Muszą zaniechać m.in. nieuczciwej konkurencj, przemocy i nielegalnej sprzedaży alkoholu - tłumaczy magistrat, który idzie do sądu i pozywa dwa wrocławskie kluby nocne. - Nie ma pewności, ale nie jest wykluczone, że może to być przedwyborcza zagrywka - komentuje ekspert ds. wizerunku politycznego.
Władze Wrocławia 7 listopada wysłały do Sądu Okręgowego we Wrocławiu pozew przeciwko spółkom odpowiadającym za kluby nocne w całym kraju. Miastu chodzi przede wszystkim o dwa kluby znajdujące się na wrocławskim Rynku. Mowa o klubie Passion i Princess, które kiedyś istniały pod nazwą Cocomo. Magistrat twierdzi, że kluby w kilku kwestiach łamią prawo i zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców.
Nielegalna konkurencja i przemoc?
O wysłaniu pisma do sądu, w sobotę rano poinformował Arkadiusz Filipowski, rzecznik magistratu.
- W złożonym pozwie wnosimy o nakazanie pozwanym zaprzestania czynów nieuczciwej konkurencji m.in. poprzez namawianie przechodniów do korzystania z usług klubów. Żądamy też zaprzestania sprzedaży alkoholu bez wymaganych prawem decyzji zezwalających na ich sprzedaż, które tym klubom zostały cofnięte - informuje rzecznik. - W pozwie mowa także o dopuszczaniu się i doprowadzeniu do aktów przemocy wobec klientów klubów - dodaje.
Skąd na to dowody? Magistrat informuje, że na materiał dowodowy składają się m.in. pisma i notatki służbowe strażników miejskich oraz wydruki z artykułów prasowych,
– Zdecydowaliśmy się na pozew, ponieważ zależy nam na dobrym wizerunku miasta. Kluby działają w prywatnych kamienicach w sposób co najmniej dyskusyjny – argumentuje Jacek Dżedzyk, dyrektor Wydziału Prawnego w magistracie.
Kluby od dłuższego czasu nie cieszą się dobrą opinią. Pod koniec września w jednym z nich ochroniarz pobił jednego z klientów. Ten w wyniku odniesionych ran zmarł.
Autor: nawr / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24