Było to nieodpowiedzialne, było to na pewno złe - powiedział - na antenie "Radia Rodzina" - o gestach, które wykonywał w przeszłości Tomasz Greniuch, nowy szef wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. W rozmowie podkreślał, że wykonywane gesty "nie determinowały zachowań". Historyk z przeszłością w Obozie Narodowo-Radykalnym tłumaczy się "brawurą młodzieńczą". Zajęcie przez niego stanowiska szefa wrocławskiego IPN wciąż budzi kontrowersje.
- Z perspektywy czasu, z perspektywy doświadczenia stanowczo chciałbym przeprosić. Było to nieodpowiedzialne, było to na pewno złe - mówił w "Radiu Rodzina", o wykonywanych przez siebie gestach Tomasz Greniuch, pełniący obowiązki wrocławskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. I dodaje: - Jednak brawura młodzieńcza, pewna bezkompromisowość, bo to w tych kategoriach mówimy. Jednak zupełnie inaczej to wyglądało z mojej perspektywy młodzieżowej. Natomiast z punktu widzenia dzisiejszego człowieka - zbudowanego już w odpowiedni sposób doświadczeniem - uważam, że to był błąd i na tym chciałbym poprzestać. OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO >>> Zdaniem Greniucha "od przeszłości nie sposób się odciąć". - Natomiast od symboliki, od gestów jak najbardziej - powiedział na antenie "Radia Rodzina". Dopytywany o to, czy obecnie ma kontakty z Obozem Narodowo-Radykalnego nowy szef wrocławskiego IPN odpowiedział: - Z obozem nie mam takich kontaktów, w każdym razie nie przypominam sobie.
Podkreślił też, że gesty - nazywane przez niego wcześniej rzymskim salutem - "nie determinowały zachowań". Pełniący obowiązki dyrektora wrocławskiego oddziału IPN tłumaczył też decyzję o powołaniu go na to stanowisko. - Moi zwierzchnicy powołali mnie na to stanowisko celem zaktywizowania się i otwarcia się IPN na zewnątrz, żeby otworzyć wrocławski IPN na środowiska kombatanckie, społeczne, ale nie tylko. Na wszystkie środowiska, które chcą opowiadać historię - wyjaśniał Greniuch.
Organizował demonstracje, bronił hajlowania, teraz kieruje oddziałem IPN
9 lutego 2021 roku stanowisko p.o. dyrektora Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej we Wrocławiu objął dr Tomasz Greniuch, dotychczasowy naczelnik Delegatury IPN w Opolu.
Instytut opublikował też biogram Greniucha. Wymienia w nim m.in. ukończenie studiów na wydziale Historyczno-Pedagogicznym Uniwersytetu Opolskiego, a także obronioną rozprawę doktorską pt. "Historia Zgrupowania Oddziałów Leśnych VII Okręgu Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kpt. Henryka Flamego »Bartka«" na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim im. Jana Pawła II. W stopce biograficznej znaleźć można wzmiankę, że do 2013 roku Greniuch był działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego. Wśród wymienionych publikacji historyka pojawia się książka pt. "Droga nacjonalisty", która jest m.in. pochwałą myśli Léona Degrelle’a, belgijskiego fanatycznego katolika i nazisty, oficera SS, skazanego zaocznie na karę śmierci za kolaborację z Hitlerem.
To właśnie przeszłość Tomasza Greniucha budzi największe kontrowersje. W internecie bez trudu można znaleźć zdjęcia sprzed kilku, kilkunastu lat, na których ubrany w zielony tiszert z charakterystyczną falangą – symbolem używanym przez polskich nacjonalistów – Greniuch maszeruje, przemawia publicznie, a nawet hajluje.
Jak ustalił OKO.press, Greniuch był znany jako jeden z założycieli ONR na przełomie XX i XXI wieku. Wymienia się go jako jednego z pomysłodawców pierwszej manifestacji narodowców z okazji Święta Niepodległości w Warszawie w 2006 roku.
Organizować miał też demonstracje o antysemickim, antyunijnym i szowinistycznym charakterze, jak choćby upamiętnienie tak zwanej "wyprawy myślenickiej". Chodzi o wydarzenia z nocy z 22 na 23 czerwca 1936 r., kiedy skrajnie prawicowe bojówki opanowały na krótki czas małopolskie Myślenice. W ciągu kilku godzin m.in. zdemolowano i ograbiono sklepy żydowskie oraz próbowano podpalić synagogę.
Greniuch na łamach lokalnych mediów próbował tłumaczyć, że uniesienie prawej ręki to nie pozdrowienie nazistów, a tylko rzymski salut.
Fala oburzenia
Nominacja Greniucha nie przeszła bez echa. Swoje oburzenie w mediach społecznościowych wyraził wiceprezydent Wrocławia Sebastian Lorenc.
Na decyzję Instytutu Pamięci Narodowej zareagowała również ambasada Izraela w Polsce.
Swój sprzeciw przeciwko kandydaturze Greniucha postanowili wyrazić też niektórzy z historyków pracujących na Uniwersytecie Wrocławskim. 10 z nich już na początku lutego do Kolegium IPN skierowała list w sprawie planowanej wówczas nominacji Greniucha. Odpowiedzi jednak nie było i dlatego historycy postanowili opublikować swój list. Czytamy w nim między innymi: "W demokracji jest miejsce na istnienie różnych poglądów i postaw, jednak naszym zdaniem, niektóre z nich uniemożliwiają sprawowanie pewnych funkcji".
"Planowanie tej nominacji budzi nasz zdecydowany sprzeciw. Nie zgadzamy się na to, by na czele wrocławskiego IPN stanął człowiek głoszący nazizm, rasizm i antysemityzm. To niedopuszczalne, by niemoralne, oburzające poglądy dra Tomasza Greniucha miały wpływ na polską pamięć narodową" - to z kolei stanowisko w sprawie Stowarzyszenia Nowa Nadzieja, któremu przewodniczy były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz.
"Nie można się w życiu od niczego odciąć"
IPN w zamieszczonym na stronie komunikacie broni swojej decyzji, historyka określa mianem "dobrego organizatora" i zaznacza, że przeprosił za swoje zachowania z czasów młodości.
"Dr Tomasz Greniuch zanim objął stanowisko p.o. Dyrektora Oddziału IPN we Wrocławiu przez ponad trzy lata pracował w Delegaturze Instytutu Pamięci Narodowej w Opolu, a od blisko półtora roku nią kierował. W tym czasie dał się poznać jako dobry organizator. Zaktywizował działalność Delegatury, otworzył ją na nowe środowiska, m.in. kombatanckie i samorządowe. Bezpośredni zwierzchnicy zawsze z największym uznaniem wypowiadali się o jego pracy. Zarzuty kierowane przeciwko dr. Tomaszowi Greniuchowi dotyczą jego zachowań z czasów młodości. Wielokrotnie w ciągu ostatniej dekady przyznał, że były one błędem i przeprosił za nie" – czytamy w komunikacie.
Kiedy były lider ONR został powołany do pełnienia obowiązków szefa delegatury IPN w Opolu, na pytanie, czy odcina się od nacjonalistycznej organizacji, odpowiedział tak: - Nie można się w życiu od niczego odciąć. Byłoby to nierzetelne, nieszczere. Należy być profesjonalistą, należy w życiu prywatnym i zawodowym mieć pewne granice.
Awanse Tomasza Greniucha są łączone z jego znajomością z prof. Janem Żarynem. Były senator z ramienia PiS, a dziś główny twórca polityki historycznej partii, w IPN pracował przez 15 lat. I to właśnie jemu pracownicy Instytutu przypisują polityczny wpływ na obsadzanie stanowisk w instytucji. Żaryn był recenzentem pracy doktorskiej Greniucha. W wypowiedzi dla reporterki magazynu "Polska i Świat" prof. Żaryn przekonywał, że ONR jest organizacją legalną w Polsce i w związku z tym przynależność do niej "nie wyklucza obejmowania jakichkolwiek stanowisk publicznych".
Źródło: Radio Rodzina, TVN24 Wrocław, PAP, OKO.press