Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, po złożeniu zażalenia przez prokuraturę, zdecydował, że Marceli C. pozostanie tymczasowo aresztowany. Kilka dni wcześniej, ten sam sąd zdecydował się nie przedłużać stosowania środka zapobiegawczego wobec 20-latka oskarżonego o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem rodziców i młodszego brata. C. - jak twierdzą śledczy - miał upozorować napad rabunkowy na rodzinny dom, wejść na dach i wezwać policję, a potem do wszystkiego się przyznać. W piątek wrocławski sąd zastosował wobec niego areszt do czerwca 2022 roku. Gdyby nie uwzględnił zażalenia prokuratury, mężczyzna 9 grudnia wyszedłby na wolność.
Proces 20-latka - oskarżonego o zabójstwo swoich rodziców i siedmioletniego brata - rozpoczął się 13 października przed Sądem Okręgowym w Świdnicy. Postępowanie sądowe jest niejawne. Marceli C. od chwili zatrzymania przebywa w areszcie. Ten środek zapobiegawczy był w sprawie C. przedłużany już kilkukrotnie. Teraz Sąd Okręgowy w Świdnicy chciał przedłużyć areszt po raz kolejny.
Jednak w poniedziałek (29 listopada) Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nie uwzględnił wniosku o przedłużenie aresztu tymczasowego wobec 20-latka.
Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Świdnicy przekazała w skrócie uzasadnienie SA we Wrocławiu. Jak wskazywała, zgodnie z kodeksem postępowania karnego przedłużenie stosowania tymczasowego aresztowania na okres przekraczający dwa lata jest sytuacją wyjątkową, a konieczność taka powstaje na skutek: zawieszenia postępowania karnego, czynności zmierzających do ustalenia lub potwierdzenia tożsamości oskarżonego, wykonywania czynności dowodowych w sprawie o szczególnej zawiłości lub poza granicami kraju, bądź celowego przewlekania postępowania przez oskarżonego.
- W ocenie Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, w sprawie nie występuje żadna przesłanka uzasadniająca przedłużenie tymczasowego aresztowania na okres przekraczający dwa lata. Postanowienie nie jest prawomocne - przekazała Marzena Rusin-Gielniewska, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.
Zażalenie na postanowienie sądu zapowiedział oskarżyciel publiczny. - Będziemy skarżyć to postanowienie, postaramy się to zrobić niezwłocznie - podkreślał Tomasz Orepuk z Prokuratury Okręgowej w Świdnicy. I dodawał, że czas ma w tym przypadku znaczenie, bo areszt tymczasowy wobec 20-latka z Ząbkowic Śląskich stosowany jest do 9 grudnia 2021 roku. Jeśli sąd nie uwzględniłby zażalenia prokuratury lub nie zdążył go rozpatrzyć, to oskarżony w sprawie zabójstwa swoich rodziców i brata wyszedłby na wolność i przed sądem odpowiadałby z wolnej stopy.
Zmiana decyzji. Marceli C. zostaje w areszcie
W piątek (3 grudnia) Sąd Apelacyjny we Wrocławiu rozpatrywał zażalenie złożone przez prokuraturę. Biuro prasowe sądu poinformowało, że SA postanowił zmienić swoją poprzednią decyzję i przedłużył tymczasowy areszt dla oskarżonego. Środek tymczasowy został przedłużony do 7 czerwca 2022 roku. Jak przekazano, postanowienie jest nieprawomocne i podlega dalszym środkom zaskarżenia.
Prokuratura: przyznał się, był poczytalny
Do zabójstwa małżeństwa i ich siedmioletniego syna doszło w grudniu 2019 roku w Ząbkowicach Śląskich (woj. dolnośląskie). W sprawie zatrzymano 18-letniego wówczas Marcelego C., syna i brata ofiar. Śledczy ustalili, że po dokonaniu zbrodni starał się zatrzeć ślady przestępstwa.
- Próbował spalić i ukryć ubranie, które miał na sobie podczas zdarzenia, oraz siekierę. Po powrocie do domu Marceli C. wyszedł na dach i zawiadomił policję o napadzie rabunkowym - relacjonował Orepuk.
Marceli C. został oskarżony o dokonanie ze szczególnym okrucieństwem trzech zabójstw. Śledczy wskazują, że kierował się motywacją zasługującą na szczególne potępienie.
- Zabójstwo rodziców zostało dodatkowo zakwalifikowane jako popełnione w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, ponieważ po dokonanych czynach Marceli C. zabrał z domu pieniądze w kwocie 8,7 tysiąca złotych, które planował przeznaczyć na ucieczkę z kraju - informował Orepuk.
C., według prokuratury, przyznał się do zarzutów. Jak informowali śledczy, młody mężczyzna opowiedział, jak doszło do zbrodni. Wyznał też, że po wszystkim zabrał z domu niemal 10 tysięcy złotych, a pieniądze chciał przeznaczyć na ucieczkę z kraju. Nastolatek upozorował włamanie. Tym samym chciał zmylić śledczych. Po zbrodni próbował spalić siekierę, którą dokonał zabójstwa. I zawiadomił policję, że w jego domu doszło do rabunku i zabójstwa. - Poinformował, że w trakcie włamania zginęli jego rodzice i brat, a on sam uciekł na dach budynku - relacjonowali prokuratorzy.
Mężczyźnie grozi dożywocie.
W toku śledztwa przeprowadzono obserwację psychiatryczną oskarżonego. - Z uzyskanej opinii biegłych lekarzy psychiatrów wynika, że C. był i jest osobą w pełni poczytalną - przekazał prokurator.
Biegli psycholodzy z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. J. Sehna w Krakowie stwierdzili u C. zaburzenie osobowości polegające na braku empatii i wrażliwości, zgeneralizowaną wrogość, a nawet nienawiść wobec otoczenia. Biegli stwierdzili też, że mężczyznę cechuje silny egocentryzm i obwinianie innych - w tym członków swojej rodziny - za niepowodzenia.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24