Na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy skazał we wtorek wrocławski sąd lekarza Aleksandra B., oskarżonego o nieumyślne wycięcie pacjentowi zdrowej nerki, zamiast tej objętej zmianami nowotworowymi. Wyrok jest nieprawomocny.
Operację przeprowadzono w maju 2015 roku w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym przy ul. Borowskiej we Wrocławiu. U 57-letniego wówczas pacjenta zdiagnozowano guza nerki. Lekarze zdecydowali się ją wyciąć. Zabieg przybrał jednak nieoczekiwany obrót. Przez błąd lekarski lekarz wyciął mężczyźnie zdrową, prawą nerkę, zamiast chorej - lewej.
Szpital od samego początku, kiedy tylko sprawa wyszła na jaw, przyznawał się do "karygodnego błędu". Doświadczony lekarz przeprowadzający feralną operację został bezzwłocznie zawieszony, a następnie zwolniony. Sprawą zajęła się prokuratura.
Oskarżenie
Na początku 2018 roku Aleksander B. został oskarżony o narażenie pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W toku postępowania śledczy ustalili, że lekarz przed zabiegiem nie pobrał wyników badań tomograficznych i wyników badań usg, nie przeprowadził kontrolnego badania usg, nie zapoznał się z wynikami wszystkich badań pacjenta, a także nie zweryfikował stanu klinicznego pacjenta, co doprowadziło do nieodwracalnego błędu.
Inaczej, już przed sądem, sprawę przedstawiał sam lekarz i jego obrona. - Nas najbardziej niepokoi to, że w śledztwie nie dostrzeżono tego, że nie tylko pan doktor powinien być łączony z tym zdarzeniem. To zdarzenie odbyło się w toku ogromnego, organizacyjnego natłoku procedur, ludzi, zespołu operacyjnego, zespołu anestezjologicznego, ordynatora, kierownictwa. A tutaj jest dzisiaj tylko jeden człowiek - mówiła po pierwszej rozprawie adwokat Emilia Mądrecka, obrońca oskarżonego.
B. wymieniał kilka okoliczności, które drastycznie zwiększyły możliwość popełnienia błędu. Jedną z nich miała być pomyłka innego lekarza, który przepisywał plan operacyjny, według którego przeprowadza się zabieg. Później ten błąd był wielokrotnie powielany. Nawet sam pacjent podpisał zgodę na "usunięcie guza nerki prawej". Lekarz twierdził również, że jeszcze przed operacją chciał zajrzeć do dokumentacji lekarskiej. Być może odkryłby, że plan operacyjny jest błędnie rozpisany. Papiery były jednak zamknięte w pomieszczeniu, do którego chirurg nie zdążył dojść. Został wezwany na blok operacyjny.
Winny
We wtorek wrocławski sąd uznał chirurga winnym nieumyślnego wycięcia pacjentowi zdrowej nerki, zamiast tej objętej zmianami nowotworowymi i skazał lekarza na dwa lata więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Sąd orzekł również wobec B. karę grzywny i nakazał mu wypłacenie 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia poszkodowanemu pacjentowi.
W uzasadnieniu wyroku sąd nie kwestionował argumentów przytaczanych przez obronę oskarżonego. Przyznał rację, że diagnoza została postawiona prawidłowa, czy też prawidłowy był wybrany przez lekarza sposób leczenia.
- Tymczasem ciążył na nim obowiązek zweryfikowania podejmowanych procedur przed przystąpieniem do ich realizacji. A winno to nastąpić nie poprzez ograniczanie się do zapoznania z zapisami w planie operacyjnym, a poprzez zapoznanie się z dokumentacją medyczną dotyczącą Mirosława L., badaniami obrazowymi znajdującymi się w punkcie DiLO (system Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego - przyp. red.), lub poprzez samodzielne wykonanie kontrolnego badania USG - mówiła sędzia.
Wyrok jest nieprawomocny. Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, strony rozważą wniesienie apelacji.
Autor: ib/ec / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław