Sąd Apelacyjny we Wrocławiu zajął się sprawą 18-letniego Artura W., który w pierwszej instancji za zabójstwo 15-letniej Wiktorii z Krapkowic (woj. opolskie) został skazany na 14 lat więzienia. Odwołały się wszystkie strony: obrona chłopaka, prokuratura i pełnomocnik rodziny zamordowanej dziewczyny. Ogłoszenie wyroku sąd odroczył do 11 stycznia.
Sąd chce się zastanowić nad kwestiami proceduralnymi, które zostały zasygnalizowane przez prokuratora - powiedział w piątek Tadeusz Kiełbowicz, przewodniczący składu sędziowskiego.
Wyrok ws. zabójstwa nastoletniej Wiktorii zapadł pod koniec września. Sąd Okręgowy w Opolu uznał wtedy, że Artur W. jest winny. Chłopak, w chwili popełnienia zabójstwa, nie miał ukończonych 17 lat, a w związku z tym mógł liczyć na złagodzenie kary. Za odebranie życia dziewczynie groziło mu maksymalnie 25 lat za kratami.
Sąd uznał jednak, że kara 14 lat pozbawienia wolności, będzie w jego przypadku wystarczająca. - Może być uznawana w tej sprawie za niezbyt wysoką, ale dla oskarżonego, który w chwili zbrodni miał tylko 17 lat, to kara równa długości jego świadomego życia - argumentował sędzia. Czytaj więcej na ten temat
Apelacje trzech stron
Taki wyrok nie spodobał się żadnej ze stron. Pełnomocnik rodziny dziewczyny złożył apelację, bo kara jest "rażąco łagodna w stosunku do stopnia winy". Mecenas w odwołaniu od wyroku sądu pierwszej instancji dowodził też, że ten popełnił błąd uznając, że W. nie zasługuje na najwyższy możliwy wymiar kary, bo możliwa jest jego resocjalizacja. Rodzina zamordowanej nastolatki chce, by W. spędził w więzieniu 25 lat. Taki sam wniosek złożył oskarżyciel publiczny.
Natomiast obrońca oskarżonego wniósł o zmianę wyroku i kwalifikacji czynu. Za rozbój i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego skutkiem była śmierć Wiktorii chłopakowi groziłoby najwyżej 8 lat pozbawienia wolności.
Odprowadzała koleżankę. Zaginęła
Wiktoria zaginęła 7 marca 2015 roku. Poszła odprowadzić koleżankę. By wrócić do domu, musiała przejść ok. 4 kilometrów. Tej drogi nie udało jej się pokonać. Na przeszkodzie stanął Artur W. - Kiedy znajdowała się przy sklepie w Gogolinie Artur W. zobaczył dziewczynę. (…) Rozmawiała przez telefon lub pisała sms – przekazywała przed sądem prokurator.
To właśnie wtedy W. miał sobie wymyślić, że zabierze nastolatce telefon. Sprawa wydawała się łatwa. Pójdzie za nią, zabierze i ucieknie. W międzyczasie dziewczyna miała jeszcze wymienić kilka wiadomości z przyjaciółką. Miała m.in. napisać "on idzie za mną", czy "zgubiłam go". W rzeczywistości W. podążał za nią krok w krok. Miał cel, chciał by telefon należał do niego.
Śledczy: zaatakował, bo chciał zabrać telefon
- Wyjaśnił, że kiedy znajdowała się na torowisku, był metr za nią, postanowił wyrwać jej telefon – mówiła prokurator. Napastnik złapał za aparat, ale dziewczyna nie miała zamiaru oddać mu swojej własności. Miała wykręcić W. rękę. Wydarzenia, zgodnie z tym co ustalili śledczy, potoczyły się bardzo szybko. - Odepchnął ją, a ona się przewróciła. Uderzyła głową o betonowe podkłady – relacjonowano na sali sądowej. Telefon na którym tak zależało W. wypadł z ręki Wiktorii. W. podniósł go, schował do kieszeni i pobiegł w stronę domu. Po drodze uznał, że musi wrócić i sprawdzić, co się dzieje z dziewczyną. Gdy wrócił, ta wciąż leżała w tej samej pozycji. Twarzą do ziemi.
Chłopak miał spanikować i uznać, że dziewczyna prawdopodobnie nie żyje. Jednak nie zadał sobie trudu, by to sprawdzić. Zaczął szukać miejsca w którym najlepiej dałoby się ukryć ciało. Znalazł. Wciąż żywą dziewczynę zaciągnął do przepompowni ścieków. Prokuratorzy dowodzili: tam wrzucił Wiktorię do kolektora ściekowego, zamknął klapę i odszedł.
Konieczne były badania DNA
Brak wieści od dziewczyny zaniepokoił jej rodziców. Wiktoria nie wracała do domu, co wcześniej jej się nie zdarzało. Jej bliscy powiadomili policję. Kilkanaście dni później na ciało młodej kobiety natknęli się pracownicy przepompowni. Rodzina początkowo nie rozpoznała ciała dziewczyny. Jej tożsamość potwierdziły dopiero badania DNA.
W związku ze śmiercią nastolatki zatrzymano Artura W. Chłopak początkowo usłyszał zarzut rozboju i ciężkiego uszkodzenia ciała, w wyniku którego doszło do śmierci Wiktorii. Później zarzuty zmieniono. Finalnie W. został oskarżony o zabójstwo. Miał działać, bo chciał się wzbogacić. Wartość telefonu, który W. ukradł dziewczynie oszacowano na 400 złotych.
Sprawa zostanie rozpatrzona przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu:
Autor: tam/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24