Prace przy pchaczu trwały od rana. Na brzegu Odry pracowało kilkanaście osób. Przy pomocy lin i łańcuchów przymocowali zatopiony statek do dwóch dwustutonowych dźwigów. Jednak po południu okazało się, że do podniesienia pchacza "Bizona" potrzebny będzie kolejny dźwig. Dopiero z jego pomocą udało się załadować statek na podstawiony ponton.
– Jeszcze we wtorek pchacz zostanie przetransportowany na śluzę Opatowice. W nocy nie będziemy niczego już robić i prawdopodobnie w środę rano pchacz popłynie dalej, w stronę byłej stoczni Zacisze – mówi Ryszard Popek z OT Logistics, armatora statku.
Wypadek przy pracy
Do wypadku dwóch pchaczy i transportowanej przez nie barki doszło 11 kwietnia. Robotnicy pracowali przy remoncie Jazu Opatowickiego. W pewnym momencie silny nurt porwał pchacze. Te zerwały się z cum i z nurtem rzeki przepłynęły przez jaz. Jeden z pchaczy, "Bizon", zaczął nabierać wody i tonąć. Doszło do wycieku substancji ropopochodnej i strażacy musieli ze statku wypompować trzy tysiące litrów oleju napędowego.
Nieudana próba
Z powodu silnego nurtu rzeki i wiosennych roztopów, pchacza nie można było do tej pory wydobyć z Odry. Pierwszą próbę podjęto dopiero 29 kwietnia. Jednak wówczas, mimo kilkugodzinnej akcji, nie udało się podnieść zatopionej jednostki.
Autor: TB/dr/par/ansa/k / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław | M. Cepin