Na początku maja sąd uznał, że 35-latek z Dolnego Śląska jest winny spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. I skazał go na więzienie w zawieszeniu. Kilkanaście dni później w kolejnym wypadku z udziałem mężczyzny zginął motorowerzysta. Prokuratorzy chcieli, by podejrzany został tymczasowo aresztowany. Sąd jednak, dwukrotnie, się na to nie zgodził.
10 maja 2018 roku Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze uznał 35-letniego Tomasza L. za winnego spowodowania wypadku, w którym zginęła przechodząca przez pasy piesza. Skazał go na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Wyrok nie był prawomocny, a Tomasz L. mógł wciąż wsiadać za kółko.
Zderzył się z motorowerem
Samochodem podróżował po południu 29 maja. To właśnie wtedy, na ulicy Parkowej w Karpaczu, doszło do wypadku.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że 35-letni kierujący samochodem osobowym z nieustalonych przyczyn zderzył się czołowo z motorowerem, którym kierował 66-latek - informowała podinsp. Edyta Bagrowska z policji w Jeleniej Górze. Starszy mężczyzna zmarł na skutek odniesionych obrażeń. Podejrzany o spowodowanie wypadku był trzeźwy. Pobrano mu jednak krew do badań, by sprawdzić, czy w momencie zdarzenia nie był pod wpływem narkotyków lub innych środków odurzających.
L. został zatrzymany w policyjnym areszcie. Jednak szybko go opuścił. 35-latek usłyszał zarzuty, ale sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o tymczasowe aresztowanie mężczyzny.
Sąd: nie ma zagrożenia dla postępowania
- Zebrane dowody potwierdzają sprawstwo podejrzanego - twierdzili prokuratorzy. Sądu nie przekonało to, że - zdaniem śledczych - mężczyzna jechał za szybko i umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa. Nie przekonało także to, że niebezpieczna sytuacja na drodze przydarzyła mu się nie po raz pierwszy.
Sąd Rejonowy w Jeleniej Górze, do którego prokuratura wnioskowała o zastosowanie tymczasowego aresztu, stwierdził, że zebrane dowody nie wskazują jednoznacznie na sprawstwo mężczyzny. - Sąd uznał, że na tym etapie zgromadzony materiał dowodowy nie przemawia za sprawstwem Tomasza L. Co więcej, wstępna opinia biegłego z zakresu wypadków drogowych dotknięta jest brakami - powiedział Tomasz Skowron z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Tym samym sąd pierwszej instancji nie zdecydował się na zastosowanie wobec mężczyzny tymczasowego aresztowania.
Decyzję o braku aresztu zaskarżyła prokuratura. W środę zażalenie rozpatrywał - na niejawnym posiedzeniu - Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze. I podtrzymał rozstrzygnięcie sądu pierwszej instancji. A to oznacza, że L. do aresztu nie trafi. - W ocenie sądu nie ma zagrożenia dla prawidłowego toku tego postępowania ze strony podejrzanego. Tomasz L. ma stałą pracę, miejsce zamieszkania, dwoje dzieci i to jest gwarancja tego, że nie będzie utrudniał tego postępowania - przekazał po wyjściu z sali rozpraw Marcin Piekarski z Prokuratury Rejonowej w Jeleniej Górze. I zaznaczył, że sąd - w przeciwieństwie do tego pierwszej instancji - uznał, że "istnieje duże prawdopodobieństwo, że podejrzany zarzuconego mu czynu się dopuścił".
Jak informuje prokuratura, Tomaszowi L. zatrzymano prawo jazdy. - Wcześniejszym wyrokiem nie miał orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów - przypomina Piekarski.
Tomaszowi L. grozi do ośmiu lat więzienia. Do spowodowania wypadku mężczyzna się nie przyznaje.
Do wypadku doszło w Karpaczu:
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Jeleniej Górze