Siedemnaście dmuchanych, "feministycznych kur" pojawiło się we wtorek na ulicach Wrocławia. To część wystawy Julii Curyło "Hello, Modernity!". Osiem z nich już pierwszej nocy zniknęło, a trzy kolejne zostały zniszczone.
Wystawa miała zostać otwarta 10 października. Jednak eksponaty nie doczekały oficjalnej premiery. Zniknęły kury umieszczone na skrzyżowaniu ulic Oławskiej i Świdnickiej, Kuźniczej z Nożowniczą i z ulicy Uniwersyteckiej. Łącznie zaginęło osiem dmuchanych dzieł, a trzy zostały zniszczone.
– Ktoś je po prostu przedziurawił – mówi Katarzyna Spychała, rzecznik Galerii Miejskiej we Wrocławiu.
Liczyli się z wandalizmem, nie z kradzieżą
- Spodziewaliśmy się, że kury mogą być zniszczone, bo tak często dzieje się ze sztuką w przestrzeni publicznej. Jednak nikt z nas nie mógł przewidzieć kradzieży na tak olbrzymią skalę – dodaje Spychała.
Tym bardziej, że każda z nich napełniona powietrzem stała na krążku wypełnionym wodą.
- Każda konstrukcja ważyła około stu kilogramów. Nie da się tego po prostu wziąć pod pachę i uciec – kończy rzeczniczka.
Nie pojadą do Brazylii?
Galeria Miejska Wrocławia zapowiedziała, że zgłosi kradzież policji. – Jesteśmy w trakcie przyjmowania zgłoszenia – przyznaje podkom. Kamil Rynkiewicz z dolnośląskiej policji.
Wszystkie „Kury feministyczne” miały być wystawiane 15 stycznia 2014 roku w brazylijskim Sao Paulo na Międzynarodowym Festiwalu Sztuki TINA B. – Jeśli kury się nie znajdą to będziemy musieli ponieść koszty ich rekonstrukcji. Kury były wpisane już do przyszłorocznego kalendarza wystaw – tłumaczy Spychała.
Nie pierwszy raz
Sztuka Curyło była kradziona już wcześniej. Podczas wystawienia dmuchanych „Tulipanów” na festiwalu w Poznaniu w 2010 roku, jeden z nich zniknął. Po kilku dniach dzięki anonimowemu informatorowi tulipana odnaleziono.
Autor: tam/par / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | D. Rudnicki