Sąd apelacyjny skazał Mariusza W. na 11 lat więzienia za zabójstwo swojego ojca. Niewiele brakowało, a do procesu w ogóle by nie doszło. Kiedy siostra zmarłego przekazała policji, że jej bliski został zamordowany, zwłoki - kluczowy dowód w sprawie - dojeżdżały już do krematorium.
O poranku 24 maja 2018 roku kobieta zadzwoniła na policję i przekazała, że posiada dowody świadczące o morderstwie. Jej brat miał zginąć z rąk swojego syna, o czym dowiedziała się m.in. z nagranej rozmowy telefonicznej między nim i jego kolegą. Prosiła o niezwłoczną interwencję, ponieważ ciało denata miało zostać skremowane tego samego dnia w Jeleniej Górze.
Funkcjonariusze zareagowali w samą porę. Skontaktowali się z zakładem pogrzebowym i krematorium. Zwłoki 54-latka były już prawie na miejscu.
Zabezpieczone ciało przebadał lekarz medycyny sądowej. Stwierdził obrażenia wewnętrzne w postaci rozdętych płuc czy krwiaka podpajęczynówkowego, które miały świadczyć o duszeniu i użyciu przemocy.
Jednak zabójstwo
Mariusz W. został zatrzymany. Śledczy ustalili, że syn bił ojca pięściami po głowie, co doprowadziło do wylewu krwi do komór mózgu. Potem miał dusić go poduszką. Mężczyzna wyjaśniał, że w nocy pokłócił się z ojcem, który nie dawał mu spokoju i męczył go o papierosy. 29-latek przyznał, że uderzył ojca, próbował go uciszyć, ale nie chciał zabić.
Śledczy mieli inną wizję tego zdarzenia. Według nich to było zabójstwo z premedytacją. W akcie oskarżenia prokurator zażądał 15 lat więzienia dla W.
- Sąd okręgowy zmienił kwalifikację czynu i skazał oskarżonego na dziewięć lat więzienia za pobicie ze skutkiem śmiertelnym - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.
Prokuratura nie zgodziła się ze zmianą kwalifikacji i niskim wymiarem kary. Wyrok został zaskarżony. Skutecznie, jak się okazało, ponieważ sąd apelacyjny zmienił kwalifikację na zabójstwo w zamiarze ewentualnym, za co wymierzył Mariuszowi W. karę 11 lat więzienia.
- Zgadzamy się z tym wyrokiem, jest słuszny i sprawiedliwy. Zamiar ewentualny jest do zaakceptowania, kara została podwyższona - wymienia prokurator Rusin.
Wyrok jest prawomocny.
Poplecznictwo?
Śledczy są na finiszu sprawdzania jeszcze jednego wątku związanego z tą sprawą, który został wyodrębniony do osobnego postępowania. Kiedy Mariusz W. znalazł rano martwego ojca, wezwał lekarza, który ocenił, że mężczyzna zmarł z przyczyn naturalnych. Wystawił kartę zgonu, z której wynikało, że przyczyna śmierci jest nieznana, ale nic nie wskazuje na działanie osób trzecich.
Marek Rusin przewiduje, że na przełomie maja i czerwca prokuratura powinna otrzymać opinię lekarską, na podstawie której będzie można dokonać oceny karnej i zadecydować o ewentualnych zarzutach dla lekarza. Niezależnie toczy się wobec niego także postępowanie dyscyplinarne.
Prokuratura nie wyklucza także pociągnięcia do odpowiedzialności kilkorga osób, które wiedziały o zabójstwie, ale nie poinformowały o nim organów ścigania.
Autor: ib/gp / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: tvn24