomnienia, że muszą odmulać rowy
- Najbardziej absurdalne w tym wszystkim jest to, że 82 rolników, którzy otrzymali decyzje z RDOŚ, dostało w czerwcu pisma również z Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie – komentuje wiceprezes PIR Marek Siniło. - Pisma przypominają o konieczności przeprowadzania przez właścicieli poszczególnych działek bieżących konserwacji polegających między innymi na odmulaniu rowów. Cytuje też, że "niewykonanie określonych w decyzji obowiązków stanowi podstawę do wszczęcia postępowania egzekucyjnego(...)".
- Mało tego, w umowach dzierżawy, które rolnicy podpisują z Krajowym Ośrodkiem Wsparcia Rolnictwa jest zapis: w szczególności dzierżawca zobowiązuje się do dokonywania konserwacji i remontów urządzeń wchodzących w skład podmiotu dzierżawy, w tym urządzeń melioracji szczegółowych (...) – podkreśla Marek Siniło.
"Rolnik powinien wiedzieć, że musi uzgadniać prace"
Zastępca dyrektora terenowego oddziału KOWR w Białystoku Jarosław Lutyński potwierdza, że faktycznie w umowach jest taki zapis .- Jednak po podpisaniu umowy, to dzierżawca staje się władającym ziemią i to on powinien wiedzieć, że skoro działka leży w obszarze Natury 2000 (a w umowie jest oczywiście o tym informacja), to wszelkie prace powinny być uzgadniane z odpowiednimi instytucjami. W tym przypadku z RDOŚ – mówi.
Podobnie argumentuje rzeczniczka Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Białymstoku Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz. - Wody Polskie wysłały rolnikom pismo przypominające o obowiązku utrzymania urządzeń melioracji wodnych zgodnie z art. 205 – 206 ustawy Prawo Wodne. Pismo to nie zwalnia właścicieli (i dzierżawców ziemi KOWR – przyp. red.) urządzeń melioracyjnych z obowiązku przestrzegania przepisów ustaw o ochronie przyrody i prawa ochrony środowiska - zaznacza.
- Tylko skąd rolnik ma niby znać te wszystkie zagmatwane przepisy? Wiemy tylko, że jedne instytucje każą nam dbać o rowy, a drugie tego zakazują – komentuje przedstawiciel okolicznych rolników Marcin Piotrowski. - Kosimy trawę, bo żyjemy z mleka i krów. A udrażniamy rowy, bo inaczej na łąkach stałaby woda i nie wjechałaby tam żadna kosiarka. Zaznaczam, że robimy to z własnych pieniędzy.
Dodaje, że w ostatnich latach rolnicy regularnie czyścili rowy i nikt nigdy nie robił żadnych problemów. - Wszystko zmieniło się w tym roku, gdy sprawą zainteresowali się ekolodzy. Fundacja nosi nazwę Dzika Polska. Tylko jeśli Polska naprawdę będzie dzika, to z czego mają w takiej Polsce żyć ludzie? – rozkłada ręce rolnik.
Petycja podpisana przez ponad 160 osób
Podlaska Izba Rolnicza przy współpracy z RDOŚ oraz Urzędem Wojewódzkim planuje zorganizować (o ile pozwoli na to sytuacja epidemiologiczna) spotkanie z rolnikami oraz przedstawicielami Fundacji Dzika Polska.
- Rolnicy przekazali też na ręce dyrektora RDOŚ petycję podpisaną przez ponad 160 osób. Warto też dodać, że choć teren, o którym mowa objęty jest programem Natura 2000 od wielu lat, to dopiero teraz prowadzona jest tam – zlecona przez RDOŚ – inwentaryzacja. Być może okaże się, że gatunków chronionych tam nawet nie ma – mówi cytowany na wstępie wiceprezes PIR Marek Siniło.
Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Białymstoku Beata Bezubik informuje, że petycja zostanie przekazana do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie. - Niezależnie od tego, każdy z rolników może się odwołać od naszej decyzji. Ma na to 14 dni od daty jej otrzymania. Choć decyzję wydaliśmy 27 listopada, to nie otrzymaliśmy jeszcze z Poczty Polskiej wszystkich informacji zwrotnych, że każdy z rolników taką decyzję otrzymał – zaznacza.
