25 tysięcy złotych - tyle wynosiła kaucja, jaką musieli wpłacić dwaj oskarżeni o gwałt młodzi mężczyźni, aby opuścić areszt. Zażalenie na tę decyzję złożyli zarówno prokurator, jak i pełnomocnik pokrzywdzonej dziewczyny, ale wrocławski sąd apelacyjny podtrzymał postanowienie sądu I instancji. Domniemani gwałciciele są już na wolności, w tej samej niewielkiej wsi pod Polkowicami co 18-letnia ofiara.
Dziewczyna, a także jeden z oskarżonych Grzegorz G. znali się od dziecka. W marcu 2018 roku, z okazji jej 18. urodzin, wyprawili kameralne przyjęcie w domu chłopaka. Bywała tam w przeszłości wiele razy, nie miała powodów, żeby cokolwiek podejrzewać.
- Przyszłam do Grześka, siedzieliśmy, rozmawialiśmy. Był z kolegą. Normalnie się zachowywali. Jego mama przyszła, złożyła mi życzenia urodzinowe i poszła. Potem, jak wyszłam zapalić, to zamknęli mnie na balkonie. Wtedy słyszałam, że coś szepczą. Potem wpuścili mnie do środka. Grzesiek dał mi coś fioletowego do picia. Powiedział, że to bardzo dobre. Ufałam mu, więc to wypiłam. Później urwał mi się film - mówiła dziewczyna reporterce "Uwagi" TVN.
Wpłacili i wyszli
Według prokuratury, podano jej wtedy tabletkę gwałtu, a kiedy straciła świadomość, jej rówieśnicy Grzegorz G. i Maksymilian M., jak twierdzą śledczy, brutalnie i wielokrotnie ją zgwałcili. To, co robili, sfotografowali telefonem ofiary. Następnego dnia dziewczyna zgłosiła sprawę na policję. Domniemani sprawcy zostali zatrzymani i aresztowani.
Obaj zostali oskarżeni o zgwałcenie, a tymczasowy areszt był im przedłużany. Jednak 20 grudnia Sąd Okręgowy w Legnicy zadecydował, że będą mogli opuścić areszt po wpłaceniu 25 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Mężczyźni wyszli na wolność i wrócili do domu.
- Ta decyzja jest dla mnie absolutnie niezrozumiała. Nie wiem, dlaczego sąd zgodził się na poręczenie - mówił Dariusz Niedźwiedź, pełnomocnik ofiary, który od razu złożył zażalenie na tę decyzję. To samo zrobiła Prokuratura Rejonowa w Lubinie, która prowadziła śledztwo w tej sprawie.
"Stosowanie aresztu nie jest już konieczne"
W poniedziałek Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał postanowienie w mocy. To oznacza, że oskarżeni o gwałt nie wrócą do aresztu, przynajmniej do czasu ewentualnego prawomocnego skazania ich przez sąd bądź decyzji o ponownym zastosowaniu tymczasowego aresztu.
- Sąd apelacyjny, wskazując, że dysponentem procesu w chwili obecnej jest sąd pierwszej instancji, zgodził się z jego oceną, że w chwili obecnej zgromadzony został cały materiał dowodowy. W zasadzie planowa jest jeszcze tylko jedna rozprawa na dzień 31 stycznia, w związku z czym stosowanie tymczasowego aresztu nie jest już konieczne - mówi Małgorzata Lamparska, rzecznik Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Sąd uznał także, że w przypadku nieobecności oskarżonych na ostatniej rozprawie, istnieje możliwość zakończenia procesu bez nich.
Co prawda, zastosowano wobec nich dodatkowe środki w postaci dozoru policji, zakazu opuszczania kraju czy też zakazu kontaktu z pokrzywdzoną i zbliżania się do niej, ale mimo to ofiara boi się o swoje bezpieczeństwo. Jeden z napastników mieszka kilkaset metrów od niej. Dziewczyna próbowała popełnić samobójstwo. Nie wróciła już do szkoły.
Do zdarzenia doszło w niewielkiej wsi nieopodal Polkowic:
Autor: ib / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: KPP Polkowice