Henryk B., mistrz kominiarstwa pracą dzielił się z wujem i sąsiadem. Nie mając uprawnień wykonali 1000 kontroli. Kominiarzowi grozi teraz 8 lat więzienia.
Henryk B. miał umowę z jedną ze spółdzielni mieszkaniowych. Usługi kominiarskie miał świadczyć osobiście, jednak sam przeprowadził mniej niż 200 kontroli z 1310 zaprotokołowanych. Na przegląd wysyłał swojego 67-letniego wuja oraz mieszkającego po sąsiedzku 22-latka, studenta politechniki.
- Prokuratura w Złotoryi oskarżyła go o poświadczenie nieprawdy w 1112 protokołach. W rzeczywistości przeglądy wykonywały inne osoby, a kominiarz jedynie podpisywał dokumenty - informuje Liliana Łukasiewicz z Prokuratury Okręgowej w Legnicy.
Zarobił ponad 20 tysięcy złotych
Nieuczciwy kominiarz ukrywał przed spółdzielnią fakt, że usług nie wykonuje osobiście.
- Protokoły sporządzano w dwóch egzemplarzach, przez kalkę. Wykonujący usługę przekazywali lokatorom egzemplarz bez podpisu. Drugi trafiał do oskarżonego, który podpisywał się na nim i tak sporządzony dokument przedkładał w spółdzielni - opowiada Łukasiewicz.
Za każdy przegląd Henryk B. otrzymywał 15 złotych. Łącznie pobrał wynagrodzenie w wysokości 20 505 złotych.
Narażał na niebezpieczeństwo
Nieprawidłowo przeprowadzone kontrole naraziły lokatorów mieszkań na niebezpieczeństwo. - W jednym z mieszkań doszło do zatrucia 21-letniej kobiety, która przebywała w łazience ogrzewanej piecykiem. Podczas kąpieli zasłabła i upadła na podłogę. Rodzice otworzyli okno i wezwali karetkę. Na szczęście kobieta tylko omdlała, a po zastosowaniu tlenoterapii opuściła szpital - wyjaśnia Łukasiewicz.
W innym przypadku doszło do zatrucia tlenkiem węgla trzech dorosłych osób, członków jednej rodziny. Podczas gotowania obiadu małżonkowie i ich córka stracili przytomność. Pokrzywdzony na chwilę przebudził się i zdał sobie sprawę z tego co się dzieje, wówczas otworzył okna i wezwał pomoc. Całą trójkę udało się uratować.
Wcześniej skazany
Henryk B. został skazany na początku tego roku prawomocnym wyrokiem za nieumyślne narażenia mieszkańców na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz poświadczenie nieprawdy. Do tragedii doszło w 2012 roku, syn jednej z lokatorek zmarł w mieszkaniu na skutek zatrucia tlenkiem węgla. Wówczas kontrolę przewodów przeprowadzał wuj oskarżonego kominiarza.
- Ta sprawa była przyczyną wszczęcia kolejnego śledztwa, w którym sprawdzono rzetelność pozostałych przeglądów. Wobec ustaleń Henryk B. usłyszał kolejne zarzuty, do których się nie przyznaje - dodaje Łukasiewicz.
Kominiarz odpowie teraz przed sądem. Grozi mu za to 8 lat więzienia.
Autor: zuza / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Wikimedia | Konrad Lackerbeck