Rowy mogą być obkaszane
Dodaje, że podczas planowanego spotkania, zamierza poinformować rolników o tym, jakie prace przy rowach mogą być wykonywane. – Oczywiście nie zabraniamy ich obkaszania. Jeśli natomiast w przeszłości były one pogłębiane i udrażniane, to rolnicy nas o tym nie informowali. W tym roku zajęliśmy się sprawą, bo dostaliśmy sygnał od ekologów – podkreśla Beata Bezubik.
Na pytanie, czy inwentaryzacja, o której wspomina wiceprezes PIR, może coś zmienić, odpowiada, że raczej nie. – Już w latach poprzednich teren był badany przez ornitologów, którzy stwierdzili obecność gatunków chronionych. Nie były to jednak prace zlecone przez naszą instytucję. Te mają się zakończyć w przyszłym roku. Wtedy będziemy mieli szczegółowe dane. Tak czy owak, teren o którym mowa pozostanie w Naturze 2000 – podkreśla Beata Bezubik.
"Łąki były tylko tymczasowo zalane"
Wiceprezes Fundacji Dzika Polska Adam Bohdan komentuje, że teren o którym mowa jest stosunkowo dobrze przebadanym pod względem obecności poszczególnych gatunków.
- Co roku Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (we współpracy z Muzeum i Instytutem Zoologii Polskiej Akademii Nauk) oraz Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Ptaków prowadzą – w ramach państwowego monitoringu środowiska – monitoring takich gatunków jak wodniczka, kulik i wybrane gatunki siewek. Od trzech lat Towarzystwo Przyrodnicze Bocian chroni zaś lęgi kulika wielkiego – wylicza.
Natomiast jeśli chodzi o oburzenie rolników po decyzji RDOŚ, przyznaje że pod koniec czerwca w okolicy Biebrzy niektóre łąki zostały tymczasowo zalane, co utrudniało zbiór siana.
- Ale biorąc pod uwagę tendencję z ostatnich lat oraz prognozy, ta sytuacja wydaje się być wyjątkowa. Zdecydowanie większe problemy wynikają z niedoboru wody i suszy, która spowodowała w latach 2018-18 obniżenie plonów w całej Polsce. W niektórych miastach brakowało wody pitnej. Wszyscy chyba doskonale pamiętamy żółte, przesuszone łąki i trawniki, pożar w Biebrzańskim PN, modlitwy o deszcz. Prognozy są nieubłagane – niektóre regiony naszego kraju pustynnieją, dlatego retencję powinniśmy traktować priorytetowo. Nie możemy sobie pozwolić na osuszanie mokradeł, które stanowią ważny rezerwuar wody – podkreśla Adam Bohdan.
Ekolodzy proponują kompromis
Zaznacza jednak, że ekolodzy rozumieją trudną sytuację rolników oraz fakt, że czasem stawiani są oni przed sprzecznymi wymaganiami ze strony różnych instytucji.
- Dlatego wiosną wnioskowaliśmy do RDOŚ o możliwie szybkie wykonanie ekspertyzy, o której mówi plan zadań ochronnych Natura 2000. Czyli opracowanie modelu gospodarowania wodą w obszarze, który powinien mieć formę kompromisową i powinien pogodzić interesy rolników z interesami ochrony przyrody – mówi wiceprezes Dzikiej Polski.
Taki kompromis mógłby według niego polegać na budowie systemu zastawek pozwalających zapewnić wysoki poziom wody wiosną (dobry dla ptaków i rolników w przypadku suszy) oraz kontrolowane obniżenie wody w okresie pokosów.
Szansa na odszkodowania dla rolników
- Wymóg udrażniania rowów bez systemu zastawek i odpowiedniego zarządzania wodą jest niekorzystny zarówno dla rolników, jak i dla siedlisk ptaków. Dlatego wspólnie z rolnikami powinniśmy starać się o wypracowanie modelu satysfakcjonującego różne strony – podkreśla Adam Bohdan.
Dodaje, że fundacje ekologiczne, we współpracy z parlamentarzystami oraz środowiskiem naukowym, będą próbowały przekonać rząd do wdrożenia programów finansowych kompensujących ewentualne straty rolników wynikające z nadmiaru wody na łąkach.
- Mamy sygnały z Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że jest zainteresowane problemem Wizny i chce uczestniczyć w ewentualnym spotkaniu. Ministerstwo rolnictwa również widzi potrzebę rozwiązania tego problemu – mówi nasz rozmówca.
Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: Katarzyna Ramotowska