Dwie osoby nie żyją, a 35 trafiło do szpitala z objawami zatrucia. Takie żniwo od października zebrał we Wrocławiu tlenek węgla. Zatruć czadem jest dużo, bo ok. 80 proc. starych kamienic należących do miasta nadal nie jest podłączonych do sieci ciepłowniczej. Z braku pieniędzy cierpią ludzie i środowisko.
Stare gazety, śmieci, worki foliowe i butelki... Gdy na dworze robi się zimno, to właśnie tym wielu wrocławian stara się ogrzać swoje mieszkania. Palą czym popadnie, a w ruch idą też grzałki elektryczne, kaloryfery olejowe i piecyki gazowe. Ich nieuważne używanie może się skończyć tragicznie.
Mimo że zima nie jest mroźna, strażacy mają wiele interwencji związanych z nieszczelną instalacją i zatruciami czadem.
- Od października tlenkiem węgla zatruło się we Wrocławiu 37 osób. Dwie z nich zmarły – informuje st. kpt. Remigiusz Adamańczyk, rzecznik wrocławskiej straży pożarnej.
Na trzecie piętro z workiem węgla
Zatrucia boi się Danuta Mechel, która razem z mężem mieszka w kamienicy przy placu Legionów. Budynek w remoncie nie jest jeszcze podłączony do sieci ciepłowniczej. Wkrótce będzie, ale wszystko miało być gotowe jeszcze przed świętami. Tymczasem mieszkanie na trzecim piętrze leciwej kamienicy codziennie ogrzewane jest piecem węglowym.
- Tu nam grozi zaczadzenie. Przy rozpalaniu mamy całe mieszkanie zadymione. Przyłączenie do miejskiej sieci stworzy nam lepsze warunki życia. No i jest też kwestia wnoszenia węgla. Jesteśmy coraz starsi i byłoby nam lżej - mówi pani Danuta.
Dopóki nie będzie podłączenia małżeństwo z placu Legionów oprócz węgla do ogrzania nadal będzie wykorzystywać też piecyki elektryczne, kaloryfery na olej i popularne "słoneczka".
Tysiące mieszkań czeka na ciepło
Wrocławskie Mieszkania i Zarząd Zasobu Komunalnego, czyli spółki, które odpowiadają za ponad 1700 kamienic należących do miasta, szacują, że na podłączenie do sieci ciepłowniczej czeka 20 tys. mieszkań.
- Na niewiele ponad 1000 kamienic, którymi zarządza ZZK, podłączonych do sieci jest 210. Od 2009 do końca 2012 roku udało nam się przyłączyć 80. Wychodzi, że przyłączamy 20 budynków rocznie, co według nas, ze względu na ograniczony budżet, jest dobrym wynikiem – mówi Urszula Hamkało, rzecznik Zarządu Zasobu Komunalnego.
Według ZZK, minimalny koszt "uciepłownienia" kamienicy liczącej 10 mieszkań to 150 tys. złotych. Zazwyczaj kamienice są jednak większe, więc prace odbywają się przy okazji pełnej rewitalizacji budynku.
Nie zawsze jednak mieszkańcy chcą zmian.
Grzanie "po staremu"
- Zdarzały się takie kamienice, w których mieszkańcy przeliczali koszty i uznawali, że palenie czymkolwiek jest lepsze niż gaz. Wymontowywali więc kaloryfery i dalej sami się dogrzewali – przyznaje rzeczniczka ZZK.
Na podłączenie do sieci nie pozwala stan techniczny wielu kamienic. Czasem też pociągniecie sieci do budynku oddalonego od centrum jest na tyle drogie, że firmy zajmujące się przesyłem gazu, rezygnują i odmawiają podłączenia.
Bez pieniędzy, ale chętni
Od ponad siedmiu lat mieszkańcy, którzy chcą przyłączyć się do sieci ciepłowniczej, mogą korzystać też z pomocy Zespołu Elektrociepłowni Wrocławskich Kogeneracji. Spółka stworzyła program "Ciepło na telefon", w którym doradza w planowaniu inwestycji i wspiera inicjatywy wrocławian. Choć chętnych jest wielu, wszystko rozbija się o pieniądze.
- Program cieszy się dużym zainteresowaniem mieszkańców, ale spółdzielni mieszkaniowych nie stać na samodzielne organizowanie podłączenia do sieci – przekonuje Dagmara Holak, z Zespołu Elektrociepłowni Wrocławskich.
Są jednak kamienice, w których się udało. Firma Fortum, zajmująca się przesyłem i dystrybucją ciepła podaje, że w ubiegłym roku do sieci we Wrocławiu przyłączono 61 budynków. Także tych, które nie należą tylko do miasta.
- Do sieci ciepłowniczej przyłączyliśmy kamienice m.in. przy ulicach Szewskiej, Komuny Paryskiej, Pułaskiego, Bałuckiego, Piłsudskiego, Lelewela, Pomorskiej, Sądowej, Sępa-Szarzyńskiego, Dubois, Rydygiera i Chrobrego – informuje Jacek Ławrecki, rzecznik prasowy spółki.
Wzajemne trucie
Dogrzewanie przyczynia się do zanieczyszczenia powietrza we Wrocławiu.
- Odpalamy kominki i palimy tym, co mamy. Sąsiad sąsiadowi zanieczyszcza powietrze – tłumaczy Barbara Szykulska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. - To czym palimy, w czym palimy i jak palimy ma przełożenie na to, czym później oddychamy. Wszystko spalane jest w nieodpowiednie temperaturze i powoduje tylko wzrost emisji zanieczyszczenia. Im zimniej na dworze, tym gorzej – ocenia.
CZYTAJ więcej na ten temat.
Autor: Anna Sabat // roody / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław