Mieszkanka Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) dostała wiadomość od osoby, która podawała się za jej syna. Mężczyzna poprosił o pożyczenie pieniędzy na kupno nowego telefonu. 63-latka przelała na wskazane konto pięć tysięcy złotych. Dopiero potem zadzwoniła do syna, który powiedział, że jego telefon działa i nie potrzebuje żadnych pieniędzy.
25 listopada 63-letnia mieszkanka Wałbrzycha na komunikatorze internetowym dostała "wiadomość od osoby podającej się za jej syna". "Wiadomość wysłana była z innego numeru niż ten, należący do jej syna, jednak wytłumaczeniem na tę sytuację był fakt utraty telefonu i brak możliwości kontaktu ze swojego numeru." - czytamy w policyjnym komunikacie.
Najpierw przelała prawie trzy tysiące złotych, ale to nie wystarczyło
63-latka została poproszona o pilną pożyczkę na kupno nowego telefonu.
- Najpierw poszkodowana wykonała przelew ekspresowy na niecałe trzy tysiące złotych. Po chwili dostała wiadomość, że te pieniądze nie wystarczą. Ze względu na limity bankowe kobieta mogła przesłać tylko kolejne dwa tysiące - zrelacjonowała aspirant sztabowa Agnieszka Głowacka-Kijek z policji w Wałbrzychu.
Po wykonaniu obu przelewów 63-latka zadzwoniła do synowej, która powiedziała, że nie potrzebują żadnych pieniędzy.
Czytaj też: Podawał się za jej syna, mówił o "wypadku z udziałem kobiety w ciąży". Seniorka straciła 60 tysięcy złotych
Jak podała policja, syn kobiety także potwierdził, że nie potrzebuje pieniędzy, a jego telefon działa.
- Przyjęliśmy już zawiadomienie w tej sprawie, będą prowadzone odpowiednie czynności, ale ciężko będzie odzyskać stracone pieniądze - przyznała Głowacka-Kijek.
Policja zaapelowała, aby w podobnych sytuacjach jak najszybciej zgłaszać sprawę policji i bankom.
Źródło: tvn24.pl, KMP Wałbrzych
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock