Był wernisaż prac świdnickiej artystki. Było przywłaszczenie dwóch obrazów. Była też akcja poszukiwawcza i zapewnienie, że ten kto odda prace z własne woli nie spotka się z konsekwencjami prawnymi. Po kilku dniach obrazy do lokalu ktoś po prostu przyniósł. Dołączył też wiadomość podpisaną przez "Anonimowych Alkoholików".
Wernisaż prac NORO ART zorganizowano w pubie Szklarnia. Obrazy miały zdobić wnętrza baru przez miesiąc. Jednak wisiały znacznie krócej. Dwa z nich szybko znalazły amatorów sztuki, którzy nie potrafili się opanować.
"Weszłam do sali, a dwóch obrazów nie było"
- To był mój pierwszy wernisaż. Bardzo się cieszyłam. Przyszłam do Szklarni, weszłam do sali, w której wisiały moje prace i coś mi nie pasowało. Zniknęły dwie z nich. To był straszny szok, bo jeszcze kilka dni wcześniej były na swoim miejscu - opowiada Anna Połomska, znana jako NORO ART. Strata była tym dotkliwsza, że jeden z obrazów nie należał już do artystki. Wcześniej podarowała go swoim przyjaciołom, a teraz pożyczyła tylko na czas wystawy.
Rozpoczęto poszukiwania. Na Facebooka baru wrzucono informację o tym, że "ktoś z gości przywłaszczył sobie dwa obrazy". I prośbę do wszystkich tych, którzy wiedzą, gdzie mogą być prace. Zapewniano też, że jeśli ktoś prace wziął przez "przypadek" i odda je z własnej woli, to nie będą wobec niego wyciągnięte żadne konsekwencje. - Zastanawialiśmy się, co zrobić, bo to było trochę szukanie igły w stogu siana. Okazuje się, że pomógł nam Facebook. Po kilku dniach przyszedł pan, który zostawił dwa zapakowane obrazy z dołączoną wiadomością i uciekł - relacjonuje Marcin Klekot, menadżer Szklarni.
Poniosła ich zabawa?
"Chcielibyśmy serdecznie przeprosić za przywłaszczenie tych dwóch wspaniałych dzieł sztuki" - napisali "Anonimowi Alkoholicy". W wiadomości postanowili wytłumaczyć się z tego, co zrobili. "Wywarły one na nas tak ogromne wrażenie, że pod wpływem impulsu, ulotnej chwili i lekkiego zaćmienia alkoholowego zabraliśmy je z wernisażu i kompletnie o nich zapomnieliśmy" - wyjaśniają i podkreślają, że obrazy zwracają bez "najmniejszego uszkodzenia".
- Zamieściliśmy tę wiadomość na naszym profilu, bo chcieliśmy podziękować tym osobom. Poniosło ich podczas zabawy. Najważniejsze, że obrazy oddali i wróciły one do Ani. W tym przypadku nie mieliśmy do czynienia z ludzką złośliwością, ale raczej pijacką fantazją - komentuje Klekot.
Artystka nie kryje emocji. - Zniknięcie tych prac to był dla mnie szok. Przeżyłam pierwszą wystawę i pierwszą kradzież. Bardzo się cieszę, że to się tak skończyło - podkreśla NORO ART.
Do zaginięcia i zwrotu obrazów doszło we Wrocławiu:
Autor: tam/mś / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/klubszklarnia