Urodziła. Dziecko zmarło, ojciec miał spalić ciało. Areszt dla rodziców

Matka przyznała się do zarzutów, ojciec odmówił składania zeznań
Matka przyznała się do zarzutów, ojciec odmówił składania zeznań
Źródło: M. Skrobotowicz | TVN24 Wroclaw

Katarzyna B. urodziła dziecko, ale nie wezwała karetki, tylko "zaniosła je do kotłowni". Przyznała, że noworodek nie żyje. Ciało miał spalić jej mąż. Prokuratura zabezpieczyła ślady. Rodzice najbliższe trzy miesiące spędzą w areszcie.

Podczas piątkowego posiedzenia aresztowego w Sądzie Rejonowym w Głogowie ojciec odmówił składania zeznań. Matka natomiast przyznała się do zarzutu narażenia na utratę życia lub zdrowia swojego dziecka. Decyzją sądu obydwoje trafią na trzy miesiące do aresztu.

Wcześniej Katarzyna B. wyjaśniła, że dziecko urodziła siłami natury, w domu, na stojąco, przez co noworodek uderzył o podłogę. Mimo tego nie wezwała karetki, a jedynie - jak sama twierdziła - zaniosła dziecko do kotłowni. Tam ojciec miał zajrzeć dopiero po kilku dniach.

Dziecko zmarło, ojciec spalił ciało?

Rodzice nie wyjaśnili, jak doszło do śmierci. - Nie wiadomo, czy zgon nastąpił na skutek uderzenia o podłogę. Matka wyjaśniła jedynie, że do czasu porodu dziecko żyło, bo czuła jego ruchy - tłumaczyła w czwartek Barbara Izbiańska, prokurator rejonowa z Głogowa.

Na podstawie zeznań śledczy przyjęli, że martwego już noworodka ojciec spalił w piecu. Co działo się od porodu do tego momentu, nadal jest przedmiotem śledztwa.

Prokurator przeszukał już mieszkanie B. i zabezpieczył "materiały, które mogą wskazywać, że jest to ciało dziecka, przyjmując, że zostało spalone".

Tajemnicze zniknięcie dziecka

Pierwsi o historii anonimowo zostali poinformowani pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Radwanicach. Dotarły do nich informacje, że mieszkanka Radwanic podejrzanie długo nie wychodzi z domu. Pojawiły się plotki, że "była w ciąży, ale nikt nie widział dziecka". Pracownicy GOPS pojawili się w mieszkaniu B. w asyście policji. Początkowo podejrzewano, że rodzice sprzedali dziecko do Niemiec.

Rodzina wcześniej była już pod nadzorem GOPS. Według Gazety Wrocławskiej troje pozostałych dzieci małżeństwa przebywa od jakiegoś czasu w rodzinach zastępczych.

- Od ponad półtora roku nie korzystają z naszej pomocy - wyjaśnia Ewelina Maruchniak, kierownik ośrodka.

Dziecko zmarło, zarzuty dla rodziców

Dziecko zmarło, zarzuty dla rodziców

Autor: mir/gp / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: