Jechał bez zderzaka, pasażer siedział na podłodze

Tak wyglądał przód zatrzymanego busa
Do tragedii doszło we Wrocławiu (woj. dolnośląskie)
Źródło: Google Earth

Policjanci z Wrocławia zatrzymali do kontroli mężczyznę, który jechał zdezelowanym busem. Jak się okazało, pojazdem w bagażniku podróżował jeszcze pasażer. Funkcjonariuszy zaskoczył też wygląd prawa jazdy, którym posługiwał się kierowca.

Na zdezelowanego volkswagena uwagę zwrócili policjanci z drogówki, którzy patrolowali w nocy ulice Wrocławia.

- Bus nie miał przedniego zderzaka, atrapy chłodnicy i przedniej tablicy rejestracyjnej. Stan auta to był dopiero wierzchołek góry lodowej - przyznaje młodszy aspirant Rafał Jarząb z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

40-latek siedzący za kierownicą zarejestrowanego w Norwegii volkswagena zachowywał się podejrzanie. Szybko okazało się, że jego zachowanie nie jest przypadkowe, bo na sumieniu ma znacznie więcej, niż spodziewali się policjanci.

Tak wyglądał przód zatrzymanego busa
Tak wyglądał przód zatrzymanego busa
Źródło: KMP Wrocław

Długa lista grzechów

Najpierw okazało się, że w przestrzeni bagażowej siedzi na podłodze pasażer. Następnie wyszło na jaw, że bus nie ma wykupionej polisy OC, a sam 40-latek ma cofnięte uprawnienia do kierowania. Uwagę policjantów przykuł też blankiet ukraińskiego prawa jazdy, który swoim wyglądem znacznie odbiegał od tego, które widzieli.

- W trakcie rozmowy z mundurowymi mężczyzna twierdził początkowo, że uprawnienia uzyskał podczas pobytu za wschodnią granicą. Ostatecznie przyznał, że prawo jazdy kupił za około 1000 dolarów amerykańskich - informuje Jarząb.

Mężczyzna posługiwał się fałszywym prawem jazdy
Mężczyzna posługiwał się fałszywym prawem jazdy
Źródło: KMP Wrocław

Badanie przeprowadzone przy użyciu narkotestu wykazało, że mężczyzna wsiadł za kierownicę busa pod wpływem środków odurzających. Wykonany test wskazał na obecność w jego organizmie amfetaminy lub metamfetaminy.

- Kierujący zdekompletowanym volkswagenem swoją podróż ulicami Wrocławia zakończył w policyjnym areszcie, a o jego dalszym losie zdecyduje teraz sąd. Grozi mu kara nawet 5 lat więzienia - kończy Jarząb.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: