Ma ok. 3 miesiące, waży niemal 20 kilogramów i całe dnie spędza na psotach - to Zosia, mały dzik, który trafił pod opiekę leśniczego z Przylesia (woj. dolnośląskie). Zwierzak został odłączony od watahy po tym, jak zaatakowały ją psy. - Osoba, która uratowała naszą dziczkę, mówiła, że jeden z psów bawił się nią jak kot myszą - opowiada leśniczy.
W leśniczówce Piotra Porębskiego z Przylesia Zosię traktuje się jak członka rodziny. Do zwierzęcia wszyscy zdążyli się przyzwyczaić, bo w ich życiu pojawiła się w kwietniu, jako ok. 2-tygodniowy warchlak. Początkowo spała w pudełku po butach. - Ważyła niecały kilogram. Była naprawdę maleńka. Z relacji mężczyzny, który ją uratował wynika, że stado zostało zaatakowane przez psy, a Zosia prawdopodobnie nie zdążyła uciec za matką. Została oddzielona, a jeden z psów bawił się nią jak kot myszą. Podrzucał ją do góry - relacjonuje Porębski.
Zosia chce na ręce
Dziś Zosia ma ok. 3 miesiące. I rośnie jak na drożdżach. Wszystko dlatego, że apetyt jej dopisuje. Jak mówi leśniczy na początku wystarczała jej jedna butelka mleka, później dawkę trzeba było zwiększyć. Zosia potrafiła wypić pięć butelek dziennie. - Teraz coraz lepiej radzi sobie sama. Ryje w ziemi, zjada jabłka - przyznaje Porębski. I dodaje, że zwierzę przyzwyczajone jest do brania na ręce. A to staje się problematyczne, bo obecnie waży już prawie 20 kilogramów. - Zachowuje się trochę jak szczeniak. Jest wierna i wzięła nas za swoich rodziców - śmieje się leśniczy. I dodaje, że jego podopieczna jest przyjazna dla wszystkich, szczególnie lubi dzieci.
Spacery do lasu
Z warchlakiem zaprzyjaźniły się też domowe zwierzęta. Jednak wraz z jej przybieraniem na wadze zwierzaki stają się coraz ostrożniejsze. Zosia jest odizolowana od ogrodu. - Gdyby nie to, to nie mielibyśmy ani kwiatów, ani trawy. Zaraz za leśniczówką mamy las, rzeczkę i tam dziczka spędza dnie. Reaguje na imię i wraca, gdy tylko ją przywołujemy - przyznaje Porębski, który ma nadzieję, że spacery Zosi będą coraz dłuższe.
Jeśli do jesieni podopieczna leśniczego nabierze odpowiedniej masy będzie mogła wrócić do lasu. - To dzikie zwierzę i powinno być przywrócone naturze. Przygarnęliśmy ją, bo sama, by sobie nie poradziła. Jednak chcemy, by wróciła do lasu - mówi Porębski. I zapowiada, że Zosia na wolność wróci wyposażona w coś, co będzie pokazywało, że została wychowana przez ludzi. Być może będzie to obroża. Wszystko po to, by nie padła ofiarą myśliwych. Leśniczy nie wyklucza też, że w przyszłości jego podopieczna postanowi do leśniczówki wrócić ze swoimi dziećmi.
Leśnictwo Przylesie wchodzi w skład Nadleśnictwa Świeradów:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: arch. prywatne | Piotr Porębski