Tuż obok komendy policji jechał bez świateł i zapiętych pasów, a w trakcie kontroli próbował legitymować się fałszywymi dokumentami. Później okazało się, że mieszkaniec Wrocławia na swoim koncie ma znacznie więcej przewinień. Teraz grozi mu nawet do pięciu lat więzienia.
- Funkcjonariusze tuż obok budynku komendy miejskiej zauważyli kierowcę, który jechał bez włączonych obowiązkowych świateł mijania. Nie miał też zapiętych pasów bezpieczeństwa - informuje Krzysztof Marcjan z biura prasowego wrocławskiej policji.
Cała lista przewinień
54-letni mieszkaniec Wrocławia pokazał policjantom dokument, który miał być międzynarodowym prawem jazdy, uzyskanym na terenie Ukrainy. To jednak wzbudziło wątpliwości mundurowych.
- Ich uwagę zwrócił między innymi elektroniczny chip. Był nadrukowany i schodziła z niego farba - relacjonuje Marcjan. I dodaje, że kierowca nie potrafił wyjaśnić, jak zdobył prawo jazdy. To tylko podsyciło zainteresowanie policjantów.
- Po sprawdzeniu policyjnych baz danych na jaw wyszły kolejne obciążające mężczyznę fakty. Okazało się, że wsiadł on za kierownicę, mimo że miał cofnięte uprawnienia do kierowania pojazdami mechanicznymi. Był też poszukiwany do odbycia zasądzonej kary więzienia, a jego samochód nie miał ważnych badań technicznych - przekazuje policjant.
54-latek został zatrzymany. Jego samochód trafił na strzeżony parking. Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia.
Mężczyznę zatrzymano na terenie Psiego Pola we Wrocławiu:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Policja Wrocław