W pokoju jednego z wrocławskich hoteli znaleziono zwłoki lekarza ze szpitala wojskowego. Służby ratunkowe wezwał towarzyszący mu w nocy mężczyzna. W jego telefonie policja znalazła materiały o charakterze pedofilskim.
Jako pierwsza o sprawie napisała "Gazeta Wyborcza", która powołując się na anonimowe źródła m.in. w policji, przekazała, że lekarz i jego kompan mieli razem dożylnie przyjmować narkotyki, a zgon medyka był skutkiem przedawkowania. Na zabezpieczonych w pokoju hotelowym telefonach miała być nagrana pornografia dziecięca oraz sceny z orgii osób dorosłych. "Wyborcza" opisała w materiale, że na nagraniach są sceny odurzania i upuszczania krwi nieświadomym i niezidentyfikowanym osobom.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu Radosław Żarkowski potwierdził, że do śmierci lekarza doszło w czwartek, 3 grudnia w jednym z hoteli we Wrocławiu, a o jego śmierci powiadomił przebywający z nim w pokoju inny mężczyzna.
- Po potwierdzeniu zgonu odbyły się oględziny z udziałem prokuratora, który zdecydował o przeprowadzeniu sekcji zwłok. Wyniki sekcji nie są jeszcze znane, na tę chwilę nie wiadomo, co spowodowało zgon mężczyzny. Czekamy na opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej - mówi prokurator.
Treści pedofilskie
W rozmowie z tvn24.pl Żarkowski przyznał, że zabezpieczony w pokoju hotelowym "różnego rodzaju sprzęt elektroniczny" został przekazany biegłym do oględzin. - Trwa ustalanie, do kogo ten sprzęt należał. Sugerowanie, co na nich się znajduje i do kogo faktycznie należały te nośniki elektroniczne, jest bezpodstawne i przedwczesne - mówi prokurator.
- W urządzeniu elektronicznym należącym do osoby, która wzywała służby na miejsce, ujawnione zostały treści o charakterze pedofilskim. Mężczyzna został przesłuchany i przyznał się do posiadania takich treści. Prokurator złożył wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec niego, ale sąd nie podzielił tych argumentów, stwierdzając jednoznacznie, że dla bezpieczeństwa postępowania wystarczające będzie zastosowanie środków o charakterze wolnościowym w postaci dozoru policji - dodaje rzecznik.
Za to przestępstwo grozi do 5 lat więzienia.
Szpital sprawdzi "zawodową aktywność"
Wojskowy Szpital Kliniczny we Wrocławiu wydał oświadczenie, w którym poinformowano, że doktor D. od marca tego roku pełnił po kilka dyżurów miesięcznie na podstawie umowy kontraktowej, jako firma zewnętrza. Lekarz nie był etatowym pracownikiem szpitala, ale placówka uruchomiła procedury sprawdzające jego zawodową aktywność na SOR.
"Wyborcza" informuje, że w przeszłości D. był policjantem, wojskowym i współpracownikiem ABW.
Źródło: Gazeta Wyborcza/PAP/TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska policja