Wrocławski sąd przychylił się do wniosków prokuratury i aresztował w czwartek wieczorem 15 osób podejrzanych w sprawie handlu dopalaczami. Łącznie w tej sprawie w środę policja zatrzymała 18 osób. Według śledczych grupa mogła zarobić ponad 14 miliony złotych.
O zastosowaniu aresztu wobec 15 podejrzanych poinformowało w czwartek wieczorem biuro prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu. W piątek rano więcej powiedział rzecznik tegoż sądu Marek Poteralski.
- Osoby te są podejrzane o udział w zorganizowanej grupie, która trudniła się produkcją i handlem tak zwanymi dopalaczami. Z uwagi na surowe zagrożenie karą do ośmiu lat pozbawienia wolności, a jednocześnie z uwagi na to, że duża część oskarżonych była już wcześniej karana za przestępstwa narkotykowe, sąd uznał, że zachodzi obawa utrudniania postępowania - tłumaczył Poteralski.
- Dodatkowo, z uwagi na powiązania członków grupy przestępczej i rozwojową sprawę, istnieje obawa matactwa to jest bezprawnego utrudniania postępowania w postaci składania wyjaśnień czy zeznań, które mogą być nieprawdziwe - dodał rzecznik sądu.
Postanowienia są nieprawomocne i podlegają zaskarżeniu.
"Świństwo, wyjątkowa trucizna"
O rozbiciu grupy przestępczej zajmującej się handlem dopalaczami poinformował w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie szef MSWiA Joachim Brudziński.
- Przestępcy zatrzymani we Wrocławiu mieli pełną świadomość, że handlują wyjątkowym - przepraszam za określenie - świństwem, wyjątkową trucizną - mówił Brudziński. Dodał, że według wyliczeń policji grupa uzyskała z tego procederu ponad 14 mln zł.
Komendant Główny Policji nadinsp. Jarosław Szymczyk poinformował, że zatrzymania to efekt niemal dwuletniej pracy policji. - Rozbiliśmy bardzo istotną grupę zajmującą się dystrybucją tak zwanych dopalaczy na terenie województwa dolnośląskiego - podkreślił.
Idą zmiany
Poinformował, że przygotowywane są zmiany w prawie dotyczące dopalaczy. - W naszej ocenie niezbędne są zmiany w prawie. Specjaliści z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego przygotowali propozycję zmian i rozwiązań, które ułatwią nam ściganie tego procederu. Projekt jest w trakcie konsultacji, zyskuje pozytywne opinie. Wierzę, że wkrótce stanie się narzędziem, które pozwoli nam być jeszcze bardziej skutecznym - powiedział szef Policji.
Pytany o kierunek tych zmian w prawie powiedział, że "główny problem tkwi w składach chemicznych; specyfiki ujęte w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii są spenalizowane, natomiast co chwila pojawiają się nowe substancje, które nie są objęte tą ustawą". Dodał, że za każdym razem trafiają na listę substancji zakazanych, ale "każda taka nowość powoduje, że (substancja) nie jest środkiem zakazanym".
Zwrócił też uwagę, że "pomysłowość ludzi, którzy produkują te substancje, nie zna granic". Zaapelował do rodziców i opiekunów, by zwracali uwagę na to, co ich dzieci przynoszą do domu.
- To może być niewinnie wyglądająca substancja, która na przykład ma pochłaniać wilgoć lub wygląda jak środek do czyszczenia ekranów; ważna rzecz, że na tych opakowaniach z reguły nie ma wskazanych środków chemicznych, które znajdują się w środku - poinformował Szymczyk.
Podejrzanym w tej sprawie grozi do 12 lat więzienia. Śledztwo w sprawie grupy handlującej dopalaczami prowadzone jest przez dolnośląski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.
Autor: ib/mś / Źródło: TVN24 Wrocław/PAP
Źródło zdjęcia głównego: CBŚP