Były piękne i majestatyczne, ale na swoje nieszczęście - niemieckie. Z tego powodu, zaraz po wojnie zabytkowe pomniki władców spadły z cokołów. Przyszło to, co polskie - wyszydzany przez mieszkańców monument Chrobrego i uwielbiany przez maturzystów oraz rabusiów Fredro.
- Niewyobrażalne byłoby pozostawienie pomników niemieckich cesarzy i królów. Zostały zniszczone, bo kojarzyły się z wrogiem i oprawcą. To były czasy, w których kamienie mówiły po polsku - tłumaczy Romuald Nowak z Muzeum Narodowego, nawiązując do komunistycznego sloganu podkreślającego polskość Wrocławia.
Z tego powodu po wojnie zniknęły pomniki cesarza Wilhelma I i króla Fryderyka Wilhelma III.
Cesarz przetopiony
Ten pierwszy stał na placu przy Domu Handlowym Renoma, gdzie obecnie wznosi się konny pomnik Bolesława Chrobrego. Niemiecki cesarz Wilhelm I, w stroju generalskim, siedzący na koniu spoglądał z góry na wrocławian od końca XIX wieku. Znajdował się na wysokim, bo liczącym kilkadziesiąt stopni podwyższeniu. Pod cokołem od strony ulicy Świdnickiej towarzyszyły mu marmurowe figury personifikujące Wojnę i Pokój lub (są różne interpretacje) Sztukę narodową i Sztukę wojenną.
- To nie był tylko monument, ale bardzo dopracowane rozwiązanie architektoniczne i urbanistyczne - mówi Nowak. - Ulica Świdnicka była głównym traktem reprezentacyjnym miasta – dodaje.
Cesarz, jak na władcę przystało, miał otwierać wjazd do centrum, a przez promenadę staromiejską niejako opiekować się miastem. Rzeźba przetrwała wybuchy bomb podczas oblężenia Festung Breslau, ale nie dała rady nowemu systemowi. Wilhelm I spadł z cokołu zaraz po wojnie, w październiku 1945 roku, i został poddany "recyklingowi".
- Odnaleziono dokumenty, które wskazywały na przygotowania do wymiany pomników i oddanie ich Niemcom, ale w 1948 trafiły one do Oleśnicy, gdzie zostały przetopione – wyjaśnia Nowak.
Historia ton granitu użytego do budowy podstawy jest mniej jasna. Plotki głoszą, że jego ślady można odnaleźć we wrocławskim zoo. - Choć nie mogę kategorycznie zaprzeczyć, nigdzie nie zostało to potwierdzone - mówi Leszek Solski zajmujący się historią wrocławskiego ZOO. - Jest to raczej ciekawostka, którą lubią zabłysnąć przewodnicy. Zoo zostało przekopane wzdłuż i wszerz. Gdyby były tam ślady pomnika, z pewnością byśmy je znaleźli – dodaje.
Chrobry toporny i kontrowersyjny
Po pomniku cesarza Wilhelma I przez lata pozostawał tylko pusty, niezagospodarowany plac. Dopiero w 2007 roku powstał tam monument króla Bolesława Chrobrego, który od początku wywoływał jednak spore kontrowersje. Jego przeciwnicy twierdzili, że król nigdy nie był we Wrocławiu, a na upamiętnienie bardziej zasługuje Henryk Brodaty.
- Chrobry przyczynił się do rozwoju Wrocławia. Ustanowił tu biskupstwo, co naznaczyło Wrocław na stolicę regionu i przyśpieszyło jego rozwój. W Polsce często promuje się przegrane sprawy, narodową martyrologię, a my chcieliśmy przyczynić się do zmiany. Chrobry jest zdecydowanie zwycięskim władcą - tłumaczy wybór Tomasz Kabat z Fundacji Pro Wratislavia, która była inicjatorem powstania pomnika.
Wątpliwości budził jednak nie tylko wybór władcy, ale też jego wygląd. Mieszkańcy zaczęli szydzić z pomnika.
- Mówią, że król jest zbyt niski, koń gruby, a całość toporna - relacjonuje Kabat. - Tak jednak miało być. To człowiek średniowiecza, a świat wtedy taki był. Toporny, surowy i całkiem inny niż teraz - dodaje.
Fredro ze Lwowa
Aleksander hrabia Fredro, któremu co roku maturzyści tańczą poloneza, a złodzieje od czasu do czasu kradną pióro, zajął swoje zaszczytne miejsce na Rynku w 1956 roku. Powstał jednak znacznie wcześniej, bo już w 1879 roku, kiedy to zasiadł na placu swego imienia we Lwowie. Stamtąd trafił do Wilanowa i dopiero w 80. rocznicę śmierci dramatopisarza jego pomnik znalazł się we Wrocławiu.
Sam artysta ze stolicą Dolnego Śląska związany był w sposób marginalny i dopiero skrupulatne badania wykazały, że w mieście przebywał niegdyś przejazdem. Ważniejszy od osobistych powiązań był jednak związek Wrocławia ze Lwowem. Wielu lwowiaków, szczególnie inteligencji, wypędzonych z Kresów, nowy dom znalazło właśnie na Dolnym Śląsku.
- Był to po prostu polski pisarz, ale dla tych ludzi był to kawałek Lwowa w nowym miejscu - uważa Nowak. - Wrocław stawał się coraz bardziej ich miastem.
Wcześniej na Rynku stał konny pomnik króla Fryderyka Wilhelma III. Po wojnie, podobnie jak pomnik cesarza Wilhelma I, został zrzucony z cokołu i przetopiony.
- W momencie ustawiania pomnika Fredry o niemieckim królu nikt nie pamiętał. Fredro stał się pierwszym polskim pomnikiem we Wrocławiu, przez co nabrał ogromnego znaczenia symbolicznego. Został najważniejszym pomnikiem miasta.
Autor: Arkadiusz Kowalik, ansa/roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: fotopolska.eu