Drugi przypadek błonicy we wrocławskim szpitalu - potwierdza rzeczniczka placówki. To pacjent, który miał kontakt z chorym sześcioletnim dzieckiem. Główny Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski poinformował w środę, że ustalono polskich pasażerów samolotów podróżujących razem z dzieckiem, które zachorowało na błonicę. Chodzi o około 500 osób.
Dr Janina Kulińska, rzeczniczka szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu, potwierdziła drugi przypadek zakażenia błonicą.- Badania laboratoryjne wykazały wynik ujemny, dlatego że u pacjenta wdrożono bardzo szybko leczenie w kierunku błonicy. Badania były jednak tylko dodatkiem do diagnozy w tym przypadku. Pacjent wykazuje wszystkie objawy błonicy, jest w bardzo dobrym stanie - przekazała Kulińska.
Pacjent wraca do zdrowia
- Diagnoza została postawiona na podstawie objawów klinicznych oraz bliskiego kontaktu. Zostało szybko wdrożone leczenie, antybiotykoterapia plus leczenie surowicą. Te objawy się wycofują, pacjent wraca do zdrowia, być może będzie w niedługim czasie wypisany - informuje dr n. med. Dominik Krzyżanowski, dyrektor szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu.
Jak dodaje, wymaz nie wskazał maczugowca błonicy, jednak trzeba zaznaczyć, że było szybko wdrożone leczenie.
- Ten wynik nie jest nam do końca potrzebny, ponieważ stan kliniczny, czyli objawy, które występowały u pacjenta przy przyjęciu go do szpitala i bliski kontakt z pacjentem, który także jest hospitalizowany, z dużym prawdopodobieństwem mogą wskazywać na to, że jest to błonica - tłumaczy Krzyżanowski.
Pierwsze zakażone było dziecko
Jeden z pierwszych przypadków błonicy od lat potwierdzono w ubiegłym tygodniu u sześcioletniego dziecka. Dziecko nie było szczepione. Wróciło z wakacji w Afryce, z Zanzibaru. Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Gromkowskiego we Wrocławiu w poniedziałek informowali, że stan dziecka jest ciężki, ale stabilny.
Źródłem zakażenia są nosiciele
- Dziecko leczone w naszym szpitalu ma ciężką postać błonicy z zajęciem górnych dróg oddechowych - podkreślił prof. Krzysztof Simon, ordynator oddziału chorób zakaźnych.
Prof. Simon wyjaśnił, że błonica przenosi się drogą powietrzno-kropelkową w wyniku kontaktu bezpośredniego. Źródłem zakażenia są nosiciele.
Prof. Simon wyjaśnił, że błonica przenosi się drogą powietrzno-kropelkową w wyniku kontaktu bezpośredniego. Źródłem zakażenia są nosiciele.
- U dzieci przebieg może być tragiczny z dużym, do 30 procent odsetkiem śmiertelności - mówił lekarz. Dodał, że zgon pacjentów następuje z powodu "zatkania górnych dróg oddechowych, zajęcia mięśni sercowego i rzadziej ośrodkowego układu nerwowego i nerek".
Ustalono wszystkich pasażerów
Główny Inspektor Sanitarny dr Paweł Grzesiowski poinformował w środę, że ustalono polskich pasażerów samolotów podróżujących razem z dzieckiem, które zachorowało na błonicę. Dodał, że postępowania profilaktyczne polegające m.in. na podaniu tym osobom antybiotyków, są praktycznie zakończone.
Grzesiowski powiedział w TVP Info, że "wstępnym dochodzeniem" jest objęte około 500 osób. Podkreślił, że szczegółowe dane mają poszczególne kraje, a działania GIS dotyczą obywateli polskich.
GIS poinformował we wtorek, że nie ma zagrożenia błonicą na terenie Polski.
Szczepienia są obowiązkowe
Według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH, w 2024 r. zanotowano w Polsce dwa przypadki błonicy, w 2023 r. – jeden, a w 2022 r. żadnego.
Szczepienia przeciwko błonicy są w Polsce obowiązkowe. Według kalendarza szczepień, każde dziecko powinno zostać zaszczepione czteroma dawkami szczepionki w początkowych miesiącach życia (od drugiego do osiemnastego – szczepienie podstawowe) i dawką przypominającą w szóstym roku życia.
Z powodu zanikania odporności, z upływem czasu osobom dorosłym zalecane są dawki przypominające szczepionki co 10 lat.
Błonica - co to za choroba?
Błonica, określana też jako dyfteryt, krup lub dławiec, jest ostrą i ciężką chorobą zakaźną wywoływaną przez bakterie zwane maczugowcami błonicy. Do zakażenia dochodzi drogą kropelkową lub przez bezpośredni kontakt z osobą chorą lub nosicielem, rzadziej przez kontakt z zakażonymi zwierzętami, jak koty, psy i konie. Objawy pojawiają się początkowo w miejscu kolonizacji bakterii, czyli w gardle, na migdałkach podniebiennych, w krtani, rzadziej w nosie, na spojówkach i błonach śluzowych narządów płciowych.
W miejscach wniknięcia do organizmu bakterie wywołują martwicę tkanek, tzw. pseudobłony rzekome, mające postać szarych, półprzezroczystych lub czarnych nalotów krwawiących przy próbie oderwania. Razem z powiększającymi się szyjnymi węzłami chłonnymi i obrzękiem szyi mogą prowadzić do zwężenia światła gardła i krtani oraz zgonu w wyniku niewydolności oddechowej lub zatrzymania krążenia.
Maczugowce błonicy wydzielają silną toksynę błoniczą, która rozprzestrzeniając się w organizmie, może prowadzić do zaburzeń w funkcjonowaniu wielu narządów, tj. do zapalenia mięśnia sercowego i martwicy cewek nerkowych. Mogą również wystąpić powikłania neurologiczne, jak porażenie podniebienia i tylnej ściany gardła, porażenie mięśni odpowiedzialnych za ruchy gałek ocznych, porażenia kończyn i mięśni twarzy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław