Urodziła w piwnicy. Po porodzie przykryła dziecko starymi ubraniami, a na końcu jeszcze przygniotła materacem. Kilka dni później zwłoki wyniosła na dwór i próbowała spalić. Marta S. została prawomocnie skazana na 10 lat więzienia, ale Prokurator Generalny uznał, że to "rażąco łagodna" kara i złożył kasację do Sądu Najwyższego. Sąd uchylił wyrok, co oznacza, że sprawa wróci na wokandę.
Mieszkanka Solnik Małych na Dolnym Śląsku urodziła w czerwcu 2016 roku w piwnicy domu, który zamieszkiwała razem z rodzicami, wujem i braćmi.
- Usłyszała jego płacz. Po porodzie leżała przez chwilę na materacu, dziecko na stercie ubrań. Nie patrzyła na nie, wyrwała z siebie pępowinę, wytarła ślady krwi. Starą odzieżą przykryła chłopca i jego główkę. Przytrzymała dziecko dociskając odzież, a następnie przykryła je materacem - mówił sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu, który w marcu 2017 roku wydawał pierwszy wyrok w sprawie Marty S. - 15 lat więzienia.
Kilka dni po porodzie matka wróciła do piwnicy, wsadziła dziecko do worka z ubraniami i wyniosła na dwór w miejsce, gdzie paliło się śmieci. Dokładnie to samo chciała zrobić z chłopcem. Sprawa wyszła na jaw, kiedy sąsiadka znalazła zwłoki noworodka owinięte w nadpalony materiał.
Okoliczności łagodzące
W śledztwie ustalono, że kobieta od dłuższego czasu korzystała z erotycznych serwisów randkowych. W ten sposób poznawała mężczyzn, z którymi umawiała się na seks, nie poznając nawet ich tożsamości. Wiosną 2016 roku zorientowała się, że jest w ciąży. To właśnie wtedy poczuła ruchy dziecka. Nie poszła jednak do lekarza. Nie zrobiła nawet testu ciążowego, a przed otoczeniem ukrywała swój stan ubierając się luźno, paląc papierosy czy pijąc alkohol.
Obrona kobiety dowodziła, że 34-latka była w szoku poporodowym. Dlatego odwołała się od wyroku. W sierpniu 2017 roku wrocławski sąd apelacyjny obniżył karę do 10 lat więzienia. W uzasadnieniu wskazał kilka okoliczności łagodzących: brak wykształcenia i zawodu, pochodzenie z dysfunkcyjnej rodziny, niekaralność, brak pozytywnych wzorców zachowania. Sąd przyznał, że działanie kobiety było naganne, ale nie "wyjątkowo okrutne, ani też wyjątkowo brutalne".
Kasacja uwzględniona
Z tą argumentacją nie zgodził się Prokurator Generalny. Karę ocenił jako "rażąco łagodną" i "rażąco niewspółmierną do stopnia winy i społecznej szkodliwości czynu". Prokuratura dowodziła, że wymienione przez sąd apelacyjny okoliczności łagodzące nie mogą mieć decydującego znaczenia dla wymiaru kary. Zastępca Prokuratura Generalnego złożył do Sądu Najwyższego kasację.
- W grudniu sąd uwzględnił kasację, uchylił wyrok i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu we Wrocławiu - poinformowano nas w biurze prasowym Sądu Najwyższego.
Autor: ib/ks / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław