Był wyjątkowo brutalny, a jednocześnie niewiarygodnie opanowany. Kamil M. zadał swojej byłej dziewczynie ponad 100 ciosów nożem. Uderzał tak mocno, że ostrze się wygięło i połamało. Potem sam poszedł na policję. Właśnie ruszył jego proces. Odczytywane na sali sądowej zeznania 20-latka mrożą krew w żyłach.
Przed sądem w Świdnicy ruszył proces Kamila M., który w niezwykle brutalny sposób zamordował w Ząbkowicach Śląskich swoją znajomą. Oskarżony został o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Na rozprawie odczytany został akt oskarżenia, a także przerażające zeznania składane przez oskarżonego w trakcie śledztwa.
Spokój i opanowanie
Kamil i Aleksandra świetnie się znali. Chodzili razem do klasy, nawet się spotykali. Tego dnia, kiedy doszło do tragedii - w styczniu 2017 roku - już nie byli parą. Mimo to chłopak przyjechał do swojej koleżanki w odwiedziny. Ona nie poszła do szkoły, źle się czuła, była w domu.
Jak wyjaśniał Kamil M., w mieszkaniu siedzieli razem ponad 3 godziny. Stwierdził, że dziewczyna zachowuje się dziwnie, jakby nie była sobą.
- W pewnym momencie, bez słowa, poszedłem do kuchni. Tam z suszarki wziąłem nóż, wróciłem do pokoju i zadałem jej pierwszy cios w gardło. Następnie zacząłem jej zadawać ciosy w okolice brzucha, klatki piersiowej oraz głowy. Ona zaczęła krzyczeć: "Co ty robisz?!", a potem: "Pomocy!" - odczytywał zeznania oskarżonego sędzia.
Drugi nóż
Nóż zaczął się wykrzywiać od zadawanych ciosów. W końcu się złamał. Wtedy dziewczyna wybiegła na klatkę schodową w bloku. Próbowała uciekać. Jej oprawca ruszył za nią. Przewrócili się na schodach, Kamil dalej ją okładał ręką, po czym wrócił do kuchni po drugi nóż. Kiedy zadawał kolejne ciosy, Aleksandra prawdopodobnie już nie żyła.
Śledczy dokładnie policzyli ciosy - 18 w szyję, 97 w okolice tułowia, w tym 4 razy w serce, 7 w wątrobę, a także kilka razy w lewe płuco. Po tych wszystkich ciosach Kamil wstał i skierował swoje kroki ku komisariatowi policji. Po drodze zadzwonił jeszcze do babci i matki. W końcu stawił się na policji, był cały we krwi.
W trakcie przesłuchań M. nie potrafił wyjaśnić, co kierowało nim, że popełnił tak drastyczną zbrodnię. Przyznał się do niej, wyraził skruchę. Nadal przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław